Wpis z mikrobloga

Do dziś pamiętam jak na pierwszym roku studiów miałem fizykę, która kończyła się egzaminem. Egzamin z fizyki to była opisówka - było do przygotowania 50 zagadnień, na egzaminie dostawałeś 8 z tych 50 i trzeba było pisać ile wiesz na dany temat. Egzamin był z profesorem doktorem habilitowanym fizyki. Jeden kolega miał bardzo szerokie pismo, drugi zaś pisał bardzo wąsko. No i na jedno zagadnienie obydwaj napisali dokladnie to samo (to co było na wykładach i na ćwiczeniach), no wyczerpali temat. Jednak jeden z nich dostał za to pytanie 4/5 a drugi 2/5. No i ten co dostał 2/5 za to zagadnienie idzie do tego wielkiego profesora i mówi mu, że napisal wszystko, a dostał 2/5 za to zagadnienie a inny kolega napisał to samo i ma 4/5. Profesor wziął te prace, otworzył na tym zagadnieniu obydwie prace, a potem ułożył obydwie dłonie w klamrę i tym gestem oburęcznym pokazał jak dużo napisał tamten kolega (prawie dwie strony), a jak mało ten (strona)

Wielki #!$%@? profesor fizyki ocenił zagadnienie po ilości linijek, a nie po treści XDDDDD W ogóle nie rozumiejąc, że jeden pisze tak, że zmieści 50 znaków w linii, a drugi może zmieścić prawie sto.

Pamiętam, że wtedy zrozumiałem, że można być idiotą będąc profesorem doktorem habilitowanym fizyki.

#studia #studbaza #oswiadczenie #truestory #bekazpodludzi
  • 6
@arahooo: @Marek_Kodrat: dokładnie. Takie są studia i właśnie to są takie małe lekcje życia, które wyciągniesz ze studiów. Prawda taka że na jakim byś nie był kierunku, na jakiej prestiżowej uczelni w Polsce to gówno się nauczysz. Wybierając tutaj studia jedyne czym powinno się kierować to renomą uczelni i ludźmi którzy tam studiują, dzięki którym poszerzy się znajomości.