Aktywne Wpisy

Linnior88 +104
W tym roku przez wiochę moich rodziców znowu będzie szła pielgrzymka warszawska będą mi znowu obsikiwac płot i tuje
Albo załatwiać się pod oknem jakby nie można było poprosić o wejście do toalietki, jest tam odświeżacz o zapachu lasu oraz papier marki Regina to tra dupę w ta trawę
Nawet kostkę do kibla nowa założę ale nie chodźcie mi pod dom gdzie ja widzę wasze gole przydatki
TAK WIDAC WAS ZWIERZAKI
#
Albo załatwiać się pod oknem jakby nie można było poprosić o wejście do toalietki, jest tam odświeżacz o zapachu lasu oraz papier marki Regina to tra dupę w ta trawę
Nawet kostkę do kibla nowa założę ale nie chodźcie mi pod dom gdzie ja widzę wasze gole przydatki
TAK WIDAC WAS ZWIERZAKI
#

vojteknowak +21





Wpis nr 9.
Davidoff Zino
https://www.fragrantica.pl/perfumy/Davidoff/Zino-Davidoff-590.html
https://www.fragrantica.com/perfume/Davidoff/Zino-Davidoff-590.html
Z okazji Dnia Dziadka dziś przejdziemy się w klimaty retro. Uprzedzam, że mogę nabazgrolić całkiem dużą ilość zdań, bo naprawdę jest o czym pisać, co zresztą w tym przypadku czynię z przyjemnością.
Zino powstał w 1986 roku. Standardowa cena flakonu 125 ml oscyluje wokół 60-70 zł. Cena jest wręcz śmieszna za oferowaną przez ten zapach jakość składników i parametry. Nie każdemu przypadnie on jednak do gustu. Powstał dawno temu, a już w tamtym czasie do najnowszych krzyków mody raczej nie należał.
Pozwolę sobie jeszcze na samym wstępie napisać, że raczej ciężko będzie go znaleźć w perfumeriach stacjonarnych, ale jeśli ktoś będzie nim zainteresowany, to polecam sprawdzić ten zapach:
https://www.fragrantica.pl/perfumy/Guerlain/Heritage-Eau-de-Toilette-1880.html
To taka lepsza (i droższa) wersja Zino. Mimo wszystko zapach Davidoffa naprawdę jest za co lubić, więc to nie tak, że jest do zastąpienia.
Kompozycja zapachowa
Otwarcie dla perfumowych laików może być paskudne. Sprawdzałem xD Bezdusznie przeprowadzałem testy na biednych, nieświadomych niczego znajomych. Wyniki jednak napawają optymizmem. Jeśli przetrwa się pierwsze 30 minut do 1,5 godziny, to później odbiór zapachu będzie diametralnie lepszy.
Sam zaczynałem przygody z tym zapachem jeszcze jako perfumowy laik. Otwarcie przez długi czas było dla mnie trudne i tak na dobrą sprawę dopiero po dwóch latach zaakceptowałem Zino w pełni. Najpierw kojarzyło mi się w pewien sposób z fekaliami. Może nie było to niczym to słynne "j-----e gównem", ale wietrzejący mocz na porcelanie lub płytkach, czy też stale unoszący się zapach środków czystości i produktów ludzkiego układu wydalniczego w publicznych toaletach o w miarę akceptowalnym stanie utrzymania jak najbardziej siedziały mi w głowie.
Wszystko zaczęło się zmieniać w pewnego słonecznego dnia. Na pewno był to luty. Godzina około jedenastej. Szykowałem się do wyjścia z domu. Założyłem w pokoju czarne spodnie i granatowy sweter po uprzednim użyciu na sobie Zino. Na kilka minut wyszedłem z pokoju. Gdy wróciłem po torbę, poczułem w powietrzu zapach dopiero co umytych okien za pomocą płynu do szyb Clin. Byłem w domu sam. Duchy umyły mi szyby? Promienie słoneczne zaczęły mieć zapach? Może coś mi się dzieje z węchem. Czyżbym umierał? Dopiero po dłuższej chwili przypomniałem sobie o Zino. Przypomniałem sobie również, że kiedyś w internecie natknąłem się na porównywanie go do wcześniej wspomnianego płynu do szyb, czego do tego momentu nie mogłem zrozumieć ze względu na wcześniejsze szaletowe skojarzenia.
Wyczuwanie przeze mnie otwarcia w ten sposób nie trwało jednak długo. Jakiś czas później zacząłem wyczuwać w nim "normalne" nuty zapachowe i tu przejdę do właściwej części opisu.
Zapach zaczyna się zdecydowanie lawendą i brazylijskim drzewem różanym. Czuć, że jest to drewno i czuć, że jest różane. Brazylii w tym nie czuję, ale skoro na fragrze to uwzględnili, to już dopiszę tę informację. Czuć też szałwię muszkatołową, jednak jest ona na tyle delikatna, że nie czułem jej obecności w Zino, dopóki nie poznałem jej w innym zapachu, gdyż doskonale komponowała się między lawendą i drzewem.
Dosyć szybko pojawia się też róża, która z wcześniej wspomnianym drzewem różanym tworzy bardzo wyraźny akcent, utrzymujący się przez jakiś czas. Osobiście fanem róży nie jestem i łącznie z Zino znam tylko kilka zapachów, w których ją toleruję i to głównie przez jej śladową ilość. Tu jednak nie mam z nią najmniejszego problemu.
Zanim przejdę do bazy, to wspomnę jeszcze o białych kwiatach, które pojawiają się w środkowej fazie. Na fragrantice znajdują się według użytkowników na samym końcu stawki, czym jestem trochę zdziwiony, bo charakterystyczny klimat FdM czuję tu zdecydowanie, choć oczywiście w śladowej ilości.
Baza jest niczym wisienka na torcie. Dla niej można wytarzać się w gównie, jeśli tylko kilka godzin później zmieni się ono w ten zapachowy cud. Wciąż wyczuwalne drzewo różane schodzi ustępuje trochę miejsca drzewu sandałowemu, a całość domyka paczula. W tle czuć może jeszcze trochę wanilii w starym stylu, ale skupię się na paczulowo-drzewnym zapachu, bo to on stanowi o całości Zino. Drzewne nuty nadają zapachowi męskiego charakteru i odrobiny jakby pieprznej pikanterii, a paczula te nuty wygładza i nadaje głębi. Nie pachnie ona ani jak stara woda z flakonu na kwiaty, ani jak wilgotna ziemia. Jest zdecydowanie wyczuwalna w sposób poniekąd drzewny z bardzo delikatną i wytrawną nutą słodyczy. Niby nie powinna wyróżniać się na tle nut drzewnych, ale jej działanie jest zdecydowanie wyczuwalne. Daje trochę życia nutom drzewnym - to jest właśnie ta głębia, która wyróżnia Zino. To bardzo ciepły zapach, pełny wewnętrznej siły.
Parametry
Mam stosunkowo nowy flakon. Starego Zino produkcji Lancastera niestety nie było mi dane poznać na obecną chwilę. Podobno jest lepszy od soku wypuszczanego przez Coty. Ja jednak jestem zadowolony z tego, co mam nie tylko pod względem kompozycji, ale i parametrów. Zadowalająca projekcja (coś w okolicach długości ramion) trwa jakieś 6-8 godzin. Ogon też zostawia całkiem wyraźny. Po tym czasie przechodzi powoli do fazy bliskoskórnej, która wytrzymuje na mojej skórze spokojnie 12 godzin. Może wytrzymałby dłużej, ale zawsze kończyłem jego żywot prysznicem. No, może trochę przesadziłem z tym kończeniem żywota. Bazę przy samej skórze można poczuć delikatnie jeszcze ranem następnego dnia przy kąpieli.
Podsumowanie
Dziadzio może i stary, ale jary. O ile lubi się tego typu klimaty, rzecz jasna. Ja fanem antyków jakoś specjalnie nie jestem, ale z Zino się mocno polubiłem jeszcze na studiach. Ja byłem wojownikiem, a Zino moją zbroją, gdy szedłem walczyć z potworami o nazwie "zimowa sesja". Osobiście uważam jednak, że najlepszą dla niego porą jest jesień, choć zimą też daje radę. Unikam wiosną jak ognia. Służy mu słoneczna pogoda, a także ta deszczowa i mglista. Przy opadach śniegu wypada trochę gorzej, ale wciąż jest dla mnie akceptowalny. W swojej półce cenowej jest dla mnie jednym z najwybitniejszych zapachów. Oprócz tego mam do niego sentyment tak ogólnie.
SUBIEKTYWNA OCENA CYFERKOWA
Dodałem tę część ze względy na kilka próśb. Mimo wszystko zachęcam, żeby samemu wyrobić sobie jakieś zdanie na podstawie wcześniejszego opisu.
Projekcja: 8/10
(0 - woda z kranu, 5 - przeciętne, 7 - idealne do spędzenia 8 h w budynku, 10 - niesamowicie mocne)
Trwałość: 8,5/10
(0 - woda z kranu, 5 - przeciętne, 7 - idealne do spędzenia 8 h w budynku, 10 - niesamowicie mocne)
Zapach: 2-8/10 - ocena wydana przez laików perfumowych zmieniała się z czasem i stąd tak obszerne widełki xD
(0 - do odstraszania ludzi, 5 - tolerowane przez większość, 7 - całkiem lubiane, 10 - uwielbiane)
Jakość składników: 8,5/10
(0 - wali biedą 5 - akceptowalne dla większości, 7 - naturalny zapach 10 - bardzo wysoka jakość)
Jakość kompozycji: 2-8/10 - jak przy zapachu
(0 - wali biedą 5 - akceptowalna dla większości, 7 - komplementowany zapach 10 - bardzo komplementowany zapach)
Moja ocena zapachu: 8,5/10
#perfumy
źródło: comment_1611339389MiGc0x5wWlHL9K6OueJsAl.jpg
PobierzPod względem trwałości no to np Amouage Interlude (starszy wypust), Amouge Myths, w sumie dobra dam Baccaratowi Extrait też dychę, Profumum Roma Acqua di Sale, MFK Grand Soir, stary Fahrenheit, Kouros Parfum Corp, Zoologist T-Rex oraz Bee, Joop
W każdym razie Zino to dla mnie zapach love or hate, raczej nie jest neutralny i sam mam z nim duży problem. Otwarcie jest dziwne, taki stary dziad, później przeszkadza mi to drzewo różane, ale mimo wszystko zapach ma
zazdroszczę Ci takich parametrów