Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Doradźcie mirki co zrobić.
Studiowałem gównokierunek o nazwie prawo, ale rzuciłem po dwóch latach, bo polskie uczelnie wypluwają rocznie tylu prawników że szkoda mojego czasu by uczestniczyć w wyścigu studento-szczurów i może wyłapać coś dobrego.

Zacząłem pracować w Customer Service, dosyć szybko przeskoczyłem wewnętrznie na kierownika zespołu, śmiesznie było bo nic a nic się człowiek znał, ale myślę że pod koniec piastowania stanowiska byliśmy i ja, i podwładni zadowoleni.
Znowuż po wewnętrznej rekrutacji zmieniłem stanowisko, tym razem bliżej IT - zarządzanie systemami saas, zarządzanie projektami, dowożenie nowych rozwiązań. Odnalazłem się dosyć szybko, dobre osiągi, praca sprawiała mi przyjemność.

Zmieniłem niedawno pracę, pracuję dla firmy której systemem wcześniej zarządzałem w poprzedniej. Z początku trochę pracy z klientami, trochę backendowej polegającej na odwalaniu tasków w JIRA. Kasa nienajgorsza, benefity bardzo dobre, ale przede wszystkim jest to firma w której chciałem pracować i jestem zadowolony z tego co robię.
Jakoś tak wyszło że z powodu natłoku pracy moje stanowisko przeobraziło się w mocno nastawione na kontakt z klientem i zarządzanie portfolio własnych klientów i projektów, skutkiem czego zmieniony został tytuł mojego stanowiska a razem z tym zarobki, i to dosyć znacząco, bo do 130 tys. rocznie (brutto).

No i pojawiają się dwa problemy, a może zagadnienia:
1) z początku plan miałem taki, by do końca następnego roku przekroczyć 10k brutto miesięcznie, a stało się to już po pół roku pracy w nowej firmie. Jestem zadowolony, ale mam wrażenie, że niedługo zacznę odczuwać niedosyt. Nie wydaje mi się by było to coś złego, bo każdy normalny chce zarabiać więcej i stale się rozwijać, ale nasze społeczeństwo daje mi mocno do zrozumienia że zaczyna mi się przewracać w dupie. Czy to po prostu polskie niewolnictwo i gówno-w-lesizm przemawia przez ludzi?

2) Jestem bez wykształcenia wyższego. Do tej pory nie sprawiało mi to żadnych problemów, otwarcie mówiłem o rzuceniu studiów i popierałem swoje rozmowy rekrutacyjne doświadczeniem i bogatą wiedzą o zarządzaniu projektami w moim środowisku. Czuję jednak, że w pewnym momencie mogę zderzyć się ze ścianą ze względu na brak głupiego papierka. #!$%@? mi się nie chce, ale jakbym musiał, to bym się zawziął. Czy uważacie, że czysto przyszłościowo opłaca się tę studia robić? Mam fundusz zapewniany przez pracodawcę w wysokości $5000 rocznie do wykorzystania na rozwój osobisty, który do tej pory wykorzystywałem na kursy i certyfikaty, ale zawsze byłaby to jakaś kasa na czesne na zaocznych.

Dzięki że dotarłeś(-aś) do końca ( ͡° ͜ʖ ͡°) Staram się nie zachłysnąć relatywnym sukcesem (bo może i obiektywnie jestem w dobrej sytuacji zważywszy na młody wiek i brak wykształcenia wyższego), stąd też moje pytania. Z Bogiem.

#korposwiat #pracbaza #korpo

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6126dbca7b37e6000b7845e5
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Przekaż darowiznę
  • 8
@AnonimoweMirkoWyznania: Podobnie jak ty nie miałem motywacji kończyć studiów. Aktualnie 29 lat. Chyba już za późno ;)
Co zmiana stanowiska, to wydaje się, ze dochodzę do sufitu zarobków. Aktualnie 198k rocznie. Od początku dość specyficzna działka w ramach HR.
OP: @steppenwolf90: raczej nie mam nic konkretnego na myśli. fajnie by było żeby ten kierunek komplementował to, czym obecnie się zajmuje, ale pojęcie jest na tyle szerokie że w wielu dziedzinach coś tam mógłbym zyskać. nie mniej jednak nie nastawiam się by te studia nauczyły mnie czegoś, czego jeszcze nie znam albo nie stosuje w obecnie w pracy. najlogiczniej byłoby chyba po prostu po najmniejszej linii oporu, żeby praca nie