Wpis z mikrobloga

Mili Państwo, mam bardzo ważne, ale i bardzo złe wieści. Wszystko wskazuje na to, że znajdujemy się na krawędzi nowej wojny gazowej z Rosją.

Dziś prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka zagroził, że reakcją Białorusi na nowe sankcje Unii Europejskiej może być wstrzymanie dostaw gazu. „Ogrzewamy Europę, a oni ciągle nas straszą, że zamkną granicę. A co jeśli my zamkniemy przesył gazu? Polecam władzom Polski, Litwy i innym ludziom bez rozumu myśleć zanim coś powiedzą” - stwierdził cytowany przez Reutersa białoruski przywódca.

Mińsk nie złożyłby takiej deklaracji bez zielonego światła ze strony Moskwy, a słowa Łukaszenki wpasowują się w mechanizm, jaki stoi w dużej mierze za trwającym w Europie od kilku miesięcy kryzysem gazowym. Trudna sytuacja na rynku gazu jest bowiem potęgowana przez Rosję, której satelitą jest Białoruś.

Mówiąc skrótowo: Rosjanie mają do osiągnięcia dwa podstawowe cele. Przede wszystkim, wykreowane sztucznie (m. in. poprzez wietrzenie magazynów oraz ograniczenia w rezerwacji przepustowości) wysokie ceny surowca gazowego pozwalają wesprzeć oraz legendować projekt Nord Stream 2. Moskwa z jednej strony chce pokazać, że ten gazociąg jest korzystny dla europejskiego bezpieczeństwa energetycznego, a z drugiej: naciskać na szybką certyfikację. Kreml chce równocześnie skłonić jak najwięcej państw Unii Europejskiej do zawarcia długoterminowych kontraktów na dostawy gazu, mamiąc iluzją stabilności i bezpieczeństwa.

Jednakże w ostatnich tygodniach reżim na Kremlu spotkał się z dość stanowczą reakcją Unii Europejskiej, która zaczęła m. in. dyskutować o wspólnych zakupach gazu (UE występowałaby jako jeden klient) oraz zmieniła swoje podejście do energetyki jądrowej, ograniczającej zapotrzebowanie na paliwa kopalne (szefowa Komisji Europejskiej stwierdziła wprost, że Unia potrzebuje atomu). Dlatego też Moskwa sięga teraz po sygnały bardziej pośrednie niż opróżnianie kontrolowanych przez Gazprom europejskich magazynów gazu: z jednej strony mamy Łukaszenkę, który wywołuje kryzys na granicy z Polską, z drugiej zaś strony mamy koncentrację sił rosyjskich przy granicy z Ukrainą, co ma przypominać, że w kraju tym od 7 lat trwa wojna.

Działania te mają wysłać psychologiczny komunikat na europejskie rynki gazu (czyli ponownie sztucznie podbić cenę tego paliwa) oraz pokazać, że obecne kraje tranzytowe są niestabilne i trzeba pozbawić je przesyłu gazu (a że są one niestabilne przez rosyjskie działania to już inna sprawa).

Sytuacja jest poważna - ale spełniają się powoli najczarniejsze scenariusze związane z geopolitycznym wydźwiękiem Nord Stream 2 i determinacją Rosji do wykorzystania tego połączenia jako broni. Teoretycznie można zadać pytanie, czy Niemcy nie powinni wykorzystać tutaj mechanizmów zawartych w umowie z USA dotyczącej tego połączenia. Praktycznie takie pytanie jest bez sensu, bo Berlin nie ma interesu w obronie Białorusi czy Ukrainy.

Rosja już od dawna pokazywała, że potrafi użyć swych surowców energetycznych do realizacji celów politycznych. Ostatni wielkoskalowy przypadek takich działań miał miejsce w 2009 roku – wtedy też Rosjanie, redukując przesył gazu przez Ukrainę, zmusili Europejczyków do uruchomienia żelaznych rezerw błękitnego paliwa. W styczniu, a więc w środku sezonu grzewczego, podaż rosyjskiego gazu w Austrii, Bułgarii, Grecji i na Węgrzech spadła o 100%, we Włoszech – o 90%, a we Francji i w Polsce – o 70%. Kreml chciał wtedy udowodnić, że Europejczycy potrzebują nowych szlaków dostaw błękitnego paliwa, które omijałyby tradycyjne kraje przesyłowe (czyli wspomnianą wyżej Ukrainę czy Białoruś). Nową drogą dostaw gazu na Zachód miał być Bałtyk i budowana magistrala Nord Stream. Rozpętany kryzys gazowy posłużył Moskwie jako argument za realizacją tego projektu. Istnieje duża szansa, że Europę wkrótce czekać będzie powtórka.

#bialorus #rosja #polityka #energetyka #bezpieczenstwo
  • 13
@JakubWiech:

Mili Państwo, mam bardzo ważne, ale i bardzo złe wieści. Wszystko wskazuje na to, że znajdujemy się na krawędzi nowej wojny gazowej z Rosją.


Ale, że kto? Że Polska? Na ten moment wiadome jest to, że jak była jeszcze opcja to trzeba było do projektu NS się próbować przyłączyć, zamiast bawić się w Chrystusa narodów.
@JakubWiech: Czyli dobrze pamiętałem, że pierwotnie NS(1) miał przebiegać przez terytorium polski, ale Warszawa robiła pod górkę, bo przecież trzeba było nadstawiać karku za Białoruś i Ukrainę... Sorry, ale kompletnie nie zgodzę się Panem który twierdzi, że zrobiliśmy dobrze, robiąc wszystko aby tylko zirytować Rosjan, stawiając siebie w takiej trochę pozycji klauna, który na "złość ruskim natrze sobie śniegiem uszy". Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że Rosjanie planując alternatywę omijającą polskę,
@JakubWiech: Panie Jakubie, z całym szacunkiem do Pana, ale skąd ta pewność? Bo wie Pan... gdyby babcia miała wąsy, to byłaby dziadkiem. Jakby, tutaj wchodzimy trochę na takie terytorium gdybania i opinii. Pan uważa, że niezależnie od naszych działań NS(1), by nie przebiegał przez nasze granice, ja uważam, że przy dobrze prowadzonej dyplomacji nitka leżałaby na części naszego terytorium.

Jakby, wbrew powszechnej opinii uważam, że polityka Rosji jest kalkulowana i dość
@JakubWiech:

PS. I mam też wrażenie, że takim koronnym Pańskim argumentem jest to, że:

Rosja równolegle do planów gazociągu przez Polskę prowadziła zaawansowane rozmowy w sprawie budowy połączenia po dnie Bałtyku


Tylko dlaczego miałby tego nie robić, skoro nawet gdyby rurociąg szedł przez terytorium Polski, tak jego część i tak musiałby iść po dnie Bałtyku, skoro głównym założeniem było ominiecie terytorium Białorusi i Ukrainy.
@lemek3: Proste: Ma Pan do wyboru budowę wpinki do systemu niemieckiego (który ma potężne zaplecze przesyłowe i duże interkonektory z całym regionem oraz możliwość szybkiej rozbudowy) lub polskiego (który jest zorientowany wyłącznie na trasę wschód-zachód). Dodatkowo proszę uwzględnić pozycję gospodarczą i polityczną Niemiec oraz Polski. Dlaczego Rosjanie mieliby nam dawać taki prezent?
@JakubWiech Bo... bo budowa nitki na lądzie jest nieporównywalnie tańsza? Poza tym ja dalej nie rozumiem, czemu mieliby wpinać się do naszego systemu. Gazaciag miał iść do Niemiec i nic by się nie zmieniło.

Ja mam wrażenie, że cała Pańska argumentacja opiera się o jakieś takie dziwne założenie, że Putin to jest takim "złodupcem" z kreskówek, i robi wszystko aby tylko tej wrednej polsce zaszkodzić.

A tak już trochę bardziej na poważnie,
Ja mam wrażenie, że cała Pańska argumentacja opiera się o jakieś takie dziwne założenie, że Putin to jest takim "złodupcem" z kreskówek, i robi wszystko aby tylko tej wrednej polsce zaszkodzić


@lemek3: nie ma co nadawać PL przesadnej, czy 'wrednej' roli. Putin nade wszystko dąży do odbudowy potęgi Rosji z jej najlepszych czasów , czyli ZSRR. To jest jego idée fixe. Powstałe w czasie kiedy był świadkiem potęgi owej upadku -