Wpis z mikrobloga

Jako że interesuję się osobiście historią Ameryki a zwłaszcza historią jej demokracji i praw obywatelskich, postanowiłem napisać rzeczowy i poparty cytatami z amerykańskiej Konstytucji wpis, w którym wyjaśnię dlaczego nawet jeśli Joe Biden zdobędzie 270 głosów elektorskich, to wciąż dużą szansę na uczciwą (to znaczy zgodną z amerykańską Konstytucją, a czy sprawiedliwą to kwestia sporna) wygraną ma wciąż Donald Trump.

Najpierw najważniejsze fakty, z których każdy przeglądający tagi #usa i #wybory pewnie zdaje sobie sprawę:

- Amerykanie wybierają prezydenta w systemie pośrednim, co znaczy, że głosują najpierw na elektorów w swoim stanie, a następnie ci elektorzy wybierają Prezydenta Stanów Zjednoczonych

- Zwycięski kandydat w danym stanie otrzymuje głosy wszystkich elektorów z danego stanu - z małym wyjątkiem stanów Nebraska i Maine, gdzie zasady są nieco inne, ale na potrzeby tego wpisu nie warto się w to zagłębiać, bo nie jest to ważne

- Elektorów w całych USA jest 538, a więc większość konieczna do wygranej wynosi 270

Teraz przejdźmy do trochę mniej znanych faktów. Jak w ogóle działa Koledż Elektorski? Tych 538 dżentelmenów wcale nie zbiera się na wspólne posiedzenie - w każdym stanie zbierają się oni w stolicach swojego stanu, a wynik głosowania ze swojego stanu przedkładają na ręce prezydenta Senatu. Dopiero Kongres sumuje głosy elektorów z każdego stanu i ustala wynik.

Czy elektor może nie zagłosować na kandydata, na którego powinien głosować? Tak, takiego elektora nazywa się faithless elector (wiarołomny elektor), a najwięcej wiarołomnych elektorów w historii Stanów Zjednoczonych mieliśmy w ostatnich wyborach prezydenckich w 2016 roku - aż 5 elektorów zobowiązanych do głosowania na Hillary Clinton i 2 elektorów zobowiązanych do głosowania na Donalda Trumpa zagłosowało wbrew woli wyborców na innych kandydatów.

Załóżmy, że taki scenariusz się powtórzy także w tych wyborach, to znaczy, chociaż jeden elektor Bidena zagłosuje na kogoś innego. Co wtedy? Głosy elektorów rozłożą się w ten sposób:

Joe Biden - 269 elektorów
Donald Trump - 268 elektorów
Ktoś inny - 1 elektor

Czy taki wynik zapewni Bidenowi zwycięstwo? Niestety nie. Zgodnie z 12. poprawką do Konstytucji Stanów Zjednoczonych,

The person having the greatest Number of votes for President, shall be the President, if such number be a majority of the whole number of Electors appointed


Majority w tym wypadku oznacza 50% + 1 głos elektorski, a więc 270 głosów elektorskich (50% * 538 + 1 = 270). To znaczy, że nawet jeśli kandydat Demokratów ma najwięcej głosów spośród wszystkich i więcej niż Donald Trump, to i tak nie zostanie wybrany. Co więc dalej, skoro nadal nikt nie został wybrany? Spójrzmy na dalszą część 12. poprawki:

and if no person have such majority, then from the persons having the highest numbers not exceeding three on the list of those voted for as President, the House of Representatives shall choose immediately, by ballot, the President.


A więc spośród kandydatów to Izba Reprezentantów wybierze Prezydenta. Czy to dobrze dla Bidena czy Trumpa? Ktoś mógłby, lecz tylko pozornie słusznie, stwierdzić, że skoro to Demokraci mają większość w Izbie (tak naprawdę jeszcze do końca nie wiadomo, bo, czego może niektórzy nie wiedzą, Amerykanie zagłosowali 3 listopada nie tylko na Prezydenta, ale także na swoich Kongresmanów, a głosy wciąż są liczone, niemniej jednak wstępne wyniki dają w Izbie większość Demokratom), to Biden powinien wygrać. Jest to jednak mylne rozumowanie. Zajrzyjmy ponownie do 12. poprawki:

But in choosing the President, the votes shall be taken by states, the representation from each state having one vote; a quorum for this purpose shall consist of a member or members from two-thirds of the states, and a majority of all the states shall be necessary to a choice.


Otóż głosowanie na Prezydenta w Izbie Reprezentantów nie odbywa się poprzez zwyczajne głosowanie (dla Amerykanów to byłoby zbyt nudne ;)), gdzie każdy reprezentant ma jeden głos, lecz reprezentanci z każdego stanu głosują w swoim gronie i wynik tego głosowania liczy się jako jeden głos dla wygranego kandydata. Na przykład stan Kalifornia dysponuje 53 reprezentantami w Izbie. Załóżmy, że 30 z nich zagłosuje na Bidena, a 23 na Trumpa. W takim razie stan Kalifornia zagłosował na Joe Bidena i Joe Biden otrzymuje jeden głos od stanu Kalifornia.

Stan Montana natomiast, z racji swojej małej populacji, wybiera tylko jednego reprezentanta, będącego najczęściej Republikaninem. Załóżmy więc, że ten jeden reprezentant zagłosuje na Donalda Trumpa. Stan Montana zagłosował więc na Donalda Trumpa i Donald Trump otrzymuje jeden głos od tego stanu. W taki sposób głos 53 reprezentantów Kalifornii jest warty tyle samo co głos jednego reprezentanta stanu Montana :)

Stanów jest 50 (i Dystrykt Kolumbii się nie liczy, co też może być konfundujące, bo w wyborach prezydenckich mieszkańcy Dystryktu mogą normalnie głosować), a więc razem kandydaci otrzymają 50 głosów. Ile potrzebne jest do zwycięstwa? Tak jak wyżej w cytacie z 12. poprawki ("and a majority of all the states shall be necessary to a choice."), większość, czyli 26 głosów. I tu dla Bidena zaczynają się schody. Jest nieprawdopodobne, żeby tyle stanów go poparło, bo wiele z nich (chodzi o te, jak je zwą Amerykanie, "fly-over states', czyli niezbyt interesujące stany w środku Ameryki, które od wieków są czerwone w każdych wyborach.) to mało zaludnione stany w środku Ameryki, które głosują na Republikanów. Ja osobiście korzystam z przewidywań z politico.com i na podstawie ich wyników, możemy przewidzieć, że w tych stanach większość będą mieli reprezentanci Demokratów:

Washington
Oregon
California
Nevada
Arizona
New Mexico
Colorado
Hawaii
Illinois
Virginia
Maryland
Delaware
New Jersey
New York
Connecticut
Rhode Island
Massachusetts
Vermont
New Hampshire
Maine

Razem daje 20

A w tych stanach większość będą mieli Republikanie:

Alaska
Idaho
Utah
Montana
Wyoming
North Dakota
South Dakota
Nebraska
Kansas
Oklahoma
Texas
Iowa
Missouri
Arkansas
Louisiana
Wisconsin
Indiana
Ohio
Pennsylvania
West Virginia
Kentucky
Tennessee
North Carolina
South Carolina
Mississippi
Alabama
Georgia
Florida

Razem daje 28

W dwóch stanach liczba reprezentantów Demokratów i Republikanów jest, według wyników z politico.com, równa:

Minnesota
Michigan

Czy to znaczy, że gdyby Prezydenta, po raz drugi w historii Stanów Zjednoczonych (pierwszy raz był w 1824 roku), miała wybierać Izba Reprezentantów, faworytem byłby urzędujący Prezydent? Moim zdaniem tak i należy się na to przygotować (zwłaszcza ci popierający Bidena (ja też do nich należę), którzy być może będą się cieszyć z jego zwycięstwa po uzyskaniu przez niego 270 głosów elektorskich). Opisana przeze mnie sytuacja, choć mało prawdopodobna, bo wątpię, by któryś z elektorów Joe Bidena, zdając sobie przecież sprawę z konsekwencji swoich działań, celowo zagłosował na kogoś innego, jest mimo to możliwa.

Na dole ilustracja tego jak rozkładają się mandaty w Izbie Reprezentantów z każdego stanu. Na jej podstawie zrobiłem powyższe zestawienie stanów republikańskich i demokratycznych w wypadku ewentualnego wyboru Prezydenta USA przez Izbę.

#ciekawostki #usa #wybory
azen2 - Jako że interesuję się osobiście historią Ameryki a zwłaszcza historią jej de...

źródło: comment_1604532919J4yaVJ9q1avtlzOWHq9VkU.jpg

Pobierz
  • 181
  • Odpowiedz
@azen2: super wpis, sam konkret, i od razu wiadomo o co chodzi.
Przy czym w Twojej analizie założyłeś, że Biden dostaje 270 (lub 269).
Tymczasem teraz jest 264:214 i Biden prowadzi w Michigan (16) i Arizonie (11), więc chyba Donek już nie ma szans
  • Odpowiedz
@azen2: fajny merytoryczny wpis. Mam pytanie może będziesz wiedział. Jak to jest z tym liczeniem głosów? Jak rozumiem Trumpiści złożyli skargi do sądów o obecność przy liczeniu głosów. Czy w USA nie istnieje coś takiego jak mężowie zaufania? Kto tam u nich liczy głosy lokalne rządy (stanowe)?
  • Odpowiedz
bardzo ciekawy wpis. Czyli Amerykanie na karcie wyborczej nie mają teraz np. Trump i Biden tylko elektro X i elektor Y i tak dalej? Co robi taki elektro po wyborach to jest coś jak poseł?


@Nikczemny_Stolec: Nie, Amerykanie głosują normalnie na kandydatów na Prezydenta i na kartach wyborczych mają napisane Biden/Harris lub Trump/Pence (no i jeszcze ci z Libertarian Party i tak dalej). Elektor nie jest jak poseł, a w
  • Odpowiedz
super wpis, a od czego zależy ilość elektorów w danym stanie? Od populacji czy są też inne czynniki?


@Malchos: Wzór na określenie liczby elektorów jest następujący: (Liczba reprezentantów w Izbie Reprezentantów + Liczba senatorów w Senacie = Liczba elektorów w wyborach prezydenckich). Liczba reprezentantów w Izbie zależy od populacji, można więc powiedzieć że liczba elektorów też pośrednio od niej zależy; liczba senatorów jest zaś stała i dla każdego stanu wynosi 2. Dlatego na przykład Kalifornia ze swoimi 53 reprezentantami w Izbie i 2 senatorami dysponuje 55 elektorami w wyborach prezydenckich. Stan Montana natomiast ma jednego reprezentanta i 2 senatorów, a więc razem 3 elektorów w wyborach prezydenckich. Trzeba tu zaznaczyć, że elektorzy oraz reprezentanci i senatorzy to nie są te same osoby - zabrania tego Artykuł II Sekcja 1 Konstytucji:

no Senator or Representative, or Person holding an Office of Trust or Profit under the United States, shall be appointed an
  • Odpowiedz
świetny wpis. A powiedz, kto wybiera elektorów?


@ImperatorPL: To zależy od stanu, ale najczęściej partie same ich wybierają - dlatego praktycznie nigdy nie zdarza się, żeby wiarołomny elektor zamiast na Demokratę zagłosował na Republikanina albo na odwrót. Raczej zamiast na jednego Demokratę głosuje na drugiego Demokratę albo zamiast na jednego Republikanina głosuje na drugiego Republikanina.
  • Odpowiedz
dlatego praktycznie nigdy nie zdarza się, żeby wiarołomny elektor zamiast na Demokratę zagłosował na Republikanina albo na odwrót.


@azen2: a jak uważasz, jak bardzo prawdopodobne jest, że jednak paru uda się przekupić na przykład?
  • Odpowiedz
Wytłumaczyłbyś jak to jest z Nevadą i Maine? W tym natłoku wyborczych relacji trudno mi znaleźć jakieś informacje.

Czemu akurat Nebraska i Maine ni z gruchy ni z pietruchy się wyłamały i mają system proporcjonalny (swoją drogą uczciwszy niż "zwycięzca bierze wszystko")


@Szil97: @Qbis: W skrócie: w stanach Nebraska i Maine elektorzy wybierani są w jednomandatowych okręgach wyborczych. W innych stanach natomiast cały stan to jeden okręg wyborczy. Jest to jednak trochę bardziej skomplikowane. Dlaczego?

Liczba elektorów danego stanu jest sumą liczby reprezentantów i Izbie Reprezentantów i senatorów w Senacie. Dlatego stan Nebraska, mając w Izbie 3 reprezentantów, a w Senacie 2 senatorów, dysponuje 5 elektorami. Stan Maine natomiast ma w Izbie 2 reprezentantów a w Senacie 2 senatorów, więc dysponuje 4 elektorami. Warto tutaj zaznaczyć, że elektorzy to nie te same osoby co reprezentanci i senatorzy. Po prostu ich liczba
  • Odpowiedz
1. Ja wiem, że Amerykanie lubią po swojemu, tak jak przy trwaniu przy milach czy funtach wagowych, ale czy kiedykolwiek była u nich szersza dyskusja aby wprowadzić system demokracji "europejskiej" ?


@Qbis: Jest takie obejście spoko; trzeba tylko na to obejście zgody odpowiedniej liczby stanów na początku. A potem efektywnie EC przestaje istnieć i mają normalny, "popular vote". Jedyny minusik to że Republikanie lubią EC (bo lubią wszystko co daje
  • Odpowiedz
@Qbis: czyli żeby mieli tak jak w europie, że mało zaludnione stany miałyby uja do gadania? Możliwe ze Kalifornijczykom i Nowojorczykom by to odpowiadało podobnie jak Niemcom w EU


@Brunoxp: Ale ty wiesz że w EU też jest tak że kraje o mniejszej populacji mają więcej do gadania,
  • Odpowiedz
@chopak: Dzięki za to wyjaśnienie. Gdzieś czytałem, że Konstytucja gwarantuje elektorom wolne wykonywanie swojego głosu i że stany mogą czegoś tam oczekiwać, ale nie mogą nikogo zmusić. Widać, bywa inaczej.
  • Odpowiedz