Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem po 6,5 letnim związku który zakończył się jakoś tak w maju/czerwcu zeszłego roku.
Mimo że związek ten był pełen kłótni, to brakuje mi bliskości, i tego, że jest ktoś kto czeka.
Byłem z tą osobą zaręczony i traktowałem ją poważnie, chociaż jej z czasem coraz więcej rzeczy we mnie, zaczynało przeszkadzać.
Kiedy się poznaliśmy, byłem na studiach, wcześniej miałem jakieś przelotne znajomości z kobietami.
Spotykaliśmy się około 3-4 miesiące, po tym wprowadziła się do mnie, sex był, dużo i aż za ostry niekiedy.
W związku praktycznie co miesiąc dochodziło do kłótni, jako że byłem niedoświadczony z kobietami, bo to pierwszy poważny związek, uważałem że to moja wina.
Dochodziło do rękoczynów z jej strony, zdarzało się że zaczynała zanosić się płaczem i wybiegać z domu, a kiedy próbowałem ją powstrzymać, miałem zdrapaną, lub obitą twarz.
Na przemian":
_-Nienawidzę Cię,
-Kocham Cię,
-Przepraszam.

Myślałem, że to normalne w związkach, że ludzie się docierają. Teraz wiem, że docieranie, nie do końca tak przebiega.
Kiedy mnie poznała miała uwaloną maturę, z angielskiego, Cóż w domu nie miała ciszy i spokoju, więc u mnie znalazła azyl i pomogłem jej, że zaliczyła na prawie 100%
Przez rok mieszkała u mnie pracując dorywczo, ale głównie to ciągnęła pieniądze od rodziców, no i ode mnie też.
Po roku poprawiła maturę i poszła na studia. Życie mijało powoli.
Po 3 albo 4 latach związku, z racji tego, że moje studia już dawno dobiegły końca a jedyne na co wtedy mogłem liczyć w swoim regionie to umowa zlecenie, zdecydowałem się wyjechać za pracą. Jej został rok do końca licencjatu, ale z racji tego że przecież mało zarabiała, pozwoliłem jej mieszkać u siebie... za darmo.
W międzyczasie przeszła też kurację psychiatryczną, leczenie różnymi lekami, i wyprostowała te swoje comiesięczne napady na mnie z łapami i pazurami.
Tam dokąd wyjechałem dostałem stałą pracę na umowę o pracę z dobrą stawką i kariera zaczęła nabierać tempa.
Kiedy zamierzałem wyjechać, bardzo to przeżyła, mówiłem jej że to tylko rok, będziemy się widzieć co weekend, i że szybko zleci... no i zleciało.
Po jakimś czasie od wyprowadzki, miała skok w bok z jednym takim co to lubi skakać w bok, zresztą flirtować zdarzyło jej się i wcześniej z różnymi gośćmi, natomiast kiedy ja tylko spojrzałem na inną, już była awantura nie z tej ziemi, zdarzała się awantura o to że zbyt pochlebnie wypowiadam się o innej kobiecie, o to że mnie koleżanka podrzuci autem, czy o to że na przeciwko mnie w miejskim siedzi kobieta, no cóż odkryłem to że mnie zdradziła, i wiecie co, po chwilowym #!$%@?, poczułem dokładnie nic. Wybaczyłem jej, choć to już świadczyło o tym że nie mam honoru, bo powinienem #!$%@?ć ją z hukiem z chaty, no ale nie chciałem aby zawaliła studia, do których zakończenia pozostał jej rok.
Tylko po roku zdecydowała się jednak zostać u mnie w mieszkaniu dalej i kontynuować studia na stopniu magisterskim ( ͡° ͜ʖ ͡°) .
W międzyczasie byliśmy tu, tam, trochę świata zwiedziliśmy razem. Po tej zdradzie zacząłem spożywać większe ilości alkoholu.
Po roku od mojej przeprowadzki dowiedziałem się że moja mama zachorowała na nowotwór, siłą rzeczy musiała przeprowadzić się z powrotem do mieszkania. Tak więc moja EX mieszkała z moją mamą która była chora na nowotwór.
Czy myślicie, że ona dokładała się coś do rachunków, bądź gotowała czy sprzątała? Moja mama była dla niej bardzo dobra, i traktowała ją jak córkę, i to był duży błąd.
Widzieliśmy się co weekend, stawało się to niestety uciążliwe, wiecie, mama za ścianą i ciężko o intymność, ale przeprowadzić się nie chciała za mną. Nie wiem czemu tak wyszło, czemu dałem się tak wykorzystywać. Nie wiem czy wtedy było to przywiązanie, czy miłość. Zapraszałem ją często, naprawdę często do kina, kawiarni, na obiady do restauracji. Bo sam chciałem, na urodziny, czy inne okazje starałem się o ciekawe prezenty.
Tylko pod koniec związku było już:
Mało się starasz
Jesteś inny niż kiedyś
To uczucie chyba wygasło
Nigdy nie dajesz mi kwiatów
Nigdy nigdzie razem nie wychodzimy_
Psuło się już przed moim wyjazdem, myślę że mój mózg jakąś podświadomością chciał mnie powoli, przyzwyczaić do samotności.
Kiedy zaczął się COVID-19 i były w Polsce pierwsze kwarantanny, zostałem firmowo oddelegowany do ciekawego projektu do jednego kraju za granicą, gdzie szczerze, wizja zamkniętych granic troszkę mnie przerażała, no i jak tylko zaczęły się pierwsze 2 tygodniowe kwarantanny to wróciłem do kraju, za granicą byłem około 6 tygodni czyli razem z kwarantanną 2 miesiące, i spędziłem sam w mojej zapyziałej kawalerce 2 tygodnie. Myślicie że pytała czy przyjechać, czy czegoś mi potrzeba? Gdyby nie rodzina zdychałbym z głodu, bo to oni zapewnili mi zapasy. Nie chciałem ich widzieć bo moja mama po nowotworze i nie chciałem jej narażać czy jakiegoś syfu zza granicy nie przywiozłem.
No i jak zbliżał jej się termin obrony i magisterki, szukała pracy w zawodzie, tylko nie uwierzycie, w miejscu gdzie miała studia i znajomych, a nie u mnie. Mimo że w jej gałęzi mamy znacznie szersze perspektywy, i tylko od człowieka zależy jak daleko zajdzie.
Pojawił się też jej ex, który zbłąkanej duszyczce postanowił pomóc w szukaniu mieszkania, no i tak jej wy pomagał, że oni są teraz #!$%@? razem, ona mieszka tam i tak sama, bo jej ex ani stałego zatrudnienia, ani wykształcenia ani nic, i teraz to on do niej dojeżdża, a ona no cóż z tego co wiem zarabia coś w okolicy najniższej krajowej, wydając na mieszkanie połowę z tej kwoty i pewnie jest szczęśliwa u boku tego absolwenta #wyzszaszkolamelanzu na bezrobociu.
Do tego jest on ode mnie chyba z 10 lat młodszy.
Po tym zerwała ze mną kontakt, jak próbowałem się kontaktować groziła mi jeszcze sądami za nękanie i stalking. Nie podziękowała za nic, nawet mojej mamie która i po niej sprzątała, i jej gotowała (tak, z nowotworem, po prostu chciała być potrzebna i chciała) Byłem jej potrzebny tylko po to aby zdobyła wykształcenie, i aby wyprowadzić się z domu.
Po tym jak się wyprowadziła, u mamy pojawił się nawrót choroby, tym razem nowotwór złośliwy i widzę jak gaśnie w oczach, bo wiecie, chemie co tydzień, do tego niebawem ma mieć operację która się pewnie nie odbędzie.

Nie życzę nikomu źle, ale #karma nie istnieje, #przegryw znalezienie lochy nic nie pomoże, bo #!$%@? siedzi w głowie, a #alfaszmacibetaplaci #blackpill
Na cholerę komu zaręczyny, związki, przyjaźnie, kiedy ktoś nazywa cię przyjacielem i pomagasz mu, a on po blisko 10 latach po prostu blokuje i ma #!$%@? w ciebie. Trwa sobie związek trwa ona zrywa i po tygodniu już inny jest.

Piszę o tym bo nawet nie mam teraz do kogo zadzwonić a żalić się i obarczać kogokolwiek znajomego nie mam zamiaru. I tak każdy ma #!$%@?.
W sumie chciałbym mieć #zwiazek, ale po tym co zafundowałem sobie na własne życzenie, chyba dam sobie spokój, bo już 30 na karku i właściwie jedyne co mi zostało to praca, w której jest od wypłaty do wypłaty. Choć może niedługo już bo coraz częściej wpadam w ciągi alkoholowe. Gdyby się dało wykasować ten czas, albo go cofnąć.
Niebawem pochowam moją matkę, ojciec też jest już sędziwy.

Jak ktoś chce znajdzie sposób, jak ktoś nie chce znajdzie powód.
#samotnosc #zwiazki #borderline #ptsd #cuck #depresja #alkoholizm

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #60ae95e831a2c7000b20ca4a
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 13
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:
Widać że ciepła klucha z charakteru. Dupsko po sraniu byś jej wylizał, prezenty, kolacyjki, życie na TWÓJ koszt, lała i drapała Cie po pysku a Ty nic. Dałeś sobie wejść na głowe to masz.
0 respektu miała do Ciebie.
Nic tak nie zabija atrakcyjności jak facet pierdoła którym można pomiatać.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Pierwsza faza związku to klasyczny bordeline, huśtawka emocjonalna, częste kłótnie, nienawiść pomieszana z miłością, zajebisty seks, podręcznikowy przykład wręcz, nawet nie musiałem czytać dalej by wiedzieć jak to się skończy, za dużo o takich związkach się naczytałem. Takie osoby nie szukają stabilizacji, tylko emocji, więc to klasyk że poszła do tego który jej to zapewniał. A za wybaczenie zdrady bez konsekwencji mianuję Cię cuckiem tygodnia.
  • Odpowiedz
no cóż odkryłem to że mnie zdradziła, i wiecie co, po chwilowym #!$%@?, poczułem dokładnie nic. Wybaczyłem jej, choć to już świadczyło o tym że nie mam honoru, bo powinienem #!$%@?ć ją z hukiem z chaty, no ale nie chciałem aby zawaliła studia, do których zakończenia pozostał jej rok.


@AnonimoweMirkoWyznania: od tego momentu sam jesteś sobie winny
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Chłopaku. Ty się nie smuć Ty się ciesz...
Zajebisty wiek, wykształcenie, praca i zdrowie. Masz więcej niż większość ludzi na tej ziemi, a Ty w ciągi alkoholowe wpadasz? Kim ona jest, że pozwalasz na to by Ciebie unieszczęśliwiła. Dziewucha marnie skończy, będzie żałowała, ale Ty juź jej wtedy nie będziesz chciał. Ogarnij dupę i przyjmij do wiadomości, że tęsknisz nie za nią a za iluzją tej osoby. Możesz mi
  • Odpowiedz
OP: @Niedozdarcia2: Dzięki za słowa otuchy.
Przestałem już z tymi ciągami alkoholowymi, bo nie ma nic gorszego niż rozpaczanie na kacu i idealizowanie byłej partnerki, która była zwykłym #!$%@?,
wykorzystującym innych dla osiągnięcia wyłącznie własnych korzyści.
Najgorsze w nich jest to, że nawet jak same mają cechy totalnego egoisty, narcyza i innych licznych zaburzeń, to tobie przypisują wady, i na ciebie rzutują swoje problemy.
Teraz pewne rzeczy są dla mnie bardziej jasne, zacząłem myśleć bardziej logicznie, problem w tym, że ta osoba nie chce wyjść z mojej głowy.
Parcia na nowy związek zwyczajnie nie mam, skupiam się na tym na
  • Odpowiedz