Wpis z mikrobloga

Hejka historyczne świry, jako że czytam sobie różne ciekawe książki na moją magisterkę z historii starożytnej to podzielę się kilkoma luźnymi ciekawostkami na temat nadchodzący Świąt Bożego Narodzenia.

Chodzi mi tutaj dokładnie o interpretację i krytyczną analizę Nowego Testamentu, gdyż chyba 95% ludzi w Polsce nawet nie zdaje sobie sprawy czym on właściwie jest i jak należy go czytać (na pewno nie tak jak współczesną książkę napisaną przez ludzi o współczesnej mentalności!). W sensie historycznym i badawczym należy go czytać wedle konwencji historyczno-literackiej w jakiej powstał, mianowicie jest to nie mniej ni więcej niż biografia boskiego męża i cudotwórcy w ramach antycznej literatury greckiej epoki rzymskiej, oczywiście z silnymi wpływami hebrajskimi.

Tak jak dziś nie trzeba nikomu tłumaczyć czym są memy i jak je odbierać, tak w starożytności nie trzeba było dokładnie tłumaczyć greckojęzycznym czytelnikom na czym polegają zabiegi literackie powszechnie stosowane w ich czasach. W końcu traktowanie czytelnika jak debila nawet wówczas nie było pozytywnym elementem.

Biografie "boskich mężów" były dobrze znane w tamtych czasach, miały udowodnić wspaniałość takiej postaci, jej połączenie z boskością oraz słuszność wyznawanych przez nią poglądów, miało to między innymi zachęcić do podążania ścieżką zgodną z owymi poglądami. Popularną i w całości zachowaną "pogańską" biografią boskiego męża był "Żywot Apolloniosa z Tyany" spisany oczywiście w grece przez Philostratosa. Ów Apollonios miał być pitagorejczykiem, filozofem, lekarzem, wyznawcą tradycyjnych religii greckich i przede wszystkim boskim mężem czyniącym cuda, który żył w I w.n.e. Antyczni Żydzi w czasach Jezusa także mieli swoje legendy i opowieści o wielkich "rabbinach" mających specyficzny kontakt z Jahwe i czyniących różne cuda. Przykłady to Chanina bed Dosa i Choni rysujący kręgi.

Co ważne, opowieści zawarte w starożytnych biografiach nie musiały być wcale prawdziwe! Kompletnie nikt nie oczekiwał, że w tekście napisane są wyłącznie prawdziwe w 100% wydarzenia! Literaci często świadomie nieco modyfikowali lub wymyślali wydarzenia aby wzmocnić swój przekaz i pokazać słuszność poglądów "boskiego męża". Dziś byłoby to nie do pomyślenia ale wówczas ludzie nie odczuwali, że robią coś złego "ulepszając" swoje teksty, skoro robią to w dobrej wierze. Nikt też nie protestował i nie starał się dotrzeć do faktycznych wydarzeń. Taka była konwencja literacka.

Więc z tą wiedzą przejdźmy do historii o narodzinach Jezusa. Nie ma takiej opowieści w najstarszej znanej nam Ewangelii Marka, która powstała prawdopodobnie 30-35 lat po śmierci Jezusa. Wielu sądzi, że Ewangelia Marka jest najbliższa historycznemu Jezusowi, jest najbardziej przyziemna, najbardziej pesymistyczna, Jezus jest tam wciąż niezwykłym mędrcem i cudotwórcą lecz zupełnie nierozpoznanym, niezrozumianym nawet przez własnych uczniów. Jezus u Marka nawet sam ma liczne wątpliwości, a wręcz nie uważa się za kogoś prawdziwie dobrego, gdyż dobry jest tylko Bóg! (Mk 10,17-18) Jezus jest prawdziwym mesjaszem (pomazańcem, z greckiego Khristos, była to nazwa określająca królów żydowskich ze Starego Testamentu, mesjasz wcale nie musiał być kimś boskim!), aczkolwiek co oczywiste Jezus nie jest tam Bogiem, jest kimś osobnym od jedynego Boga, gdyż każdy kto badał Nowy Testament ten wie, że Jezus jest Bogiem dopiero u Jana. Określenie "Syn Boży" to popularne określenie na człowieka, który był w bliskich kontaktach z bóstwem i był obdarzony jego mocą. Synami Bożymi byli także cesarzowie rzymscy.

U Marka gdzie prawdopodobnie możemy w jakimś stopniu dostrzec historycznego Jezusa, główny bohater biografii pojawia się już jako dorosły człowiek w trakcie chrztu w Jordanie. Nic nie wiemy o jego wcześniejszym życiu i ewangelisty kompletnie to nie obchodzi. Jego misja zaczyna się od chrztu i kończy na zmartwychwstaniu. Jego przeszłe życie, jego rodzina, nie ma to żadnego znaczenia.

Zupełnie inny Jezus pojawia się u Mateusza i Łukasza, którzy spisali swoje teksty jakieś 50 lat po Jezusie. Mateusz bardzo mocno podkreśla żydowskie pochodzenie Jezusa, miał być on przepowiedzianym przez proroków żydowskim Mesjaszem, to co Jezus dokonał było już wcześniej zawarte na kartach hebrajskiej Biblii. U Mateusza pojawiają się słynne "cytaty spełnienia" (fullfilment citstions), to tam Mateusz "naciąga" na swoje literackie potrzeby słowa starożytnych proroków tak aby zgadzały się z jego wersją żywota Jezusa. Oczywiście nie widział niczego złego w pewnym naciąganiu i nadinterpretacji proroctw, bo robił to w dobrej wierze aby słowa Jezusa mogły nieść się w świat.

Mateusz opisuje historię narodzin Jezusa mocno odmienną od Łukasza, choć wielu ludzi całkowicie miesza i łączy ze sobą te dwie inne opowieści. Boski posłaniec (Anioł) objawia się we śnie Józefowi, Jezus rodzi się następnie w swoim zwykłym rodzinnym domu, po czym dopiero po jakichś kilku miesiącach lub nawet roku przybywają trzej magowie prowadzeni przez gwiazdę, rodzina Jezusa ucieka na jakiś czas do Egiptu przed tyranem Herodem, który kazał zamordować dzieci do 2 roku życia, rodzina Jezusa wreszcie wraca po śmierci Heroda ale do nowego domu w Nazarecie.

U Łukasza pojawia się zupełnie fikcyjny spis ludności za Cezara Augusta, Józef przez niego musi wyjść ze swoją żoną z ich domu w Nazarecie i przybyć do Betlejem, skąd pochodzą jego przodkowie. To w drodze, w Betlejem, rodzi się Jezus i na szybko jego rodzice znajdują szopkę by tam mógł się spokojnie urodzić, Jezusa odwiedzają w szopce wyłącznie przypadkowi pasterze, a po niedługim czasie rodzina Jezusa wraca z Betlejem do ich domu w Nazarecie. Tylko u Łukasza mamy zwiastowanie Maryji przez anioła Gabriela.

Więc słynna szopka pojawia się wyłącznie w jednej wersji z wielu, tak samo jak pasterze, trzej magowie, zwiastowanie, ucieczka do Egiptu, zły Herod. Przyzwyczailiśmy się do łączenia tych historii w jedno ale to są faktycznie bardzo odmienne opowieści, których celem jest przede wszystkim pokazanie jak to się stało, że Jezus urodził się właśnie w Betlejem! Betlejem jest tutaj kluczem, cała ta opowieść ma służyć temu by Jezus urodził się tam, a nie gdzie indziej.

Mateusz zgodnie ze swoją tendencją do podbudowywania autorytetu i prawdziwości Jezusa za pomocą żydowskich proroctw, tutaj także pragnął wypełnienia się kilku ważnych proroctw. Mesjasz zgodnie z prorokiem Micheaszem miał narodzić się w Betlejem (Mi 5,1). (Co ciekawe Micheasz widział w Mesjaszu praktycznie wyłącznie politycznego i militarnego wodza Izraela.) Maryja musiała być dziewicą zgodnie z Izajaszem (Iz 7,14). Księga Ozeasza mówi co prawda o wybawieniu Izraelitów z Egiptu (Oz 11,1) ale nawet to zostało użyte przez Mateusza jako proroctwo oznajmiające, że Jezus przybędzie w jakimś sensie z Egiptu.

Biblista Bart D. Ehrman widzi tutaj ciekawą paralelę z Biblią hebrajską. Mojżesz miał przepowiedzieć pojawienie się kolejnego wielkiego proroka (Pwt 18,15-19), który to miał nadać Żydom nowy kierunek i nową interpretację ich religii. Jezus u Mateusza jest nieco jak lustrzane odbicie Mojżesza, jest tym "kolejnym Mojżeszem". Żydowska rodzina wydaje na świat chłopca, który jednak ma zostać stracony przez tyrana Heroda. Herod jest tyranem niczym egipski faraon. Dziecko znajduje cudownie schronienie w samym Egipcie, po wyjściu z Egiptu przechodzi przez wodę (przejście przez Morze Czerwone/Chrzest w Jordanie). Następnie udaje się na pustynię aby poddać się próbie, Izraelici przez 40 lat błąkali się po pustyni, a Jezus był na pustyni kuszony przez 40 dni. W końcu Jezus, tak jak Mojżesz na górze Synaj, wchodzi na górę gdzie daje swoje najsłynniejsze kazanie, wówczas wytycza nowy kierunek i daje ludziom nową mądrość.

Mateusz uczynił z Jezusa nowego Mojżesza, spisując historię jego życia zgodnie ze schematami z Biblii hebrajskiej. Była to znów jego konwencja literacka, zupełnie dopuszczalna, a wręcz bardzo sprytna. W dodatku taka paralela nie była żadną tajemnicą ukrytą w tekście. Dla literatów i Żydów sprzed 2000 lat to było doskonale widoczne! Każdy ówczesny czytelnik, który znał religię Żydów, doskonale wiedział, że ma być to literacka paralela do żydowskich pism i w ogóle mu to nie przeszkadzało, nie musiał kompletnie uwierzyć w to, że Jezus urodził się dokładnie w ten sposób ale wciąż mógł uwierzyć w to, że Jezus był boskim mesjaszem. Ktoś taki mógł zostać chrześcijaninem bez pełnej wiary w takie, a nie inne narodzenie Jezus! Bo jak mówiłem, liczył się ogólny przekaz i filozofia, a nie dokładna treść.

Łukasz w swojej wersji opowieści także tworzy nieistniejący spis ludności za Cezara Augusta aby tylko sprowadzić narodziny Jezusa do Betlejem, tak by spełniło się proroctwo. Być może istniała wówczas powszechna wiedza o tym, że Jezus pochodził z Nazaretu, a nie z Betlejem, więc ewangeliści poczuli obowiązek aby ukazać jego narodziny w Betlejem, tak aby nie było niezgodności z proroctwami.

Co ciekawe historie o cudownych narodzinach nie były niczym niezwykłym w starożytnych biografiach boskich mężów. We wspomnianym "Żywocie Apolloniosa z Tyany" także mamy opis cudownhch narodzin "boskiego męża", choć w tym przypadku pogańskiego. Grecko-egipski bóg Proteus miał nawiedzić matkę Apolloniosa i przepowiedzieć, iż będzie miała niezwykłe dziecko. Wraz z jejgo narodzinami pojawiły się niezwykłe zjawiska jak piorun, który spadł z nieba w miejscu jego narodzin, a następnie wrócił do niebios, co było znakiem od bogów, iż ów dziecie jest boskie.

Prawdopodobnie od niepamiętnych czasów wśród ludzi krążyły opowieści o niezwykłych narodzinach cudownych herosów czy boskich mędrców. Postacie mogły być jak najbardziej historyczne lecz różne legendy modyfikowały ich prawdziwe żywoty. Tego typu legendy być może wpłynęły na literaturę, która też w owych czasach lubowała się w dołączaniu do biografii wielkich ludzi różnych niezwykłych znakowy, tajemniczych proroctw, cudownych znaków. Takie znaki miały tylko potwierdzić niezwykłość bohatera biografii.

Co ważne, już Ewangelia Jana, która powstała najpóźniej i przestawiała Jezusa jako Boga, nie interesuje się jego narodzinami i młodzieńczym życiem. Tam tak samo jak u Marka Jezus zaczyna swoją misję od Chrztu w Jordanie. Narodziny Jezusa dla gminy Jana widocznie nie były ani ważnym ani ciekawym wydarzeniem, które miałoby jakikolwiek wpływ na ich wiarę. Dla nich tak jak dla gminy Marka liczyły się tylko konkretne czyny i słowa Jezusa.

No, to jakoś napisałem tę ultra giga ścianę tekstu xD Nie wiem czy ktokolwiek dotrze do tego momentu ale jeśli ktoś zdoła to szczere gratulacje! Oczywiście broń boże nie chciałbym rozpoczynać żadnych kłótni ani innych problemów. Mój post ma charakter wyłącznie naukowy, historyczny i ciekawostkowy, jest neutralny i nie miałem zamiaru wpływać w jakikolwiek sposób na wasze prywatne przekonania i wierzenia.

Polecana literatura: Bart D. Ehrman, Nowy Testament - historyczne wprowadzenie do literatury wczesnochrześcijańskiej, Warszawa 2015.

No i oczywiście wszystkim życzę Wesołych Świąt! Bo Święta jednak powinny łączyć, a nie dzielić :D

#historia #ciekawostkihistoryczne #ciekawostki #nauka #literatura #religia #chrzescijanstwo #katolicyzm #starozytnosc #rzym #grecja #ciekawezrodla
  • 14
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Trybun_Plebejski: Dobry tekst.
W Ewangeliach nie ma nawet wprost podanej liczby mędrców mających odwiedzić Jezusa po jego narodzinach. Tradycja przyjęła, że było ich trzech, wyłącznie na podstawie ilości prezentów, jakie przynieśli - założono, że każdy mędrzec przyniósł jeden prezent. Tym bardziej, nigdzie w Nowym Testamencie nie było napisane, że oni byli królami, ani nie ma podanych ich imion.
Mateusz lubił ubarwiać opowieści związane z Jezusem, zwłaszcza jego narodzinami i śmiercią - bo był mocno przekonany, że Jezus to Mesjasz zapowiadany przez proroków. Więc dorabiał do jego biografii różne zdarzenia i szczegóły, których nie ma w Ewangelii Marka, a które miały świadczyć o tym, że wypełniają się słowa Pisma.
Jasne jest też, że dopiero w najpóźniejszej ewangelii, Jana, Jezus miał stwierdzić "Ja i Ojciec jedno jesteśmy". Oraz że chrześcijaństwo ma dwa korzenie - jeden w judaizmie, drugi w grecko-rzymskiej kulturze.
Historyczny Jezus najpewniej był prorokiem apokaliptycznym - i tej wizji bliska jest Ewangelia Marka.
Przejście Żydów przez pustynię, gdyby było prawdą, trwałoby kilkadziesiąt dni - na pewno nie
  • Odpowiedz
Spora część Ewangelii to udowadnianie, że wszystkie zapowiedzi proroków ze ST spełniły się w życiu Jezusa. Stąd wybór takich a nie innych epizodów z życia. Dalszy ciąg tego udowadniania to Dzieje Apostolskie.
  • Odpowiedz
  • 5
@funkmess Ja nic takiego nie pisałem. Mogę tylko powiedzieć, że Stary Testament jest spisany oryginalnie po hebrajsku, a Nowy Testament jest w całości po grecku, więc do całości trzeba najlepiej znać obydwa języki. Tłumaczenie zawsze jest problemem gdyż niektóre nawet w miarę trywialne słowa zmieniły swoje znaczenie i kontekst od czasów starożytnych. Taki wymieniony przeze mnie "Syn Boży" kojarzy się dzisiaj bezpośrednio z Jezusem i z jakąś istotą boską, zaś "Syn
  • Odpowiedz
@Trybun_Plebejski: Ogólnie ciekawy tekst, jednak z kilkoma rzeczami się nie zgadzam.

Nie ma takiej opowieści w najstarszej znanej nam Ewangelii Marka, która powstała prawdopodobnie 30-35 lat po śmierci Jezusa.


Datowanie Marka na lata 60-70 opiera się na dość kruchych podstawach. Mnie osobiście przekonuje wywód Maurice Caseya, że Ewangelia Marka powstała gdzieś w latach 40-tych, najpóźniej 50-tych jako tłumaczenie bądź przeróbką starszego aramejskojęzycznego
  • Odpowiedz
  • 0
@Agathokles Która księga Nowego Testamentu nie była spisana po grecku? Bo nie kojarzę takiej. Według mojej wiedzy od Ewangelii, przez listy po apokalipsę tekst był grecki. Generalnie jedynym rodowitym Żydem, o którego możemy być pewni, i który pisał księgi Nowego Testamentu był apostoł Paweł ale on też pisał w grece, bo inaczej by się nie porozumiał z przeróżnymi ludami i grupami etnicznymi rozsianymi po wybrzeżu Morza Śródziemnego.
  • Odpowiedz
@Trybun_Plebejski:

Która księga Nowego Testamentu nie była spisana po grecku?


Ewangelia Marka ewidentnie jest tłumaczeniem z aramejskiego, podobne podejrzenie istnieją też co do Apokalipsy. Na zagadnieniu aramejskich źródeł Marka zęby zjadł Maurice Casey i jeśli Cię to interesuje, odsyłam do jego prac, a tak w skrócie na potrzeby dyskusji. Ewangelia Marka zawiera ogromną liczbę arameizmów oraz dziwnych sformułowań, które dadzą się wyjaśnić tylko na gruncie języka aramejskiego. Co prawda aramaizmy występują w wszystkich księgach Nowego Testamentu, jednak ich liczba u Marka jest nieporównywalnie większa niż w jakiejkolwiek innej księdze, nawet Apokalipsie. Jeden z badaczy NT, stwierdził, że w całej historii greckojęzycznej literatury starożytnej, nie ma drugiego dzieła, które przy tak niewielkiej objętości, zawierało by taką masę arameizmów.
  • Odpowiedz
widocznie jego kuzyni czy bracia nie widzieli jego cudow, fajny jest dialog jezusa z samarytanka J 4, 5 taki nietypowy żyd zaczepia kobietę pogankę


@antektenhard: Samarytanie to nie poganie. A bracia Jezusa to zdecydowanie bracia - teoria o kuzynach stworzona przez św. Hieronima totalnie się nie klei, zresztą nawet on sam pod koniec życia się z niej wycofał.
  • Odpowiedz
@Trybun_Plebejski: Gorąco polecam. "Jesus of Nazareth" Caseya to jedna z najlepszych książek o Jezusie historycznym, jaką kiedykolwiek przeczytałem (zaraz obok monumentalnej pięciotomowej monografii "Marginal Jew" Meiera). Autor ma bardzo ciekawe i niekonwencjonalne do podejście do wielu zagadnień np. problemu synoptycznego (zaproponowany przez niego tzw. chaotyczny model Q, świetnie wyjaśnia podwójną tradycję oraz jest wolny od słabości klasycznego pojętego Q), kwestii cudów czy problemu genezy wiary w zmartwychwstanie Jezusa.
  • Odpowiedz