Wpis z mikrobloga

Latający nad uchem komar, gdy chce się zasnąć.
Występuje tutaj klasyczny konflikt interesów.
Człowiek, chce spać, komar chce krwi by się rozmnożyć. Człowieka irytuje odgłos obok ucha, komar próbuje zrobić to do czego został stworzony.
Jak rozwiązać ten problem? Nie może nastąpić konsensus. Nie możesz się układać z komarem, nie zrozumiecie się. Człowiek ma tu pełna władze, jest czymś na zasadzie arbitra.
A) może nic nie robić i pozwolić zdominowac się przez komara, tym samym pozostawić go przy życiu albo zabić później
B) może zabić komara
C) opuścić pomieszczenie i pozostawić komara
Tak więc wybór albo coś robić albo czegoś nie robić.

A teraz spójrzmy inaczej. Mamy Konrada/Gustawa z Dziadów. Chce mieć władzę nad duszami, chce zerwać naród do walki, chce dać nadzieję ludziom, chce cząstki mocy boskiej - niczym komar pragnący krwi. Poeta jest zaprogramowany do konkretnego celu i do niego dąży, niczym komar, nawet jakby oznaczałoby to jego zagładę. I w tym przypadku miejsce człowieka jako arbitra komarowego zajmuje Bóg. Może on nic nie robić i pozostawić poetę samemu sobie, (trzeba tu jasno powiedzieć że odcięcie się/brak działania to też decyzja!) Albo może mu nadać cząstkę swojej mocy tak jak człowiek oddał krew komarowi. Czy jednak poeta w tym momencie dominuje Boga? To wątpliwe, Bóg jest istotą absolutna, nadrzedna. Więc tak samo komar nie zdominowal człowieka, który jest również nadrzędny, a z perspektywy komara i wyłącznie komara - absolutny. Czy Bóg ze swojej perspektywy też może zobaczyć jakiś absolut?
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach