Wpis z mikrobloga

Dzisiaj będzie o gaslightingu.

Gaslighting to technika manipulacyjna, w której wmawiamy ofierze, że tak naprawdę jej się tylko wydaje, że coś widzi, czuje lub myśli, która ma na celu wprowadzenie w wątpliwość co do słuszności własnych osądów, wywołanie dysonansu poznawczego i obniżenie poczucia własnej wartości. Przykładem byłby toksyczny partner mówiący drugiemu, że "Przecież wcale Cię nie zdradzam. To tylko koleżanka z pracy, która utknęła w pralce. Tobie zawsze się wydaje, że Cię zdradzam, jesteś straszliwie zazdrosna i powinnaś się leczyć".

Wydaje mi się, że sporą przyczyną moich obecnych problemów z relacjami i poczuciem własnej wartości stanowi właśnie doświadczanie gaslightingu czy innych form umniejszania prawdziwości moich uczuć przez większość mojego życia. Na przykład:
- Gdy się pokłóciłem z kimś z rodziny, nie miałem prawa odreagować smutku. Częste były sceny pod tytułem "TicoTicoTico znowu odwala". Odwala, bo jest mu przykro, że mama zwyzywała go od najgorszych za kupienie złego smaku jogurtu.
- Gdy miałem problemy z byciem gnębionym przez moich rówieśników, na argumenty w stylu "X próbował mnie wepchnąć pod samochód na przejściu dla pieszych" słyszałem "On Cię próbował uratować, bo łazisz jak ciamajda"
- Gdy przyłapywałem mojego "przyjaciela" na obgadywaniu mnie za plecami i rozpuszczaniu nieprawdziwych, krzywdzących plotek na mój temat, słyszałem, że mi się wydaje i że to ja jestem jakiś dziwny, że go w ogóle o to podejrzewam
- Za każdym razem, gdy ktoś mnie po prostu jawnie obrażał i się ze mnie śmiał, czy to z rodziny, czy to w szkole, czy to gdziekolwiek indziej, słyszałem, że "nie znam się na żartach"
- Gdy chciałem przejść do klasy biologiczno-chemicznej, żeby dostać się na medycynę, usłyszałem od w zasadzie większości osób decyzyjnych, że sobie wymyślam żeby zwrócić na siebie uwagę, że przecież lubię programować i mam się tego trzymać (co nie było w tamtym okresie zgodnym z prawdą i dalej większą frajdę sprawia mi medycyna niż programowanie)
- Gdy próbowałem powiedzieć swojemu lekarzowi o tym, że dzieje się u mnie źle, że widzę rzeczy, których nie ma i zauważam u siebie pewne elementy myślenia urojeniowego, lekarka się roześmiała i powiedziała, że histeryzuję, nie pytając w ogóle o sytuację (trop notabene później okazał się bardzo słuszny).

Wynik tego jest prosty. Każde swoje uczucie poddaję w wątpliwość, każdy mój osąd rozpatruję w kategoriach "może mi się tak tylko wydaje". Nie podoba mi się sytuacja w pracy? Wymyślam sobie i tak naprawdę przecież jest dobrze, bo płacą. Nie lubię jakiejś książki? Przecież to taka wspaniała książka, tyle osób ją chwali. Jest mi smutno, że coś usłyszałem? Znowu użalasz się nad sobą i sobie wymyślasz.

Jak się domyślacie, bardzo ciężko tak żyć. Przede wszystkim, takie myślenie straszliwie obniża poczucie własnej wartości. No bo skoro nie mogę zaufać swoim uczuciom, swoim osądom, czy po prostu temu, że coś widzę i wiem, to co mi zostaje? Ponadto tracę w ten sposób gigantyczną ilość informacji, które mógłbym użyć, żeby pokierować swoim życiem tak, aby czuć się dobrze. No bo jeśli zamiast pomyśleć "skoro jestem wkurzony na kolegę z pracy, to być może coś zrobił faktycznie źle" myślę "znowu się denerwuję o nic", to dyskontuję informację, która pomogłaby mi np. znaleźć rozwiązanie z sytuacji.

Pracuję nad tym, żeby było inaczej. Po pierwsze, staram działać się z założeniem "jest OK nie czuć się OK" i jak zauważam u siebie jakieś uczucia, to staram się krótką chwilę spędzić nad tym, co je wywołało. Otaczam się ludźmi, z których większość w końcu daje mi prawo do czucia się tak, jak się na dany moment czuję. Jeżeli nie jestem pewien, czy zrobienie czegoś będzie faktycznie dla mnie dobre, to wypisuję za i przeciw, przeliczam plusy i minusy i robię to, co wychodzi z tabelki. Szukam poparcia w faktach dla swoich poglądów. No i na pewno jest to temat do dalszego poruszenia z terapeutą.

I do jasnej cholery, jak mam ochotę sobie puścić "William Basiński - Disintegration Loops" to mogę bez myślenia o tym, czy mam prawo to lubieć. Mam takie prawo.

Na koniec chciałem zapytać - czy Wy doświadczaliście gaslightingu? No i muszę się zapytać - czy dobrze rozumiem to pojęcie? Quod erad demonstratum w sumie.

#ticosieogarnia #wychodzimyzprzegrywu #depresja i jak zawsze trochę #zalesie a trochę #tylewygrac i w sumie to chyba #psychologia również
TicoTicoTico - Dzisiaj będzie o gaslightingu.

Gaslighting to technika manipulacyjn...

źródło: comment_16123390074HELjk6bBtUJxRxh3Z9vRN.jpg

Pobierz
  • 13
  • Odpowiedz
@TicoTicoTico: Moi rodzice to specjaliści od gaslightingu. To wyrafinowana forma przemocy psychicznej, w dodatku bardzo powszechna. W zasadzie na pierwszy rzut oka ciężko jest się przyczepić i coś zarzucić osobie która, nas umniejsza. Najwyraźniej nie znasz się na żartach, jesteś przewrażliwiony czy "tobie to już nic nie można powiedzieć". Wyrastając w takim unieważniającym środowisku człowiek uczy się braku zaufania do siebie. Po takim intensywnym treningu zwyczajowo zwanym wychowaniem, nie widzisz
  • Odpowiedz
@TicoTicoTico: Tak. Moja matka wielekrotnie mowila, ze cos powiedziala czego tak na prawde nie powiedziala. Albo mowila, ze powiedziala inaczej. Albo cos powiedziala, a pozniej twierdzila, ze nie powiedziala. Zdarzaly sie sytuacje, ze razem z siostra mowilismy jej jaka byla sytuacja, a ta #!$%@? w zaparte szla, ze nic takiego nie powiedziala. Czesto jak bylem glodny to mi gadala, 'napij sie, bo Tobie pic sie chce nie jesc', jak sobie
  • Odpowiedz
@TicoTicoTico: Miałem coś podobnego z byłymi już kolegami. Gdy przechodziłem okres samoakceptacji pytałem ich szczerze o mój wygląd, dostawałem odpowiedzi typu że wyglądam normalnie, jestem przystojny, trochę zmienię ubiór i będę 7/10, a później na imprezach robili mi zdjęcia i walili bekę z mojej mordy. Jak po kilku takich akcjach się #!$%@?łem i im to wszystko wypomniałem to leciały teksty w stylu "na żartach się nie znasz", "wyjmij kija z
  • Odpowiedz
@TicoTicoTico:

„Przecież wcale Cię nie zdradzam. To tylko koleżanka z pracy, która utknęła w pralce. Tobie zawsze się wydaje, że Cię zdradzam, jesteś straszliwie zazdrosna i powinnaś się leczyć.”


jakbym swojego niebieskiego słyszała ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@TicoTicoTico: yep, jakis czas temu ktos mi bardzo bliski probowal tego ze mna. Raczej krotkoterminowo i z duza intensywnoscia. Zanim jednak doszlo do podawazania przeze mnie swoich obserwacji czy swiadomosci uparlem sie i udowodnilem swoje i juz nie jest bliska mi osoba. Szla w zaparte do ostatniej chwili ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@cugowski: Skąd ja to znam. Tych rodziców to gdzieś wysyłają na szkolenia z gnębienia własnych dzieci czy jak? Dosłownie prawie identyczne sytuacje jak u ciebie. Marzyłem o prawdziwej wędce. Ojciec zaproponował, że jak przyniosę czerwony pasek na świadectwie to kupi wędkę z całym osprzętem. Harowałem cały rok i przyniosłem ten cholerny czerwony pasek. Taki byłem podjarany i co usłyszałem? On sobie nie przypomina o żadnej wędce, musiałem to sobie wymyślić...
  • Odpowiedz
@Tryt_on: Osoby upośledzone w stopniu lekkim nieświadomie stosują właśnie gaslighting prawie na każdym kroku, bo mają problemy z pamięcią. Ich pamięć jej mimowolna tzn odtwarzają, ale nie rozumieją. Bardzo często jak jestes w towarzystwie takich osób i cos mówisz to Ci potrafią zaprzeczyć, bo oni tego nie pamiętaja (a byli świadkami sytuacji) i mówia swoja wersje, a do tego są agresywni jak ich będziesz próbowal wyprowadzić z błędu to nie
  • Odpowiedz
@TicoTicoTico: Niesamowite. Nie przyszedłem do Ciebie, tylko do ziomka z którym wtedy zacząłem rozmowę, bo miałem do niego sprawę. Twoje towarzystwo mi w tym nie przeszkadzało. Sama zaczęłaś rozmowę i próbę naprawienia, jakby nic się nie stało, a stało się. Nie chcę cię pamiętać, jesteś okrutnym człowiekiem, nigdy więcej się do mnie nie odzywaj. Zapomnijmy o sobie.
  • Odpowiedz
@Gaslighting: Co? xD Nie rozumiem. Wydaje mi się, że mnie z kimś pomyliłeś - sądząć chociażby po zaimkach ("sama" - jestem płci męskiej), nie rozpoznaję też w ogóle sytuacji, ale jeżeli masz pewność, że to na pewno o mnie chodzi, możemy spróbować pogadać na priv
  • Odpowiedz