Wpis z mikrobloga

Spędziłem dzisiaj trochę czasu z rodziną rodzeństwa i znowu mnie złapało to przygnębiające uczucie, takie aż duszące od środka, sam nie wiem jak to nazwać. Czuję się nikim za każdym razem, jak wracam po doświadczeniu radości innego człowieka. Bo ja nie jestem normalny, bo jestem samotny, bo w wieku prawie 30 lat czuję się jak małe dziecko i dalej czekam na cud, liczę na moment w życiu w którym stracone lata i pominięte wydarzenia z okresu szkolnego, wchodzenia w dorosłość, studiów, czy jeszcze tam czegoś do mojego aktualnego wieku, nagle wydarzą się i wszystko nadrobię, wszystkiego doświadczę, zostanę innym człowiekiem, znajdę grupę przyjaciół, ktoś mnie pokocha, i nie będę się więcej czuł tak źle.

Mimo tego, że doskonale zdaję sobie sprawę że to są rzeczy dla mnie nieosiągalne i nieważne ile pracy bym włożył w naprawienie czegokolwiek, to będzie ponad moje siły. Nie potrafię też winić nikogo za taki stan rzeczy, tylko samego siebie. Ja sam to chyba najgorsza rzecz, jaka mnie spotkała w życiu, a jeszcze będę musiał się ze sobą wiele lat męczyć.


#samotnosc #depresja #przegryw
  • 4
@Onii-chan-san_Senpai: Mnie rodzina rodzeństwa podnosi na duchu. Cieszę się, że nie zmarnowałem życia na #!$%@? męża/żonę i dziecko. Ich radość jest na pokaz w dużej mierze. Nie chcą pokazać ciemniejszej strony teatrzyku, który tworzą. Towarzszy temu przyjęcie przez nich zawsze takiego schematycznego sposobu życia, który pozwala to wytrzymać. Nie zazdroszczę.