Wpis z mikrobloga

Kilka dni temu rozpadł się mój związek z pierwszą dziewczyną, która była dla mnie całym moim światem. Teraz cierpię ogromną depresję. (,) a ja nie mam nikogo.
Mam 20 lat a nasz zwiąek trwał, zaledwie półtora roku ale był to najlepszy okres w moim życiu. Kochałem z nią spędzać każdą wolną chwilę, dosłownie każda sekunda spędzona z nią była dla mnie błogosławieństwem. Pragnąłem ją mieć pzy sobie każdego dnia mojego życia i chociaż zdawałem sobie sprawę z jej wad, jestem przekonany, że wybaczyłbym jej wszystko byle tylko ze mną została. Dla mnie była tą jedyną i nic nigdy, przenigdy by tego nie zmieniło. Razem przeżyliśmy mnóstwo niezapomnianych chwil, każda chwila spędzona z nią, nawet jeżeli tylko przeleżeliśmy cały dzień był pięknym dniem. Byłem na każde jej zawołanie, zawsze chciałem żeby wiedziała, że jest miłością mojego życia, przyjeżdżałem kiedy tylko tego chciała, pomagałem w nauce, kupowałem prezenty, organizowałem wspólny czas, żeby tylko wiedziała że nie mogę bez niej żyć i oddam jej wszystko co mam.
Bardzo często marzyłem o naszej wspólnej przyszłości, dzieciach, ślubie, razem spędzonej starości. Mówiłem jej o tym otwarcie a ona uskrzydlała mnie zdaniami: "Ja też o tym marzę", "Zawsze będziemy razem" itd. dzisiaj na ich pamięć od razu cisną mi się łzy do oczu. Bardzo byliśmy dla siebie wylewni w uczuciach. Nie szczędziliśmy sobie wzajemnie komplementów. Potrafiliśmy to robić godzinami. Widziałem, że jest jej ze mną dobrze, pamiętam jej spojrzenie i te wszystkie obietnice bez pokrycia, które mi składała ale wtedy były najcudowniejszymi słowami jakie mogłem usłyszeć i jakich tak bardzo pragnąłem.
Moim największym koszmarem były myśli lub sny, że ona mnie zostawia. Wiedziałem już wtedy, że jestem do niej paskudnie mocno przywiązany i nie poradzę sobie bez niej. Budziłem się wtedy spanikowany, zlany potem i roztrzęsiony. Jednak ona zawsze wtedy była obok.
Ostatnich kilka nocy praktycznie w ogóle nie przespałem. Ciągle o niej myślę i nawet jak zasnę to budzę się po chwili z atakami paniki i z okropnymi myślami samobójczymi. W mojej głowie ciągle jawi się świadomość, że już nigdy jej nie zobaczę a ona zwiążę się z kimś innym. I to z kimś innym spełni te wszystkie marzenia, o tkórych tyle rozmawialiśmy.
Ta myśl wysysa ze mnie ostatnie pokłady sił () Ona żyje teraz nieświadoma mojego ogormu cierpienia, a na ile ją poznałem wiem, że ona szybko pogodzi się z rozstaniem, jednak lata mojej samotności, z której mnie ona wydarła, a teraz wrzuca z powrotem mnie chybą wykończą.
Dosłownie z dnia na dzień zerwała ze mną, kiedy jeszcze kilka godzin temu słyszałem "kocham Cię" z jej ust. A teraz już nie chce mnie znać. Związek rozpadł się ze względów finansowych, to mnie dołuje jeszcze bardziej. Nie miałem nigdy dużo, ale zawsze wszystko co miałem przeznaczałem na nią/nas. Ona mnie zawsze zapewniała, że nie ma to dla nie żadnego znaczenia, w końcu jeszcze jesteśmy tacy młodzi. Mieliśmy razem przetrwać studia i razem ruszyć w dorosłe życie. Niestety szybko zmieniła zdanie, już nie chciała ze mną czekać stabilizacji, pierwszej poważnej pracy, tylko zostawiła mnie samego, kiedy ona pobiegła łapać każdy dzień.
Potrzebuję kogokolwiek, nie chcę już czuć. () już mi się nic nie chce. To było zbyt silne.
#depresja #zwiazki #rozstanie
  • 20
@kemrutnyz: Współczuję Ci teraz stary tych chwil...wiem dokładnie co przeżywasz i łączę się z Tobą w bólu. Piszesz "zaledwie półtora roku" ale biorąc pod uwagę Twój młody wiek to spora część Twojego życia.
Z czasem wrócisz do normalności, tak bywa...chociaż wydaje się, że boli tak bardzo, że już nigdy nie wrócisz, że to ta jedyna. Poprzednicy cisną bekę, ale też to przeżywali - jestem pewien.

Łączę się z Tobą w smutku
@Mr0K: Dzięki serdeczne.
Wiem, że to minie, chociaż dzisiaj tak obrzydliwa jest myśl, że już zawsze będziemy dla siebie obcy. Za bardzo się do niej przywiązałem, jednak jak wspomniałem we wpisie, miałem tylko ją. Zanim ją poznałem nie miałem zbyt bogatego życia towarzyskiego, czasami cierpiałem samotność. Póżniej pojawiła się ona, a teraz wracam do tej samotności, której tak bardzo się bałem. To tak jakby ktoś otworzył Ci drzwi raju, pozwolił w
@Nowa_Zielonka_: Co w związku z tym, że ma 20 lat?
@Mr0K: Ja mam 20 lat, jeztem z chłopakiem 3 lata i to dla mnie masa czasu, praktycznie jesteśmy razem całą moja szkole srednia, najwiecej najlepszych wspomnień mam z nim, ten burzliwy okres wchodzenia powolutku w dorosłość. To co innego gdy ma się 25-30 lat, a 20, ale niektórzy nie rozumieją ¯_(ツ)_/¯
@Mr0K: Ona jest rok ode mnie starsza. I aktualnie jest na drugim roku studiów. Ja teraz niestety zdaję dopiero maturę i będę zaczynał studia, o ile dobrze, dobrze ją napiszę w takim stanie (,)
Ona zawsze miała więcej pieniędzy ode mnie, pobiera zasiłek socjalny i jest rozpieszczana przez rodziców, którzy wysyłają jej sporo kasy. Jako młoda, studentka, nie żałuje sobie tych pieniędzy i bardzo bogato sobie za
@kemrutnyz: Nie oceniam co tam było, ja myślę, że było tam coś więcej...gromadziło się i zamiast wywalać na bieżąco to poszło w jednej fali. Też chciałbym zwrócić uwagę, że jako osoba zakochania/zauroczona inaczej widzisz rzeczywistość. Natomiast też w tym:

"Ona zawsze miała więcej pieniędzy ode mnie, pobiera zasiłek socjalny i jest rozpieszczana przez rodziców, którzy wysyłają jej sporo kasy. Jako młoda, studentka, nie żałuje sobie tych pieniędzy i bardzo bogato sobie
@Mr0K: Nie jest to zadzrość. Niech ma i korzysta ale oczywiście jest we mnie trochę złości, że nie powiedziała mi tego wcześniej, jakby nie potrafię zrozumieć co w niej zaszło. Spotkaliśmy się ten ostatni wieczór, ona była cudowna, miła, śmialiśmy się gadaliśmy i uprawialiśmy seks. Byłem przekonany, że wszystko między nami się bardzo dobrze układa. Nie było po niej widać, żadnej złości, frustracji czy niechęci do mnie. Tamtego wieczoru, wróciłem do
Ona żyje teraz nieświadoma mojego ogormu cierpienia

Dosłownie z dnia na dzień zerwała ze mną, kiedy jeszcze kilka godzin temu słyszałem "kocham Cię" z jej ust

Związek rozpadł się ze względów finansowych


@kemrutnyz: ja jakiś czas zrozumiesz z jaką szmatą byłeś. Teraz się skup na sobie i swoich pragnieniach. Tylko czas uleczy rany (możliwe nawet że nie wszystkie).