Aktywne Wpisy
grzypAtomowy +1191
Rodzinka z kijanki powinna stać się polskim floydem. Mamy trupa i zamieszych w to policjantów. Jeśli ktoś ma trochę zmysłu politycznego dzisiaj pod prokuratura powinien być pierwszy protest. Masowe protesty antyrządowe w czasie kampanii.. ale się rozmarzylem #a1 #piotrkowtrybunalski #wypadek
Wojciech_Skupien +596
Dopóki nie miałem dziecioka w wieku przedszkolnym, żyłem w błogiej nieświadomości, że na początku jesieni, gdy tylko pierwsze liście zaczną spadać z koron drzew, rozpoczynają się #!$%@? igrzyska w zbieraniu kasztanów.
Mój 3-latek dostał zadanie domowe, żeby pozbierać dary jesieni. Kasztany, żołędzie, szyszki, jakieś kolorowe liście.
Wziąłem młodego do pobliskiego parku, gdzie moim oczom ukazał się batalion matek z dziećmi z reklamówkami z biedronki. Dzieci przepocone, matki #!$%@?, że nie mogą tiktoka
Mój 3-latek dostał zadanie domowe, żeby pozbierać dary jesieni. Kasztany, żołędzie, szyszki, jakieś kolorowe liście.
Wziąłem młodego do pobliskiego parku, gdzie moim oczom ukazał się batalion matek z dziećmi z reklamówkami z biedronki. Dzieci przepocone, matki #!$%@?, że nie mogą tiktoka
Szkoła była malutka, wiejska, na kilkudziesięciu uczniów, jeszcze przed reformą i pewnego dnia z pobliskiego miasta powiatowego przywieziono sterty ubrań, które miały być pomocą dla najbiedniejszych. Zabawa w szperanie w górach lumpów była przednia, a większość z nas nie bardzo rozumiała, po co tam jesteśmy. Nauczycielki nie wyjaśniły nam idei tego przedsięwzięcia, więc zamieniło się to w rywalizację na zasadzie „kto naszabruje więcej szmat”. Do dziś kojarzę te niezręczne miny nauczycielek, które uświadomiły mi, ze coś jest nie tak i że chyba robimy coś źle, ale wtedy nie wiedziałem, o co może chodzić. Potem zrozumiałem, ze mogło chodzić o to, że dzieciaki z mega biednych rodzin nie mogły się dopchać do czegoś sensownego, bo zaraz wydarł im to z ręki ktoś silniejszy albo sprytniejszy, krzycząc „ooo, ale koszula fajna, wezmę tacie, będzie miał do warsztatu” xD Pamietam, ze szliśmy przez wiochę dumni z naszego łupu z dwoma ziomkami niosąc na plecach ogromny plastikowy wór. Jakby po namiocie czy cholera wie czym. Ledwie go dotargaliśmy, bo ważył okropnie dużo. Po drodze zaszliśmy do miejsca, gdzie pracowała moja mama, bo chcieliśmy się pochwalić zdobyczą, ale zobaczyła, co myśmy za szajs przytargali, #!$%@?ła mnie i powiedziała, ze mam się z tym nawet nie pokazywać w domu. Trochę nam morale opadło, bo myśleliśmy, ze to wszystko jest coś warte, a tu takie joby xD Zaciągnęliśmy to do domu kumpli i tam zostało, a ja poszedłem do siebie. Po paru dniach nauczycielka zapytała kumpla co jego rodzice zrobili z tymi wszystkimi ubraniami, bo serio, było tego #!$%@? dużo. A on odpowiedział jej z brutalną szczerością: „tata wziął sobie pare rzeczy na ciuchy robocze na traktor, prześcieradła poszły na szmaty, a resztę wywiózł na pole i spalił.” Do dzisiaj pamietam jej zszokowaną minę xD
#truestory #dzieci #szkola #heheszki
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Powinni rodziców zaprosić żeby sobie przed jakąś wywiadówką zajrzeli i sprawdzili czy coś im sie przyda .xDD