Wpis z mikrobloga

@musztarda_francuska Ogólnie stand-up to takie kabarety pod płaszczykiem rozrywki dla inteligencji. Mój pracownik kiedyś zagadał, czy znam Paczesia albo Lotka. Mówił, że przednia rozrywka i ogólnie boki zrywać, a później pokazał mi skecz, w którym Pacześ mówi o facetach trzymających kobietom torebki i symuluje robienie loda. Śmiechom nie było końca... Serio, nie uważam się za wybitnie kulturalną i wrażliwą na sztukę jednostkę, ale to było po prostu żałosne i żenujące, aż przeszły
@Pix777: rozwija się prężnie ale w #!$%@?ą stronę, bo część ludzi ktorzy oglądali kbarety teraz chodzą na standup, więc jest w tym kasa nagle i zrobił się wysyp miernot które myślą, że są śmieszne, bo publiczność rehocze na żartach właśnie na poziomie kabaretowym. Oczywiste żarty, brak sensownego rytmu, puenty rodem z kabaretonu w rybniku. O próbach inspiracji Carlinem czy CK w wykonaniu Abelarda czy Syrka-Dąbrowskiego nie ma co długo mówić, bo