Wpis z mikrobloga

via Rowerowy Równik Skrypt
  • 62
417 408 + 2 + 25 + 233 + 50 + 26 + 3 + 25 = 417 772

Pora, abym i ja się rozpisał, jak wyszło organizowane od pewnego czasu Cymerkowe gminobranie w Święktokrzyskiem ;D
Wątek organizacyjny ciągnął się tutaj: https://www.wykop.pl/wpis/58734219/co-szosa-gravel-roadplus-rower-kolarstwo-zaliczgmi/

No więc po kolei...
Rano do moich dziadków zajechał cumpel ze Ślunska, szkoda, że na pace nie miał @mordimermadderdin... ale przynajmniej za to chęci miał mnóstwo, dał się namówić na swój absolutny rekord kilometrowy (zakładane 200+, jak wiecie), a jego srebrny rumak zdecydowanie komfortowy wydawał się być na takie zamierzenia. Życie nas oczywiście poweryfikowało, w przysłowiowym międzyczasie. Ruszyliśmy, kilka kilometrów i spotkaliśmy się z człowiekiem-czołgiem, Szanownym Panem @Desmosedici. W takiej pace raz dwa dociągnęliśmy do punktu zbiórki, który ustaliliśmy przy znanym na całyyyy świaaaaat dębie praojcu naszej państwowości (to ten? Chyba nie, nieważne)- BARTKU. Na miejscu czekali już wszyscy pozostali uczestnicy wycieczki - @Baczy, wspomniany @Cymerek i również debiutujący na takim dystansie Kamizi7. Bla bla bla, tra ta ta i już ruszamy ku przygodzieeee!
Żwawo od samego początku, zgoła inaczej niż zwykle jeżdżę, dynamicznie i do przodu. Tymczasem hopka za hopką, za hopką ścianka... za każdym zakrętem stajemy na pedały i przemy naprzód. Z dzisiejszej perspektywy - masakra :D W cioraniu mnie przewodził oczywiście @Desmosedici, dla którego każde tempo byłoby chyba ślamazarnym XD
No i tak sobie lecieliśmy, gadaliśmy, fajnie było, dotarliśmy do Św. Katarzyny vel Łysicy, pierwszego dłuższego podjazdu. Ze zbocza otwiera się iście górski krajobraz, przestałem być niedoceniającym potencjału GÓR ŚWIĘTOKRZYSKICH. Zjazd na złamanie karku przepiękny, po czym niezła dobitka na Kakonin i równie wspaniały zjazd.
Ani się człowiek obrócił, a tu już początkowa ściana -naście % rozpoczynająca schodki przez wszystkie Huty, kończąc się na Św. Krzyżu vel Łyścu. Za parkingiem, wjeżdżając do lasu zacząłem nie na żarty cierpieć, no ale udupiłem i wjechałem mocno (JAK NA MNIE). Na górze foteczki, pogaduszki I DESZCZ. Zaczęło. Miało nie, a jednak... niezrażeni, zaczęliśmy zjeżdżać, a tam 60 km/h na blatach. No spoko... fajnie było, no ;P Na dole sklepik, zapasów uzupełnianie i kierunek na Opatów obrany. Gdzie się nie pojawiliśmy, było ewidentnie po deszczu. Trochę farcik, trochę nie, bo wszystko mokre i tak.
Ilość ścian po drodze narasta, są nawet takie po szutrze, gdzie mój rower wreszcie wyrównuje szanse, a nie straty do szosowego towarzycha. Pierwsze #100km pęka szybciej niż się spodziewałem... ale zanim to nastąpiło, to kilkanaście km wcześniej mamy pierwszy postój awaryjny. @Desmosedici na podjeździe tak dał w palnik, że zniknął nam z pola widzenia, a jak go ponownie zobaczyliśmy, to był już zajęty ściąganiem tylnego koła... tajes, kapeć na wycieczce musi być :(
W Opatowie przerwa na zdjęcia na rynku i w bramie, zmiana kierunku na północny i upragniony od kilku chwil maczek w Ostrowcu Świętokrzyskim. Na wyjeździe z Ostrowca KATASTROFA. Jadę za Cymerkiem i widzę, jak hak tylnej przerzutki ulega anihilacji XD Jednak chłopak to jest zaprawiony w boju, nie tylko ma ze sobą rezerwowy, ale wziął ze sobą również wprawę! 20 minut? Chyba tyle zajęła operacja wymiany na nowy. Jedziem dalej!
Ku ostatniej atrakcji, betonowemu tupolewowi! Po drodze same atrakcje - ruiny walcowni żelaza w Nietulisku Małym, psychodeliczny pingwin (?) w Witulinie, zapora na Zalewie Wióry (koledzy robią zdjęcia, a ja mam pierwsze poważniejsze kryzysy - krzyczę, że #!$%@?ę zdjęcia i jadę, podjeżdżam, bo podjazd jest konkretny całkiem...), jakaś niezrozumiała Golgota po drodze MITYCZNEGO KAŁKOWA.
MITYCZNY KAŁKÓW. Epicentrum polskości. Miejsce tak złe, że aż dobre. Golgota wyglądająca jak zamek przeniesiony z Ziemi Świętej. Betonowy TUPOLEW z "urną z ziemią z miejsca tragedii, a także tableau z wizerunkami pary prezydenckiej i osób, które zginęły w katastrofie. W krzyż wkomponowany jest wizerunek żołnierza z przestrzeloną głową w objęciach Matki Boskiej oraz kontury mapy Polski i samolotu". Krejzolska droga krzyżowa. WSZYSTKO NIE TAK. Jestem oszołomiony semaforem w tej wierzy, muszę poczytać, o co chodzi.
Po tej duchowej podróży została już ta najpilniejsza - na pociąg Cymerka. W Bodzentynie była zaplanowana ŚCIANA DLA KONESERÓW. -Naście procent na -set metrach. Oczywiście, że nikt nie chciał tam jechać. Za to @Baczy stwierdził, że chce do domu i pojechał na rondzie hen, na Św. Katarzynę z powrotem... po czym chwilę Cymerek został bohaterem dla tuptającego jeża, najpierw blokując ruch, a potem przerzucając delikatnie kolczastą kulkę na bezpieczną trawę poza jezdnią. ( ʖ̯)
Do Suchedniowa dojechaliśmy już bez zbędnych gadek, na końcówce nawet trochę odpadłem z @Kamizi7, no ale zdążyłem się pożegnać na przystanku. Aż niebo zaczęło płakać, że to już koniec tej wspaniałej wycieczki. Rozstaliśmy się również z naszym kolarzem-taranem, obrał kierunek na Skarżysko, a my we trzech (ja, ziomuś i Kamizi) wracaliśmy do punktu wyjścia w gminie Zagnańsk... O ile na starej 7 podjazdy były do wytrzymania, to po przekroczeniu dołem nowej S7 w Występie zdarzyła się RZEŹ. Ze łzami w oczach, bez mała, wturliwałem się na 300 metrową ścianę płaczu. Średnia musiała być z 14%, może lepiej, momenty zdecydowanie miały pod 20. Morale złamane kompletnie, po #200km jazdy... jeszcze tylko kilka kuriozalnych hop w Belnie (góra-dół ze 3 razy, pionowo prawie :P), zjazd do Zagnańska i pamiątkowe zdjęcie pod dębem z początku opowieści. W Samsonowie zostało nas dwóch, którzy wyjechali na początku. Do dziadków, na wspaniały rosół i cudowne schabowe, doturlaliśmy się po prawie 9 godzinach w siodle, a ponad 11 w ogóle. Na profilu naliczyłem ze 32 podjazdy, pewnie było ich więcej, ale niektórych nie wliczałem, bo i po co. Przygoda się zakończyła, a dupa boli nadal.

Jeździłem też z Ukochaną - rogrzewkowo po Wwa, ze stacji w Skarżysku, na stację w Skarżysku (jej życiowy rekord średniej - 25,5 km/h na trasie 25 km <3), po #kwadraty po leśnych autostradach (z Błotnicy, wyjebista sprawa!) i po polach, za którymi są creepy chatki (brakło 50m do zdobycia tegoż). 4 jazdy w 4 dni, ~365 km i ponad 3500m w pionie!

Total tiles: 3551 (+151)
Max cluster: 1371 (+1)
Max square: 30x30 (-)

#rowerowyrownik #wykopscottclub #gravel #roadplus #szosa #wykopowyrower

Skrypt | Statystyki
AbaddonLincoln - 417 408 + 2 + 25 + 233 + 50 + 26 + 3 + 25 = 417 772

Pora, abym i ...

źródło: comment_1625519551oZWuXNXbE6asFJfTLfEDOt.jpg

Pobierz
  • 12