Wpis z mikrobloga

Mirki, jest późna pora. Czyli najlepsza pora do zwierzeń. Zwłaszcza, że jestem pijany. Wiem, że jest tutaj kilka osób, które dopingowały mi w wychodzeniu z alkoholizmu. Tym bardziej mi wstyd. Nie ma wytłumaczenia, jednakże pewne okoliczności przygniotły mnie tak mocno, że nie potrafię sobie z nimi poradzić i wróciłem do picia.

Dwóch lekarzy, niezależnie od siebie, na podstawie wyników badań zdiagnozowali u mnie stwardnienie rozsiane. To było dla mnie jak wyrok. Co z tego, że mogę przeżyć na tabletkach jeszcze 25-30 lat, jak w zdrowiu będzie pewnie połowa z tego, co oznacza, że nigdy nie zrealizuję swoich planów. Może się Wam to wydać dziwne, ale zawsze moją motywacją do życia była chęć osiągnięcia czegoś wielkiego i udowodnienia innym, że mnie na to stać. Pochodzę z bardzo biednej rodziny. Często nie było czego jeść. Przez to też zapewne nie urosłem, bo organizm nie miał jak się rozwijać. Mój brat, urodzony w lepszych czasach, jest dużo wyższy. A pochodzimy bez wątpienia od tego samego ojca, gdyż z okazji rozwodu z mamą ojciec nie omieszkał on wykonać badań genetycznych.

Rówieśnicy często mnie wyśmiewali. Walczyłem z tym sprytem i charyzmą. I pomimo iż kolegów dzięki temu miałem, to takie ,,niewinne żarciki" potrafiły czasem naprawdę zaboleć. Żarciki z biedy czy wzrostu. Niemniej byłem twardy wiedząc, że osiągnę coś tak dużego, że wszystkim szczęki opadną.

Przeszedłem wpierw na studia, później doktorat. Poszedłem we franczyzę Żabki, aby mieć kapitał na przyszłość. Udało się. Zacząłem budować dwie nowe firmy - już niezależne od franczyzy. Pojawił się konkretny hajs. A hajs miał być środkiem ku dalszym celom. Wszystko szło tak dobrze, że aż nie mogłem w to uwierzyć. Aż za dobrze. No właśnie. I gdy szło tak dobrze, to zdiagnozowano u mnie tę pieruńską chorobę.

Czułem się osłabiony. Zmęczony. Dłonie mi drżały. Plecy bolały. Stawy też. Smak się zmienił. Myślałem, że to przez stres. Jednakże nie. Okazało się, że to stwardnienie rozsiane, a mój system nerwowy jest w bardzo złym stanie.

Generalnie mam dość nieciekawą odmianę choroby. Nie wiem jak zareaguję na leki. Nie wiem czy jest sens je brać, gdyż skutki uboczne są przerażające. Nie wiem czy lepiej żyć krócej, ale bez tego. To znaczy wiem. Właśnie tego pragnę - żyć krócej, ale lepiej.

Niemniej moje plany się rozsypały. Na pewno pożyję za krótko, aby je zrealizować. I to spowodowało u mnie pewien rodzaj załamania. Przez który wróciłem do picia. W sumie sam nie wiem czemu, bo nie boję się śmierci. Przeraża mnie to, że umrę jako przeciętny człowiek, który nic nie osiągnął. Pomimo iż całym sobą wierzyłem w coś innego. Hah. Może to jakiś znak od wszechświata. A może zwykły przypadek - jak prawdopodobnie jest. Zawsze byłem nikim. Znikąd się wywiodłem i umrę zapomniany nic nie osiągnąwszy. Jak niemal każdy człowiek.

A więc skoro i tak nic nie ma znaczenia, to wypijcie ze mną moje zdrowie!
  • 136
@pokustnik: Hej Mirku. Wlasnie przeczytalam „Odwage bycia nielubianym” traktujaca o psychologii Adlera, zajrzyj do tej ksiazki. Mysle, ze kazdy spod tagu #przegryw powinien ja przeczytac, bo znaczaco podniesie komfort zycia. Naprawde ciekawa ksiazka (lekko sie czyta, napisala w formie dialogu). A tak w ogole, to zycze Ci zdrowia i dobrego zycia.
@pokustnik:

Jeżeli piszesz prawdę że wyrwałeś się z takiej biedy, poszedłeś w dobrze prosperujący biznes, to Ty już, własną pracą, osiągnąłeś więcej niż 99,9% tego leniwego, roszczeniowego społeczeństwa.

Pracuj, nie chlaj i nie zaniedbuj leczenia - pamiętaj, że medycyna nie mówi ostatniego słowa.
Mirki, zaskoczył mnie odzew. Myślałem, że znam mirko, że to tylko takie bagno poniżania i dręczenia innych, a tutaj spotkało mnie nad wyraz dużo ciepła. Oczywiście pojawiło się kilku wannabe psychopatów, ale będąc szczerym, to myślałem, że spotkam się głównie z ich komentarzami, a są oni w mniejszości.

Wybaczcie, że odpisuję dopiero teraz. Po prostu przysnąłem i dopiero się obudziłem. Postaram się teraz odpisać każdemu kto jest tego wart.

na podstawie jakich
Teraz poodpisuję na bardzo indywidualne komentarze.

Co to za biznesy poza franczyzą?


@H2ObezGMO: Wybacz, że nie odpowiem. To jest jednak Mirko i nie chce zostać łatwo zweryfikowany przez większość użytkowników. Ciebie o złe intencje nie podejrzewam, ale zjebów tu nie brakuje. Chcesz o tym pogadać, to dawaj na PW :)

Śmierć Billa Gatesa nie będzie jakoś szczególnie różnić się od śmierci przeciętnego Kowalskiego, nie ma sensu wmawiać sobie, że z punktu
z psychologiem jest jak z każdym innym lekarzem - możesz trafić na konowała z Koziej Wólki, koszącego za pierdzielenie głupot, ale możesz znaleźć kogoś, kto naprawdę poprawi Twoje zdrowie. Bo pamiętaj, że zdrowie to nie tylko ciało. Powodzenia


@ruok: I dopóki na takiego nie trafię, to mam zostawiać hajs u godnych pogardy konowałów?

Jeśli chodzi o pomoc to we Wro to mogę polecić jedną psychiatrę, która na pewno #!$%@?ć nie będzie.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@pokustnik: panie, serio chce Ci się jeszcze obniżać jakość życia wracając do picia? Potraktuj to jako wpadkę, zdarzają się każdemu, łeb na karku masz więc wiesz gdzieś w podstawie umysłu, że alkohol nic dobrego w gruncie rzeczy nie przynosi, inaczej nie byłoby Ci wstyd. Trochę do wyciśnięcia z tego padołu łez Ci zostało i nie odbieraj sobie dodatkowo sił alkoholem
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@pokustnik: Życie tutaj to #!$%@?, nie rozumiem jak lewactwo może zakrzywiać rzeczywistość i udawać że sra się tęczą.
99,999% z nas zostanie zapomniana po 50-100 latach od naszej śmierci. W kartach historii zapiszą się nieliczni i i tak nie będzie to dla nich istotne bo już nie będą żyli.
Na Twoim miejscu zwolniłbym tempo życia do maksimum żeby wyciągnąć z niego tyle ile tylko się da. Polecam też pójść w kierunku
@pokustnik: Smutno to czytac, szczegolnie że troche mnie dotknal Twoj wpis bo jestem troche taki jak Ty - wychowywany w biednej rodzinie, ale mimo to zawsze dążyłem do osiągniecia czegoś wielkiego w zyciu i dzieki mojej motywacji, samozaparciu udalo mi się to osiągnąć i wciąż udaje to jednak od niedawna jestem na rozdrożu bo w Polsce zaszedłem najdalej jak tylko mogłem, a na kase w żaden sposób narzekać nie mogę. Jeśli