Wpis z mikrobloga

Załóżmy hipotetycznie, że założył bym tindera i udało by mi się skłonić jakąś dziewczynę do spotkania. Wyszli byśmy gdzieś do parku czy coś, byłoby fajnie, dobrze by się razem rozmawiało i wszystko układało by się w należnym porządku, ale co dalej jeżeli mieszkam z rodzicami i nie mam jak jej zaprosić do siebie? Chyba jest małe prawdopodobienstwo, że wyszła by z inicjatywą zaproszenia mnie do siebie, musiała by być wtedy bardzo otwarta i stanowcza o ile by w ogóle miała możliwość zaproszenia. Czy jedyna możliwość, to oznajmienia wcześniej, że nie ma się narazie własnego mieszkania i spytanie czy ona takie posiada, żeby już wcześniej miała świadomość potencjalnego zaproszenia mnie?

To nie jest tak, że nadto analizuje i szukam wymówek by zanegować sens robienia czegokolwiek. Po prostu chcę, żeby to miało ręce i nogi, a nie, że jest fajnie fajnie i nagle nie wiem co zrobić i znajduje się w kropce, przez co staje się zfrustrowany.

Pierwsza myśl: wyprowadź sie - gdyby nie studia zdalne to bym sobie siedział we własnym pokoju w innym mieście i było by dobrze, lecz teraz rodzicie nie widzą sensu płacenia za pokój skoro mam wszystko zdalne. Niby mógłbym za własną kase wynająć coś, ale wole odłożyć na inne cele.

I żeby nie było - ja się nie żale tylko jestem otwarty na jakieś sugestie.

#tinder #logikarozowychpaskow #randki #badoo #podrywajzwykopem
  • 12
@bursztynin: Mały pro tip - są otwarte tylko jeśli jesteś w podróży służbowej, nitk Ci tego nie zweryfikuje ewentualnie Twoja partnerka może być akurat tą godzinę w pracy (σ ͜ʖσ)
Chyba jest małe prawdopodobienstwo, że wyszła by z inicjatywą zaproszenia mnie do siebie


@bursztynin: Małe ale warto próbować ;) Serio różnie wychodzi, przecież może być samotna na stancji albo mieć własne lokum jeśli jest koło 30 albo wolną chatę akurat, bo starzy gdzieś pojechali na weekend itp.

I istnieje coś takiego jak hotel.