Wpis z mikrobloga

Drogie Mirki i Mirabelki, przychodzę dziś do Was z dziwną, aczkolwiek denerwującą mnie sprawą. Dobrze zdaję sobie sprawę, że jest tutaj dużo trolli, ale również często idzie zasięgnąć tu rady dobrych ludzi.

Sytuacja jest taka. Mieszkam w bloku(stare budownictwo), dawniej mieszkało tu sporo starszych osób, ale siłą rzeczy poumierało się ludziom, część się wyprowadziła, a na ich miejsce przyszli nowi, niestety problematyczni i dziwni ludzie, którzy kupując mieszkanie za kredyt w bloku z "wielkiej płyty" za 100-150 tysięcy myślą, że posiadają apartament w centrum miasta z bramą na pilota, garażem podziemnym i cieciem na wjeździe. Rok temu administracja po latach petycji wreszcie powiększyła parking pod blokiem. O dziwo nie rozwiązało to problemu z parkowaniem jak się okazuje. Kiedyś był parking na jakieś 8-12 samochodów, dzisiaj jest to coś około 30-35.

Przechodząc do meritum, dziś moja narzeczona podjechała do mnie i zaparkowała sobie na brzegu przy wyjeździe z osiedla, po czym przyjechał jeden z jak mniema nowych "sąsiadów" obrzucił ją groźbami w stylu "że obserwuje ten samochód" ona tu nie mieszka i lepiej, żeby tu nie parkowała, "bo coś może stać się z autem". Traf chciał, że akurat wychodziłem z domu wyrzucić śmieci i widziałem końcówkę tej sytuacji, kiedy spytałem go "czy ma z czymś problem", powiedział, że zaraz zadzwoni na straż miejską, a chwile wcześniej również próbował wylegitymować i mnie i rzucał podobnymi groźbami. Widząc, że typ jest typowym społeczniakiem starałem sie nie dać sprowokować i emanowałem wręcz kulturą w stosunku do jego nędznej osoby. Pytanie brzmi, czy typa można w jakiś sposób zgłosić o groźby? Ogólnie jak powinien postąpić, bo najchętniej to dałbym mu w ryj, ale wiem, że wtedy to ja wyląduje na dołku i pewnie miałbym problemy. Osiedle nie jest strzeżone, nie ma żadnego szlabanu, ani ponumerowanych miejsc, czy jeśli do kogoś przyjedzie rodzina, znajomi to ma parkować 5km dalej? Moja narzeczona nie jest zameldowana u mnie, ale to chyba nie zabrania jej zostawiać auta pod moim blokiem, jeśli w danym momencie przebywa u mnie(nie mieszka, czasem nocuje). Dodam, że pod moim blokiem praktycznie codziennie staje kilka samochodów, których właściciele mieszkają obok i nikt z tego nie robi problemów, bo każdy kto mieszka na większym osiedlu w mieście wie jaki jest problem zaparkować auto wieczorem. Gdyby płaciło się za miejsce parkingowe tak jak to bywa na strzeżonych osiedlach, poza tym ja płace taki sam czynsz jak typ, który się pluje do mnie. W takim wypadku należy mi się parking tak samo jak jemu, tym bardziej kiedy moje auto stoi w garażu poza wspólnotą, a miejsce z którego sam mógłbym skorzystać zajmuje wtedy moja narzeczona czy ktokolwiek inny, kto do mnie przyjechał.

Co o tym myślcie? Co powinienem zrobić? Prosiłbym o sensowne komentarze.
#prawo #osiedlowykonfident #policja #pytanie wołam też ludzi z #motoryzacja może ktoś boryka się z podobnym problemem
  • 6
@stresS: policja to oleje bo faktycznego zagrożenia póki co nie ma, co najwyżej doradzałbym zgłoszenie tego gdzieś, nawet mailem do administracji, żeby był ślad, który w przyszłości można wykorzystać gdyby coś się stało
@SpalaczBenzyny: ja generalnie wiem, że to jest chora sprawa, bo kumpel miał podobną sytuacje, nawet z tego co wiem radio w mieście i jakaś telewizja badała temat, chodziło o to, że on mieszka w kamienicy przy rynku i tam nie wolno parkować aut z wyjątkiem mieszkańców i taki pieprzony społeczniak debil, który tam ma zakład obok ciągle dzwonił na niego na straż miejską, a mój kumpel musiał chodzi na wezwanie po