Wpis z mikrobloga

#stepwchinach 4 dni do wyjazdu. Właśnie dostałem szczegółową rozpiskę tego co i jak i wygląda to całkiem w pytkę - głownie lekcje chińskiego, ale także np. zajęcia z kaligrafii, lepienia chińskich pierożków czy kung-fu. Ale żeby nie było tak kolorowo, to oczywiście musiałem zapomnieć o szczepieniach. Wybrałem się do przychodni wczoraj i zamiast igły w ramię dostałem od pana ulotkę z listą chorób które prawdopodobnie staną się moim udziałem, z wyszczególnieniem tych które mogą skończyć się śmiercią (sraczki na liście nie było, a coś czuje że to może być główne zmartwienie)/

Na koniec pan z uśmiechem dodał żebym przed następną wyprawą przyszedł wcześniej, jeśli oczywiście uda mi się żywym wrócić z tej.