Wpis z mikrobloga

Czytam poranne wiadomości, a w nich piszą, że w #polska w losowo wybranych próbkach znaleziono aż 70% wariantu brytyjskiego (bardziej zaraźliwy, bardziej śmiertelny ale na szczęście #szczepienia działają). Za to Kalifornii mają już własną mutacje u 90% chorych, która jest bardziej zaraźliwa, kiepsko na nią działa szczepionka i są powtórne zakażenia po zachorowaniu (!). I wychodzi na to, że cała nasza strategia szczepień jest o dupę roztrząść. Szczepimy 90 latków, którzy nie mają żadnego kontaktu z resztą społeczeństwa, zamiast szczepić kurierów, listonoszy, kasjerki w Biedronka czy ludzi w knajpach. To oni są "węzłami" które spotykają się z największą liczbą osób. W ten sposób zaraz stracimy szansę na to aby uodpornić się nawet na starą odmianę, zanim pojawi się nowa, na którą te szczepionki wuja działają. To się nie może udać... ( ͠° °)
  • 12
@CultedelaRaison: Nie, nie mam opracowania. Ale zdrowy rozsądek podpowiada mi, że największe prawdopodobieństwo roznoszenia wirusa mają osoby, które spotykają najwięcej obcych osób w ciągu dnia. Dziadunio 90 lat jest zagrożony ciężkim przebiegiem ale można go izolować i sam zarazi najwyżej członków rodziny. Chory kurier w kilka dni przeniesie wirusa po całym mieście.