Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć.

Poczułem się trochę wywołany do tablicy po wpisie https://www.wykop.pl/wpis/55398959/wytlumaczcie-mi-jak-to-jest-bo-ja-rozumiem-ze-na-w/
Bo ja taki byłem. Praca w IT, ale nigdy mnie nie kręciło żeby wyjechać gdzieś. Urlopy spędzałem zwykle u rodziny, bo mam świetny kontakt albo robiłem jakieś własne projekty - zainteresowałem się robotyką. A, czytałem też książki. Na urlopach wchłaniałem jedną za drugą.

Sam z siebie to najdalej na wycieczce byłem we Wrocławiu, gdy kupowałem samochód, a i raz byłem na Openerze w Trójmieście.
Nigdy podróże mnie specjalnie nie kręciły, w szkole jak były wycieczki to najlepiej wspominałem noclegi i podróż autobusami, bo można się było powygłupiać. Ale oglądanie architektury, kościołów, słuchanie tych przewodników totalnie mnie nie kręciło. Jak wchodziliśmy do muzeum to tylko czekałem aż stąd wyjdziemy. Jedyne co lubię to poznawać zagraniczną kuchnię, ale to można robić w każdym wielkim mieście.

W wieku 27 lat się ożeniłem. Moja żona (wtedy 24 lata) też miała podobne podejście do mnie, ale lubiła się przejść w góry. Na szczęście jestem z Krakowa, więc wypad w góry to nie jest daleka podróż. Potem zakup mieszkania, pierwsze dziecko, drugie. Nie było nawet czasu na podróże, choćbyśmy chcieli.

Bardzo się cieszę, że tak wyszło. Moja żona gdy wchodziła ze mną w związek małżeński miała ok. 80 000zł oszczędności. Ja miałem ok. 150 000zł, dostaliśmy trochę od naszych rodziców pieniędzy na mieszkanie i właściwie mieliśmy prawie 50% wkładu własnego na mieszkanie.

Oboje jesteśmy wychowani w takich rodzinach, że lepiej jest wydać pieniądze na coś materialnego, praktycznego, jak np. mieszkanie, samochód niż podróżować. Że zawsze trzeba mieć oszczędności na wypadek, gdyby jedno z nas nie mogło pracować - żona już wróciła do pracy, ale gdy dzieci były małe to wiadomo że nie było nas stać na wszystko. Trzeba było się liczyć z kasą.

Od kiedy dzieci dorosły i można je zostawić z dziadkami to czasem zrobimy sobie jakiś wypad. Moja żona jest religijna, więc głównie w jakieś miejsca kultu - Watykan, Lourdes, Medjugorie. Byliśmy też w Alpach, w Hiszpanii. Ja z racji delegacji byłem raz w Chinach i dwa razy USA (raz Texas i raz Kalifornia).
No ale dla mnie nie jest to jakieś super, bywa tak, że po prostu odczekuję aż wrócę do własnego mieszkania i zobaczę dzieci - "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" - to powiedzenie pasuje do mnie w 100%.
I to nie jest tak, że ja nic ciekawego nie robię będąc w podróży. Np. będąc w Texasie byłem nawet na ranczu, strzelałem sobie z różnych karabinów. Poznaję tamtejszą społeczność.
No super, super, ale to nie jest dla mnie nic fascynującego. Wolę sobie zrobić robota albo nawet pobawić się z synami Lego.

#podroze #zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #dzieci
#pracbaza #hobby

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #601fb763863b1f000a130723
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
  • 6