Wpis z mikrobloga

W naszym korpo jest coś takiego jak Zespół Szkoleniowy. Po prostu kilku pracowników wyznaczonych do robienia szkoleń.
Swego czasu brakowało klientów i nie było nic do roboty, więc Zespół miał zadanie robić szkolenia dosłownie z byle czego.
Jeden koleś wymyślił szkolenie dotyczące adaptacji do zmian i tego żeby się tych zmian nie bać, szkolenie na podstawie jakiejś książki i krótkiego wideo.

Efekt? W miesiącu tego szkolenia było trzy razy więcej wypowiedzeń ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#gownowpis #pracbaza
  • 34
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@zwiazek_radziecki: Pracowałem kiedyś w korpo. Nasza jednostka dostała jakąś chyba dotację zza granicy żeby otworzyć cały dział. Tylko tutaj jest często logika na opak niż w normalnych firmach: najpierw zrób dział, potem robota przyjdzie (nie na odwrót!), w efekcie czego spoko z nas "pracowało" w innych działach, albo robiło jakieś z d--y rzeczy. Teraz z perspektywy czasu widzę że nawet osoby, które miały normalne zajęcie to i tak dostawały zajęcie "smieciowe" które inne "sajty" zza granicy nie obawiały nam się ich powierzyć.
Wtedy to właśnie mieliśmy "szkolenia wewnętrzne". Każdego tygodnia na spotkaniach tygodniowych jedna osoba miała przedstawić jakiś "kejs" którym się zajmowała lub, który rozwiązała. Ja pomagałem chłopakom z innego działu i robiłem zupełnie inne rzeczy niż powinienem na moim stanowisku więc jak mnie team leader poprosił o zrobienie prezentacji byłem zdziwiony i zakłopotany, bo to było nudne jak flaki z olejem i nikogo z moich kolegów to nie interesowało.
No ale zrobiłem prezentację. Ludzie wysłuchali. Nawet team leader podziękował.
Potem z czasem robota ruszyła i zaczęliśmy dostawać pracę z innych "sajtów".
Najgorsza robota w jakiej pracowałem. Nie z powodu atmosfery, ale z tego powodu że jako młody inżynier chcesz zajmować się ciekawymi tematami, drążyć, rozwijać się a było przeciwnie - uwstecznianie. Zarabiałem tam najwięcej w moim zatrudnieniu, ale zajmowałem się przez 3 lata takimi pierdołami, że poczułem się bardzo niepewnie na rynku pracy. Coś na zasadzie "co ja powiem na rozmowie kwalifikacyjnej jak tu zajmuję się takimi pierdołami i kwestie techniczne totalnie poległy?". Koniec końców skończyło się dobrze, nauczyłem się innego fachu i zmieniłem branżę.
W korpo fajni byli ludzie bo większość to była grupa chłopaków 25-35 lat więc wspólne tematy, żarty, kawki itp. ale każdy czuł niedosyt i groteskę
  • Odpowiedz
@bejdok: Miałem bardzo podobnie. Przez 1,5 roku robiłem w ultra nudnym projekcie gdzie codziennie klikałem te same rzeczy które tak naprawdę można było zautomatyzować, ale kierownictwo nie za bardzo tego chciało. Często jak próbowałem usprawniać prace, robić jakieś skrypty które by przyspieszyły prace to słyszałem od przełożonych „ja to takim rzeczom nie ufam, weź to wyklikaj ręcznie”. W życiu tak szybko się wypalony nie poczułem jak w tamtej firmie :/
  • Odpowiedz
@zwiazek_radziecki: a no widzisz, facet tak zarabia 30k na miesiąc bo nie doprowadził do grupowych zwolnień i ogromnych rekompensat finansowych, a Ty się z niego śmiejesz. I kto jest na przegranej pozycji ( ͡° ͜ʖ ͡°) ?
  • Odpowiedz