Wpis z mikrobloga

@Marcinowy: każda taka praca ma trzy etapy:
a) dostajesz jakiegoś tłustego leada od starszego kolegi, on Ci pomaga go złapać
b) jeździsz po dalszych znajomych, żeby sprzedać instrumenty finansowe
c) jeździsz po rodzinie i bliższych znajomych w tym samym celu
generalnie nie sprzedajesz garnków, więc możesz z tym żyć, ale też trochę przehandlowujesz swoje dobre imię w zamian za pieniądze, a jak jesteś w tym dobry, to niemałe
Ja np. nie
b) jeździsz po dalszych znajomych, żeby sprzedać instrumenty finansowe

c) jeździsz po rodzinie i bliższych znajomych w tym samym celu


@Mesiash_ten_prawdziwy: Nie chcę po znajomych i rodzinie jeździć i im coś wciskać. Czyli to nie jest praca dla mnie?

Ja np. nie dałbym rady, ale znam takich, co robili i mówią że ciekawa szkoła życia.


Mógłbyś coś więcej napisać? Na PW lub tutaj?
Mogę i tutaj, ale to specjalnie nie ma się co rozpisywać.
Ponieważ zarabiasz na prowizji i dopiero od osiągnięcia jakiegoś pułapu, to będziesz miał ciśnienie wewnętrzne i zewnętrzne na to, żeby robić odpowiednie wyniki. Po krótkiej chwili zauważysz, że aby to robić musisz docierać do coraz większej ilości osób, bo łatwiej sprzedać coś komuś, kogo się zna. Nie ma bariery zaufania. Naturalnie, nie zaczniesz od najbliższych, bo jednak ludzie nie lubią gadać
@Marcinowy: znaczy tutaj napisze bo to nic jawnego. Wiem że zdarzały się takie firmy gdzie potem nagle chcieli od ciebie prowizję że opuściłeś firmę - koszt szkoleń za które rzekomo za ciebie zapłacili albo gdy któryś z klientów przestał płacić za podpisaną umowę - czasami chcieli od ciebie zwrot zarobionej prowizji na tym klienci. Było killka takich firm ale nie pamiętam dokładnie jakich. Jedynie afery z tym związane słyszałem albo na