Wpis z mikrobloga

Hej, takie pytanie do jeżdżących na #szosa - powiedzcie mi proszę, co w tym jest fajnego? Od razu piszę - to nie ma być żadna prowokacja, nie chcę udowadniać ani dyskutować nad wyższością czegokolwiek nad czymkolwiek. Po prostu zazwyczaj jeżdżę na MTB, czasem jakieś enduro. Ostatnio miałem okazję spróbować tej słynnej #szosa . I szczerze mówiąc jestem mocno zadziwiony. OK, jedzie się na tym tak, jakby nie istniało. W porównaniu z MTB opór własny roweru praktycznie nie istnieje. 40km zrobione (fakt, z bardzo niewielkimi przewyższeniami) praktycznie bez jakiegokolwiek zmęczenia. No i ok, fajno. Ale - przez 40 km jadę jednostajnie, patrzę w asfalt / ścieżkę, bo taka pozycja. Nudno jak jasna cholera, nie dzieje się nic. No dla mnie po prostu czas w plecy. Plus jadąc po drodze jednak samochody mijają w niepokojącej odległości, a słuchawek z muzą czy audiobookiem nie założę, bo wtedy stwarzam zagrożenie nie słysząc co się dzieje wokół mnie. Już pomijam, że mam napięcie wewnętrzne i stresa, jak widzę że się za mną korek robi. Dlatego z autentycznej ciekawości pytam - gdzie znajdujecie w tym przyjemność?
Pozdro dla wszystkich pedalarzy #mtb #rower
  • 41
@mbasasello: no właśnie - też nigdy to do mnie nie trafiało!
tzn - domyślam się, że te pochłaniane km, pęd wiatru - może być uzależniający... jednak przy adrenalinie jaką daje mi mtb ciężko mi zrozumieć łykanie tych km po płaskim.
@mbasasello: albo się lubi albo nie, jak widać jesteś w tej drugiej grupie.

Co ja lubię?
- ludzi, poznałem maaasę pozytywnie zakręconych ludzi mniej lub bardziej znanych, na mtb ich tylko mijałem i tyle
- mogę liczyć na pomoc, jak się zatrzymam przy drodze inni zatrzymują się pytając czy wszystko ok, na mtb wiele kilometrów na kapciu pchałem rower i nikt się nie podzielił łatką
- zasięgi, na mtb po 50km
Inna sprawa, że zazwyczaj jestem dość ograniczony czasowo, a żeby korzystać z tego łatwiejszego pokonywania dystansów trzeba mieć jednak czas. Wyskoczenie na przejażdżkę MTB po górach czy jakiś zjazd w okolicy to jest w sumie moment. Można to zrobić mając 2h wolne po południu. A na wykorzystanie zasięgu jaki daje szosa trzeba jednak więcej czasu poświęcić.
@mbasasello: fajnie na pewno się jedzie w grupie jakieś dłuższe odległości, jest z kim pogadać, popodziwiasz widoczki, no i ja uwielbiam osobiście perełki w rejonie typu "świeży asfalt i 3 samochody na godzine", do tego jest do dobre narzędzie treningowe, łatwiej jechać dłużej ze stałym obciążeniem

no i dla wielu typowe MTB też może być nudne, bo jedziesz po szutrze w lesie i w ogóle nawet nic nie obejrzysz - no
Nudno jak jasna cholera, nie dzieje się nic. No dla mnie po prostu czas w plecy.


@mbasasello: a to zawsze musi się coś dziać? Nie rozumiem takiego myślenia ( ͡° ͜ʖ ͡°) a co takiego niby się dzieje, jak jedziesz na MTB? Mijasz więcej drzewek? Tak samo nie mam problemu, żeby biegać 50 kółek po bieżni 250m i zrobić jakiś konkretny trening z zaplanowanymi założeniami, czy nawet
@mbasasello: bo jeżdżenie po płaskim jest nudne jak flaki z olejem. po górach się jeździ o wiele fajniej, bo podjazd jest zawsze wyzwaniem, a na zjeździe #!$%@? i też jest fajnie,

jeżdżenie na szosie polega bardziej na wytrzymałości, mtb na technice. no szosie bardzo łatwo możesz zmierzyć progress swojej formy, tak samo łatwo możesz porównać się do zawodowców.
zjezdzaj sobie kilka lub kilkanaście minut z prędkością 70km/h+ to i adrenalinka będzie XD


@PortalZeSmiesznymiObrazkami: no o tym mówię! między krzewami i po muldach! te 70 to takie extream ale okolice 60kmh na endurówce nie są niczym niezwykłym, na MTB po asfalcie najszybciej jechałem nieco poniżej 8 dych.
Wyskoczenie na przejażdżkę MTB po górach czy jakiś zjazd w okolicy to jest w sumie moment. Można to zrobić mając 2h wolne po południu


@mbasasello: zgadzam się! jak dobrze dobierzesz traskę to po 15km jesteś zjechany jak koń po westernie i z kanistrem endorfin... zrobisz to w 2h z dojazdem autem (jeśli musisz)
@mbasasello: jak nudno, musisz przejechać się jakąś wąską krajówką - gwarantuję, że nudził się nie będziesz ( ͡° ͜ʖ ͡°)

A poważnie.
Na szosie o wiele łatwiej zrobić trening. Jak masz jechać lekko - lekko pojedziesz, jak masz dołożyć - dołożysz. Na tej samej trasie bez problemu możesz mieć tętno 120 i 180 (w moim przypadku).
Mimo, że spotyka się debili za kierownicą - bezpieczniej. Na MTB,