Wpis z mikrobloga

Mirki rozumiejące czym jest #alkoholizm
proszę o oznaki wsparcia
Zazwyczaj pije w weekendy I tylko w weekendy (ale w ciągu ostatnich 5 lat chyba z 6 razy był taki okres bym ponad tydzień nie pił, bo weekend jest weekend)
Niby zazwyczaj pije w piątek/sobotę i potrafię poprzestać na 3 piwach, jak nie ma specjalnej okazji.
A wczoraj bliskiemu ziomkowi się skończyła kwarantanna, wyszedłem "na jedno", a skończyliśmy whisky koło 4tej pić.
Potem spanko,aa od 7 praca do której się spóźniłem i właśnie #!$%@? w niej siedzę.
O ile picie w weekendy nie kolidowało z moim życiem to, nie oszukujmy się skoro w każdy #!$%@? weekend od dobrych 5 lat, to jestem wysoko funkcjonującym alkoholikiem, nawet jeżeli nie wpadam w ciągi, a srogo pijany bywam, raz - lub rzadziej dwa razy na miesiąc - to i tak możemy tu mówić o alkoholizmie
Tylko takim maskującym się pod przykrywką "przecież nie chlejesz dzień w dzień" (a tydzień w tydzień już tak)
Przecież potrafisz powiedzieć stop po 3 piwach (tak, ale masz wtedy niedosyt, a jednak raz na miesiąc minimum nachlejesz się jak świnia)
Więc może nie jestem jakimś skrajnym alkusem, ale przyjście do nowej pracy (jestem tu od października) po melanżu i 3h snu, wciąż będąc mocno wypitym powiedziało mi wprost.
GOŚCIU MASZ JEDNAK PROBLEM
Kij z tym sylwestrem, kij z świętami, kij z tym, że 98% znajomych potrafi ze mną spędzać czas tylko na piciu.
Nie będę czekał, aż mój problem z alko urośnie do tego stopnia, że każdy kto na mnie spojrzy powie - tak to jest menel wiecznie pijany.
Już teraz pomimo tego, że może nie najlepiej, ale za to jako tako ogarniam życie (xD 70 dni pracy, pierwsze przyjście #!$%@?)
Po prostu wchodzę w tę #!$%@?ą abstynencje
Pierwszy cel to miesiąc.
Potem się zobaczy.
Ale miesiąca bez picia to chyba od 12 lat nie miałem, więc to cel.
Nie będę czekał, aż mój problem z alko stanie się nieprzeaczalny, tylko wezmę się zań już teraz.
Trzymajcie kciuki, nie licząc mojej ex która od miesiąca nie chce mnie widzieć, z nikim znajomym od chyba lat nie spędzałem face to face czasu bez choćby 3 piwek dla smaku.
Bedzie ciężko, będę zastanawiał się po co to robię, będę się gryzł że "przecież każdy pije", że przecież nie stoczyłem się na dno przez picie więc po co przestać i najtrudniejsze,będę musiał spędzać wolny czas albo sam, albo szukając nowych znajomych, albo (brzmi awykonalnie) wychodzić ze starymi znajomi bez picia.
Wiem, że to nie jest jakaś poruszająca historia chwytająca serce jak u Mirków którzy zeszli na same dno zamiast regularnie sobie do niego nurkować i wypływać, ale proszę o każde wsparcie, bo wiem że to nie będzie dla mnie lekkie.
  • 67
@Wappyn: nie bądź dla siebie taki surowy kac Ci wchodzi i masz słabsze samopoczucie uśmiechnij się jebnij kawkę będzie git. Co wy macie do tego picia w tygodniu czy zaczepiasz żonę dzieci ludzi na ulicy po 3 piwach? Biegacz nago pukasz sąsiadom do drzwi? Alkoholizm przeszkadza innym, spędzanie czasu przy alkoholu nie niszczy nikogo.
@Wappyn: Byłem w tym miejscu co ty i da się z tego wyjść. Trzymaj się mireczku, jest jeszcze dla ciebie szansa. Ale z własnego doświadczenia to i tak proponuję terapię. Bo picie to najszczęściej oznaka, że coś w środku trzeba przerobić z terapeutą. Tak było u mnie.
@Wappyn: kolego, wiem co przechodzisz bo w moim bliskim otoczeniu też są osoby mające problem z alkoholem. Może Ci się to wydać dziwne, głupie, jakiekolwiek by nie było rozważ tą opcję, nie odrzucaj na starcie : pojedź do zakładu na terapię leczenia uzależnień; jest ciężko się dostac, ale 3 miesiące na oddziale zamkniętym plus terapia na miejscu pozwala zdziałać cuda. Widzę teraz jak bliska mi osoba jest zupełnie innym człowiekiem, spokojniejszym
Większość powyżej źle zrozumiała OPa. On nie chciał dobrych rad na przyszłość, tylko wsparcia w tym, co postanowił. Leczenie na siłę pomaga niewielu bo z definicji zniechęca, niech spróbuje po swojemu. Uda się to fajnie, nie uda - trudno.

Ze swojej strony moge tylko powtórzyć - sama praca jako obowiązek życiowy + stworzenie sobie kwadratu do życia i płacenie rachunków nie wystarczą. Trzeba mieć coś więcej w życiu - jak nie kobietę
@Toszeron: chociaż ktoś, dzięki wielkie.
Trochę mnie to zirytowało, że tak się większość minęła z tym co chciałem napisać, ale jak to zwykle od rana w pracy nie miałem chwili na wykop, by dłubać sprostowanie.
PS do niedawna miałem jedną pasję - teatr improwizacyjny. Ale przeprowadziłem się do mniejszego miasta i muszę tu coś nowego znaleźć. Jednocześnie pracując w IT i tak muszę się ciągle uczyć i interesować swoją działka tej
Mirki rozumiejące czym jest #alkoholizm

proszę o oznaki wsparcia


@Wappyn: To, co opisujesz, to nie jest alkoholizm. To jest zachowanie ryzykowne, które może prowadzić do alkoholizmu. Jeśli uznajesz, że to Ci przeszkadza w życiu, sprawia że zawalasz pewne sprawy, że coś Cię omija, że nie możesz bez tego funkcjonować, to masz absolutną rację, że próbujesz z tym walczyć.

Nadal jednak zaznaczam, żeby tego nie demonizować. Pod tagiem #alkoholizm pisze trochę ludzi,
@jamtojest: najlepsza odpowiedź. Ludzie mają tendencje to przesadnego używania słowa "alkoholizm" i w zasadzie dla niektórych nie jesteś alkoholikiem tylko wtedy, jeżeli jesteś abstynentem. Ja z kolei lubię wypić w piątek czy sobotę trochę więcej, czasami w tygodniu wieczorem przed ps4 2-3 drinki i wielu od razu określi mnie alkoholikiem, tymczasem nigdy w życiu nie było sytuacji, gdzie przez alko odpuściłem pracę czy treningi ¯\_(ツ)_/¯
@Wappyn: dobrze, że zauważyłeś problem. znajdź sobie jakieś inne czasochłonne zajęcie, staraj się zajmować czas żeby nie myśleć o piciu i jakoś to będzie. trzymam kciuki i daj znać kiedyś co u Ciebie :)
@Wappyn: uchlewanie sie co tydzien to alkoholizm. Zapewne czekasz tylko na weekend aby sie nawalic, co?

Ja pochodze z rodziny gdzie moj ojciec byl alkoholikiem i troche znam temat. Generalnie duzo czytalam o mechanizmie uzaleznienia i działa to niestety tak:
po pierwsze. Wyparcie - tak, pije ale jestem lepszy niz inni. Mam to pod kontrola. Jakbym chcial moglbym przestac pic ale nie chce bo to lubie. W zasadzie nie pije codziennie