Wpis z mikrobloga

679. Rozstrzelać polską inteligencję!

Pełna nazwa nowego artykułu Jacka Dukaja opublikowanego w Wyborczej w sobotę (kopia na Wykopie tam ) mogła byś brzmieć jak: Nakarmić polską inteligencję! (do użytku wewnętrznego administracji państwowej - Rozstrzelać polską inteligencję!).

Jest to trzecia część: poprzednie części tam 1 i tam 2. Interesuje mnie ten esej, bo choć mówi pan Jacek o ciekawych współczesnych trendach, ale pozostaje on tak anachroniczny i zafiksowany w przeszlości w swoim podejściu, że jest to trochę zaskakujące jak na autora scifi. Polecam przeczytać cały tekst eseju, nie jest najlepszy z jego, ale pytanie jest ciekawe i wraz z moją polemiczną odpowiedzią może zagrać nieco jaśniejszymi barwami i zainteresować wszystkich koneserów rozmów o nowoczesności i najbliższej przyszłości.

Zacznijmy od cytatu z eseju:

Nie ma już różnicy między ekspresją kulturową (tym, co podajemy komuś

do ujrzenia, usłyszenia, przeczytania), a aktem fizycznym. Wygłoszenie

twierdzenia, które budzi w kimś przykre uczucia, sprawia mu dyskomfort,

ból uczuciowy – jest takim samym złem jak uderzenie go i sprawienie bólu

fizycznego.


I łatwo skonstruować przykład potwierdzający słowa autora - wyobraźmy sobie, że jest młoda, nieszczególnie ładna dziewczyna i wszyscy zaczynają jej o tym fakcie codziennie przypominać, będzie to prawdziwy atak na jej psychikę i może doprowadzić do bardzo realnych cierpień w rzeczywistości.

Oczywiście, żaden kulturalny człowiek nie zrobi czegoś takiego, jak wypominanie młodej dziewczynie jej braków w dziedzinie urody. W większości przypadków dziewczyna sama doskonale zna swoje problemy w tym zakresie. Ale pomyślmy dalej, co by było, gdyby ta dziewczyna o przeciętnej urodzie miała złudzenia co do siebie i zaczęła poważnie planować udział w konkursie piękności lub zaczęła zachowywać się przy chłopakach tak, jakby już była tej królową. Będą prawdziwe problemy w życiu prywatnym. Czy nie byłoby życzliwiej, gdyby ktoś zaprowadził ją do kąta i wytłumaczył jej oczywistą dla wszystkich prawdę o jej prawdziwych warunkach. To będzie kosztować trochę łez, ale pomoże być szczęśliwą w przyszłości.

Kim więc jest w dzisiejszym świecie ta płacząca nieszczególnie piękna dziewczyna w kącie - to tradycyjne państwo narodowe, jakie znamy od XIX wieku. Nagle wszyscy wokół zaczęli mówić o jej wadach.

Co zmieniło się? Wynalazek ogólnoświatowej sieci informacyjnej. Internet drastycznie przewrócił sytuację, wszystkie gazety państwowy nagle zaczęły być drukowane z długą sekcją komentarzy, a te komentarze okazują się mieć taki sam nakład w liczbach jak sama gazeta.

I byłoby to pół biedy, gdyby obieg owych "gazet z sekcją komentarzy" był ograniczony tylko do obywateli danego stanu. Jednak obieg tych nowych gazet stał się międzynarodowy. I teraz każde szaleństwo drukowane na użytek wewnętrzny, które państwo chce rozpowszechnić wśród swoich obywateli, natychmiast trafia na scenę międzynarodową. I ludzie zaczynają się śmiać. Naprawdę śmieją się z państwa. A nie ma nic bardziej traumatycznego dla psychiki dziewczyny niż kpina, drwina i szyderstwo z niej

Zmieńmy nieco kierunek.

Jacek twierdzi, że legitymizacja władzy państwowej poprzez procedury demokratyczne jest możliwa tylko wtedy, gdy obywatele państwa dzielą tę samą rzeczywistość ograniczoną geograficznymi granicami państwa. Wkroczenie w tę rzeczywistość z przestrzeni cyfrowej, która nie ma takich granic, jest postrzegane przez Dukaja jako zagrożenie, któremu należy stawić opór poprzez pewne ograniczenia wolności słowa.

Jaka jest więc ta rzeczywistość zakorzeniona w granicach, którą Jacek chce chronić. Tę rzeczywistość nazywa się "legendą państwową". W XIX wieku wraz z rozwojem kultury masowej cała ludność państwa została wystawiona na silne promieniowanie poprzez narodowej literatury, historii, ideologii, w końcu propagandy. Ludzie żyli w tym wszystkim jak w wodzie i po prostu tego nie zauważali. Dlaczego? Bo byli wystawieni na działanie i zanurzeni tylko w jedną, maksymalnie dwie "legendy państwowe", a te dość łatwo stawały się rzeczywistością.

Potem pojawił się Internet i wszystkie te "państwowe legendy" stały się dostępne w sieci. Żyjąc w jednej "rzeczywistości" nic się nie zauważysz, ale kiedy czytasz drugą, potem trzecią, czwarta wyskakuje w jakimś wpisu z rodzaju "ciekawostki ze świata", i ludzie zaczynają rozumieć, że te wszystkie legendy nie są niczym więcej niż były od początku - literaturą.

Niezbyt dobrą literaturą. W wielu przypadkach skopiowaną od innych i zaadoptowaną do lokalnych warunków. Ludzie zaczynają się śmiać. I nie jest przypadkiem, że wszystkie państwa, poczynając od najbardziej cywilizowanej europy, zaczęły się martwić prawdziwością swoich historii, do tak barbarzyńskiego stopnia paniki, że jesteśmy świadkami, jak niektóre rodzaje badań historycznych dryfują teraz w domenę prawa karnego.

Wracając do logiki eseju Dukaja.

Przeciwstawia demokratyczny wybór dotyczący losu konkretnego państwa i eksterytorialny cyfrowy napływ informacji (innych "rzeczywistości").

Pomija on krok w logice, która powinna dalej mówić, że ten cyfrowy napływ nieograniczony granicami geograficznymi tworzy nowy rodzaj obywatela, którego lojalność również nie może być ograniczona do konkretnego terytorium. Ale ci obywatele wciąż żyją w tym państwie, a więc, w nie do końca jasno przedstawionej w tekscie logice Dukaja, ci obywatele stają się kimś w rodzaju obcego agenta wewnątrz kraju.

Zrozumiałe jest, dlaczego Jacek pomija ten logiczny krok na drodze do dwóch proponowanych alternatyw - albo demoratyczne wybory, albo wolność słowa. Ten pominięty krok pokazuje, przeciwko komu w pierwszej kolejności będą skierowane proponowane przez niego ograniczenia wolności słowa - będą one narzucone rodzimym obywatelom. Innych wariantów nie ma. Po pierwsze, ręce państwa są zbyt krótkie i słabe, by uniemożliwić cudzoziemcom umieszczanie w Internecie tego, na co mają ochotę. A po drugie, prawdziwe niebezpieczeństwo zawsze będzie pochodzić z wewnątrz, kiedy ludzie zaczną rozmawiać o pewnych pomysłach i tych nowych informacjach między sobą.

A teraz zbliżamy się do głównego, można powiedzieć osobistego, błędu J.Dukaja.

Zadajmy sobie pytanie - kim są ci ludzie, którzy jako pierwsi poznają nowe idee z międzynarodowego Internetu? Kto pierwszy staje się tym nowym nie tylko rodzimym, ale i w pewnym stopniu "światowym" obywatelem? Kto może wchłonąć tę nową cyfrową rzeczywistość i przenieść ją do domu? Odpowiedź jest oczywista, przynajmniej z punktu widzenia znajomości języka obcego, jest to inteligencja.

Przeciwko komu więc skierowane będą proponowane przez Jacka ograniczenia wolności słowa? Przede wszystkim przeciwko rodzimej inteligencji.

Dukaj widzi błędne koło w pytaniu - Kto będzie cenzorem nowej rzeczywistości? Powtórzę to, co pisze w eseju:

Z którejkolwiek strony podejść do problemu, wpadamy w błędne koło:

nie może istnieć wspólnota bez (naturalnej lub sztucznej) cenzury

rzeczywistości doświadczanej przez jej członków – cenzorzy tworzą

wspólnotę i tworzą reguły gry o władzę – każda władza pochodzi od

cenzorów – tylko władza niepochodząca od cenzorów może kontrolować i

swobodnie ustanawiać cenzorów.


Napiszę to jaśniej:
Ponieważ cyfrowa rzeczywistość w jakimś stopniu decyduje o tym, kto wygrywa wybory, cenzorzy tej rzeczywistości będą chociaż pośrednio wybierać zwycięzców, ale ci zwycięzcy będą bezpośrednio wybierać cenzorów. Powstaje błędne koło.

Co może być wyjściem: rodzima patriotyczna inteligencja w roli cenzorów, skoro nie potrzebuje legitymizacji poprzez procedurę demokratycznych wyborów.

Ale tu nie zauważyliśmy, że właśnie inteligencja jest zawsze pierwszą, która śmieje się z państwa. Klasa myśląca, to ta której rzeczywistość najpierw przeskocza stare na ziemi granice. Kto będzie tworzył tę "rzeczywistość państwową", odpowiedź jest taka sama jak zawsze: krajowi pisarze, miejscowi historycy, tutejsi filozofowie. Ale właśnie ci ludzie są najbardziej podatni na wpływy eksterytorialne. I tu właśnie leży prawdziwe błędne koło.

Układ sił zmienia się. Internet udostępnił ogromną masę informacji. Inteligentny człowiek z Internetem jest równy w sile z całym aparatem państwowym dla tworzenia tej odrębnej "rzeczywistości państwowej". On nie tylko widzi jaśniej niż gdykołwiek w historii , ale teraz, dzięki sieci, ma taką samą, przynajmniej porównywalną z państwiem, siłę go głosu, by wskazywać na najbardziej rażące miejsca "rzeczywistości", kpić, drwić, szydzić. I dlaczego to robi? Być może jest obcym agentem?! Ale odpowiedź jest prostsza - jest człowiekiem inteligentnym i po prostu lubi dopytywać i badać, i wiedzieć, jak jest w rzeczywistości, jest dociekliwym to jego gatunkowa cecha charakterystyczna.

I co ma mu w tym przeszkodzić państwo w dobie Internetu - tylko wielki kij do klepania po rękach w lepszych krajach lub po głowach w mniej cywilizowanych. I, trochę rozczarowując, kijem tym nie będzie wymachiwała taka postać jak znany pisarz scifi, przynajmniej z tego powodu, że jest on zbyt kulturalnym i inteligentnym człowiekiem do takiej roboty, ale otrzymanie takiego traktowania nie jest wykluczone. "Nauczę pana miłości do mnie" - mówi do Dukaja jakaś istota z santymetrem pudru na twarzy.

¯\_(ツ)_/¯

I piszę to nie jako obcy agent wpływu, kim nie jestem, ale jako członek klasy inteligencji, z życzeniami i intencjami solidarności dla wszystkich moich kolegów z innych rzeczywistości.

#historia #literatura #futurologia #socjologia #scifi #dukaj
Wolam wszystkich uczęstników z poprzedniej dyskusji: @Cymes: , @Another_One: , @przemyslaw-priemek: , @dybligliniaczek: , @Usmiech_Niebios: , i taktyk @maly_ludek_lego:
Pobierz mobutu2 - 679. Rozstrzelać polską inteligencję!

Pełna nazwa nowego artykułu Jacka ...
źródło: comment_1623836266USOvC3c1VfiR3yW8x81CqL.jpg
  • 14
@mobutu2: Już ktoś Ci zwrócił uwagę, że Dukaj jedynie opisuje rzeczywistość i procesy jakie ją kształtują.
Druga rzecz mylnie traktujesz inteligencję (w sensie klasy społecznej) jako mającą znaczny wpływ na kształt państwa, aktualnie jest to klasa urzędniczo-pasożytnicza całkowicie uzależniona od państwa i nie mająca jakiejkolwiek siły sprawczaj do kształtowania tegoż państwa.

Państwo rozumiane jako system samosterowny musi programować umysły swoich obywateli by ci realizowali interesy tegoż państwa a nie innego lub
Druga rzecz mylnie traktujesz inteligencję (w sensie klasy społecznej) jako mającą znaczny wpływ na kształt państwa, aktualnie jest to klasa urzędniczo-pasożytnicza całkowicie uzależniona od państwa i nie mająca jakiejkolwiek siły sprawczaj do kształtowania tegoż państwa


@przemyslaw-priemek: Nie mylisz elity komprandatorskiej z inteligencją. Inteligencja to ci co zarabiają pracą umysłową. Jest to pojęcie nie ostre i występujące tylko na postsowieckim terytorium, bowiem na zachodzie są intektualiści tzn. ludzie o pewnych właściwościach umysłu
@Cymes: Dlatego pisałem o inteligencji jako klasie społecznej, faktycznie jest to pojęcie charakterystyczne dla bloku postsowieckiego nie mające wiele wspólnego z inteligencją jako właściwością umysłu i intelektu, a zdaje się mój przedmówca użył tego określenia właśnie w sensie klasy społecznej.
Ludzie wyróżniający się w społeczeństwie poziomem inteligencji stanowią poniżej 5% tego społeczeństwa i do formowania ich umysłów stosuje się inne metody niż dla ogółu społeczeństwa, są one bardziej nastawione na osobiste
@przemyslaw-priemek: Nie byłbym tak jednoznaczny, że to inteligencja jest zależna od państwa. Są różne przykłady na świecie. Ale z reguły inteligencja ma swój udział w rządzeniu państwem i dzięki temu do pewnego stopnia sama decyduje o tym, ile państwo na nią wyda.

Można dyskutować, jakie słowo powinno być użyte do opisania rodzaju tej grupy. Można jednak z całą pewnością stwierdzić, że członkowie tej grupy rozpoznają się nawzajem podczas spotkań i rzadko
Ale z reguły inteligencja ma swój udział w rządzeniu państwem i dzięki temu do pewnego stopnia sama decyduje o tym, ile państwo na nią wyda


@mobutu2: To zależy obecnie mamy sytuację, że rządzi nami starszy inteligent z Żoliborza i to jest sytuacja wyjątkowa (wcześniej bowiem de facto rządzili zawodowi politycy jak Tusk, Miller czy Kwaśniewski, Pawlak) choć nie przekłada się na zaplecze rządu. Inteligencja to de facto wykon rozkazów które zapadają
@Cymes: Nie wszystko jest takie złe, w Polsce jest prawdziwa demokracja, Inteligencja nie bierze pieniędzy z jakichkołwiek źródeł, jest zdecydowanie polska i patriotyczna, choć jak zawsze trochę lamentuje, ale nic dramatycznego. Może wypowiadać dowolne słowa bez żadnych konsekwencji. Honor nie jest stracony. Żyć jeszcze i żyć. Mam tylko radę, żeby się nie zamykać. Bo jest możliwość zostać ugotowaną we własnych sokach.
@mobutu2: Inteligencja jako klasa społeczna jest całkowicie zależna od Państwa, bez Państwa nie potrafi zarobić na swoje utrzymanie i bez Państwa natychmiast by znikła z życia publicznego i musiałaby zająć się jakąś zwykłą pracą typu kasa w Biedronce. I jedyny wpływ jaki ma na Państwo to taki jaki ma pasożyt na swojego żywiciela. Ci ludzie nie decydują o niczym, nie mają żadnej realnej władzy. I jako tacy będą bronić istniejącego systemu.
@przemyslaw-priemek: Ok, zgodzę się z waszą tezą, że Internet jest nowoczesnym polem walki.
Ale to pole, w wyniku pewnej drobnej osobliwości architektury Internetu, jest teraz dostępne dla wszystkich, nie tylko państw, ale nawet dla jednostek. Osoba może mieć własną gazetę codzienną, wydawać książki. Państwowa telewizja musi konkurować z kanałami youtube'owymi.
To jest zasadnicza zmiana. Do tego używać stare zardzewiałe narzędzia jak cenzura i propaganda? To może nawet rosnąć w ilościach absolutnych,
A kontynuując:

I teraz każde szaleństwo drukowane na użytek wewnętrzny, które państwo chce rozpowszechnić wśród swoich obywateli, natychmiast trafia na scenę międzynarodową. I ludzie zaczynają się śmiać. Naprawdę śmieją się z państwa. A nie ma nic bardziej traumatycznego dla psychiki dziewczyny niż kpina, drwina i szyderstwo z niej

Gwarantuje że nie śmiejesz się z wpadek na Islandii, w Czechach, czy w Australii. To paranoja w stylu "wszyscy na mnie patrzą". Państwa nie
@Usmiech_Niebios: miesiąc temu pisałem obfitne o powtarzającym się co roku szaleństwie, że Czesi mają u siebie.

Niektóre kraje rezygnują z pewnych form geometrycznych, ponieważ ich pogląd tak traumatyczny. Czy to nie dość panicznie.

Mimo też chcełem pisać trochę o tym holocaustu, ale się boię konsekwencji. Lepiej już zacznę z początky wojny, zanim takie dyskusji nie zostali zakazane w przestrzeni publicznej.

Nie widzę szczególnych sukcesów w cenzurowaniu u Chińczyków, choć ich wielkie
miesiąc temu pisałem obfitne o powtarzającym się co roku szaleństwie, że Czesi mają u siebie.

To jest nisza. To ekstrapolacja tego co robisz Ty na społeczeństwo. Zainteresowanie jest małe.

Mimo też chcełem pisać trochę o tym holocaustu, ale się boię konsekwencji.

Dukaj się nie boi. Strach sprawia że analiza jest niepełna. Błędna. To nie jest nowy proces. Prawa o negowaniu Holocaustu tego dowodzą.

Nie widzę szczególnych sukcesów w cenzurowaniu u Chińczyków

@