Wpis z mikrobloga

Dwa lata temu byłem pierwszy raz w energylandii. Jestem z tych ludzi, co po trzech kółkach na osiedlowej karuzeli cierpią na mdłości. Hyperion był chrztem bojowym i wyglądało to u mnie podobnie, darłem ryj jak poparzony i złapałem trzy kilkusekundowe odciny przy spadkach w dół. Polecam, ale nie wiem czy drugi raz bym na to ustrojstwo wszedł ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@konierino adrenalina taka że wykręca na drugą stronę. Jak z kumplami zeszliśmy to nikt nie był pewien czy na chwilę nie tracił przytomności (nie bywamy na takich atrakcjach) bo myśleć się absolutnie nie da. Szczególnie jak to jest pierwsza kolejka na którą wchodzisz.
@memento_mori: pojechałem kiedyś z kolegami do Krakowa, przy okazji chciałem odwiedzić Energylandie. Nikt inny nie chciał i stwierdzilem, ze pieprzyć. Z kumpli pomimo młodego wieku (a nawet młodsi ode mnie) to się zrobiły mentalne dziady. Zostałem po weekendzie sam, wziąłem hostel bo w poniedziałek było nieczynne i poszedłem sam we wtorek. Było zajebiscie. Oczywiście fajnie by było w grupce się pośmiać, pogadać o atrakcjach, ale plus jest takimże zazwyczaj na każdej
@Shyvana: heh u mnie jeśli chodzi o wrażenia to przejazd na zadrze był bardziej jak jakiś silny trip na psychodelikach niż przejażdżka kolejką
@BulgarskiTaboret mam to samo. We Władysławowie był booster podobny tak jak jest w Energylandii (space booster) Wrażenia fajne ale potem musiałem bardzo delikatnie się poruszać. Dlatego na Aztec Swing czy Space Booster raczej nigdy nie pójdę. XD