Wpis z mikrobloga

#tojestmultikonto #gorzkiezale #januszebiznesu #januszebudownictwa

Dzisiaj myłem szuflady w kuchni i poprawiałem ich mocowanie. Okazało się, że dna od szuflad były przybite gwoździkami, a nacisk rzeczy, które leżały w szufladach sprawiał, że gwoździki zaczęły z biegiem lat wypadać, między ramą szuflady, a dnem powstały kieszenie, w które wpadały różne drobne rzeczy i okruszki, jak to rozebrałem to całą podłogę w kuchni zasypałem takimi drobinami i musiałem jeszcze posprzątać. Sprzątnięcie, umycie, rozebranie i skręcenie 4 szuflad kosztowało mnie 6 godzin pracy. Jak by tego było mało szuflady są wykonane z płyty wiórowej i mycie ich czy nawet ochlapanie wodą sprawia, że pęcznieją na brzegach, więc można śmiało powiedzieć, że nie powinny mieć kontaktu z wodą więc nie nadają się do kuchni, a nawet do pokoju, bo nie ma ich jak umyć. Płyta jest w dodatku popękana, bo gwoździ skręcały w płycie i powychodziły w niektórych miejscach. Prowadnice były przykręcone do szuflad trzema wkrętami 45 mm, ale prowadnice we wnęce na szuflady są przykręcone dwoma wkrętami do drewna długości 15 mm (płyta ma grubość 18 mm). Generalnie mebelki są trochę krzywe i musiałem od nowa przykręcić prowadnice żeby szuflady nie zahaczały o siebie. Mebelki były wykonane na zamówienie i na wymiar. Otwory na gniazdka w płycie paździerzowej są wycięte na oko i od ręki czyli krzywo. Okleina chroniąca meble przed wodą jest dodatkowo uszkodzona przez gwoździki i wkręty. Szuflady są ciężkie same z siebie ponieważ szuflada jest wykonana z 4 kawałków płyty wiórowej do których jest przykręcony front z płyty wiórowej. Z przodu jest więc podwójna płyta wiórowa (razem 36 mm). Nie wiem jak można dna z płyty paździerzowej w szufladach montować na gwoździ. Przecież to nie tylko trzeba nie mieć pojęcia o materiale i technice budowy z niego ale i rozumu. Wszystko jest skręcane i zbijane gwoździami, nie ma tam ani grama kleju ani kołków. Szuflady są skręcone 1 wkrętem grubym do drewna i zbite dodatkowo dwoma gwoździkami z każdej strony żeby się nie rozjeżdżały, ale i tak są lekko krzywe. Niektóre śruby są za słabo wkręcone i wystają, jakby otwory na łby były za płytkie albo nie było ich wcale. Jakby tego było mało niektóre drzwiczki od szafek są przeszklone, z biegiem czasu płyta się rozeschła a wszystko było robione na wcisk i szyby zaczęły wychodzić z wyfrezowanych otworów w płycie wiórowej. Płyta wiórowa jest tylko w miejscu zawiasów i uchwytów więc szybę razem z uchwytem da się wyjąć z części z zawiasami. Wystarczy użyć odrobinę więcej siły.

Podobnie były zrobione drewniane drzwi, które kupiliśmy kiedyś w markecie budowlanym. Drzwi były zamontowane w altance i pomalowane, ale na jesieni i wiosną ich kształt zmieniał się ponieważ drewno od temperatury i wilgoci raz się rozszerza a raz kurczy. W lecie wysycha, a na jesieni łapie wilgoć. Drzwi rozchodziły się tak, że haczyły o podłogę i się wypaczały. Wystarczyło je rozbić gumowym młotkiem i skleić klejem szkutniczym, a następnie zbić od nowa dodając kila drewnianych kołków i klej żeby drzwi nie zmieniały kształtu i nie opadały. Kosztowało to sporo pracy, ale już 2 lata temu zauważyłem, że nic się z nimi nie dzieje mimo zmian pór roku. Wszystko jest robione w podobny sposób. Byle jak i na dwa lata, jakby #!$%@? ktoś chciał zniszczyć drugiemu człowiekowi w ten sposób życie. Ukrytym kosztom i naprawom takiego badziewia nie ma końca.

Praktycznie wszystko, czego bym nie dotknął okazuje się być zrobione w taki właśnie niefachowy sposób. Naprawa tego zajmuje praktycznie cały wolny czas, a najlepiej było by większość tych rzeczy wymienić na coś porządnego.

Za komuny robili już lepsze meble, bo była to płyta wiórowa oklejona fornirem i polakierowana więc nawet przy kontakcie z wodą meble nie pęczniały i wytrzymywały 50 lat. Spokojnie można było je również myć, a nawet zalać wodą. Płyta wiórowa, z której wykonane są meble ma w dodatku często puste przestrzenie, została źle zagęszczona i jeżeli w tym miejscu wypadnie kołek lub śruba to od razu wszystko się rozłazi i wypada. Panele podłogowe to też jakaś porażka. To samo tyczy się papierowych drzwi montowanych na piankę. Drzwi w środku mają tekturę wystarczy w nie mocniej puknąć żeby zrobiła się dziura. Po prostu szkoda pieniędzy na takie rzeczy i takie usługi. Wszystko trzeba robić samemu, bo wtedy najwyżej będzie się miało pretensje do siebie i nauczy się robić tak żeby było dobrze. Wszystko jest robione szybko, byle jak i niezgodnie ze sztuką. A później okazuje się, że trzeba robić po kilku latach kapitalny remont, a drzwi z PRL były wykonane ze sklejki. Wystarczyło je oczyścić z farby i pomalować żeby wytrzymały kolejne 50 lat. Nie cierpię tandety i brakoróbstwa, a z tym właśnie mam do czynienia. Ta tandeta, ten cały syf zalewa mnie ze wszystkich stron, mogę się na to natknąć niemalże z każdej strony. W łazience mam rurki PVC, które pękają nie mogę wiec nawet wymienić kranu czy zaworu, który był wkręcony w taką rurkę, bo może mi pęknąć i będę miał problem. "Akrylowy" brodzik pod prysznicem (to najprawdopodobniej ABS) przyklejony pianką zaczął osiadać, a styropian zaczął się udeptywać powstały najpierw luki między styropianem a plastikową miską brodzika, a później wszystko zaczęło powoli pękać. Brodzik "pływa" do tego stopnia jak się z niego korzysta, że woda wykapuje na połączeniu kabiny z brodzikiem, które własnoręcznie uszczelniłem silikonem. Wszystko pracuje, osiada i pęka.
Większość z tych wszystkich wynalazków tak naprawdę nie nadaje się w ogóle do użytku, bo jak tylko się tego używa, albo nawet leży to zaczyna się psuć. Opony rowerowe parcieją i pękają od stania w garażu, więc trzeba je regularnie wymieniać. To samo tyczy się dętek, ale dętki wykonane są z lepszej gatunkowo gumy, dlatego mogą służyć przez dłuższy czas.

Ostatnio naprawiałem czajnik. Zepsuł się mechanizm otwierania klapki od czajnika, okazało się, że był wykonany z tworzywa, które jest wrażliwe na kwasy i wysoką temperaturę, więc wystarczy używać czajnika żeby się zepsuł. W dodatku przycisk, który służy do otwierania klapki wchodzi w obudowę rączki, porusza się więc w dół, a plastikowy klocek, który otwiera klapkę porusza się do przodu dzięki temu, że jest z jednej strony ścięty. Może i sam element nie był by poddawany takim siłom, ale pod nim była pusta przestrzeń w rączce czajnika, którą zaspawałem PE, w ten sposób element opiera się o wspawany plastikowy wspornik, który sprawia, że element się nie łamie. Wygląda to jakby ktoś kto to zaprojektował nie miał pojęcia o tym co robi albo zrobił to celowo tak aby po pewnym czasie się złamało. Bez tego elementu nie da się otworzyć pokrywy czajnika wykonanego ze stali nierdzewnej. Gdy pokrywa jest otwarta czajnik podczas gotowania wody nie wyłącza się samoczynnie. Uszkodzeni tego elementu sprawia więc, że dla większości ludzi taki czajnik nadaje się do wyrzucenia. Powstaje więc kolejny elektrośmieć. Ja zamontowałem metalowy mechanizm, który wykonałem z metali kolorowych i tworzywa sztucznego, więc powinien wytrzymać on dłużej niż reszta czajnika.

Niemalże wszystko jest tak zrobione żeby się szybko zepsuło i straciło swoją funkcjonalność. Sprężyny w spryskiwaczach ogrodniczych wykonane są ze zwykłej chromowanej stali. Warstwa chromu chroniąca sprężynę przed rdzewieniem w trakcie pracy (podczas używania spryskiwacza) jest poddawana naprężeniom, z czasem kruszy się pęka i odpada, w tych miejscach powstają ogniska korozji, które sprawiają, że sprężyna zaczyna rdzewieć aż w końcu pęka. Czego bym nie kupił i czego nie używał zawsze mam ten sam problem. Ktoś przewidział, że dany element ma wytrzymać krótko i ma się popsuć w zaplanowany sposób.

Przegrzewające się żarówki diodowe połączyłem w szereg, świecą tak samo jasno jak przedtem, ale nie grzeją się już tak mocno jak wtedy gdy były podłączone zgodnie z zasadami i instrukcją producenta. Tak wygląda niemalże wszystko. Zawsze są jakieś ukryte wady. Ostatnio kupiłem cążki, które pękły mi na aluminiowym nicie, jedna z części tnących odpadła i odfrunęła, tak że do tej pory jej nie znalazłem. Normalnie używam podobnych cążek do cięcia stalowych gwoździ i nie ma z tym najmniejszego problemu.
Pobierz tojestmultikonto - #tojestmultikonto #gorzkiezale #januszebiznesu #januszebudownictwa...
źródło: comment_1638917021it6bGQlaPz0sc4sU6X84SM.jpg
  • 6
To samo tyczy się marketowych przedłużaczy z gniazdkami i wyłącznikiem, których nie da się rozebrać i umyć. Rozkręcane listwy zasilające z przewodem, które złożyłem sam jestem w stanie rozebrać i umyć plastiki, nawet w misce z wodą, wystarczy odkręcić 4 wkręty do plastiku i można plastiki wrzucić do miski z detergentem a następnie je wyszorować. Pozwala to na usunięcie z nich brudu i zachowanie higieny. Listwy zasilające z marketu łapią brud, a
Zapomniałem jeszcze dodać, że wyżej wymieniony czajnik wykonany ze stali nierdzewnej i tworzywa sztucznego jest skręcony rdzewiejącymi śrubkami, które musiałem przy okazji wymienić ponieważ para wodna przedostaje się w trakcie gotowania przez otwory mechanizmu do wnętrza rączki czajnika, która jest przykręcona właśnie rdzewiejącymi wkrętami.
Wagę też musiałem naprawiać, po niedługo po tym jak ją kupiłem szklana tafla oderwała się od metalowego wspornika opierającego się na czujniku. Użyłem samochodowego kleju epoksydowego i wytrzymała już z 8 lat, więc musiała być fabrycznie źle zrobiona.
Zapomniałem jeszcze u bukowym łóżku, któremu się zapada stelaż i łamią się nóżki. Wszystko dlatego, że te rzeczy zostały źle zaprojektowane i wykonane. Łóżko częściowo naprawiłem, tak, że nadaje się do spania, ale musiałem wstawić tam ponad 2 m długości stalowy wspornik, nóżki nadal się łamią, bo są przymocowane kątownikami z blachy o grubości 2.5 mm. Stelaż i ramę kupiłem w dwóch różnych firmach. Nie wiem z czego jestem bardziej niezadowolony, przez