Wpis z mikrobloga

@srul2016: U mnie był bon na immunitet. Nie pamiętam skąd były te bony ale każdy uczeń miał do wykorzystania kilka bonów na cały rok. Generalnie "aktywowało" się go rano, zaraz po przyjściu do szkoły i tego dnia było się wolnym od wszelkich niezapowiedzianych kartkówek, odpowiedzi przy tablicy, sprawdzania prac domowych itp. Nie można było się wykręcić od zapowiedzianych sprawdzianów i kartkówek. Chyba były 2 albo 3 takie bony na cały rok,
@srul2016
@Nizax
jednego roku w liceum byłem przewodniczącym szkoły i jednym z obowiązków było właśnie zajmowanie się tym szczęśliwym numerkiem. Co poniedziałek wywieszalem kartkę z numerami na cały tydzień, oczywiście od początku ludki do mnie przychodziły i za przysłowiowego browara zamawiali sobie swój na dany dzień :)
Kilka razy uratowałem ziomkow albo siebie mówiąc że akurat ten jest dzisiaj, oni tego nawet nie sprawdzali ( ͡° ͜ʖ ͡°)
U mnie na polskim w licbazie dawno temu był system tzw "kropek". Można było wziąć trzy na semestr jak się nie chciało iść do odpowiedzi. Po wykorzystaniu trzech już leciała bania. Ale miałem na to patent. Wymagał dobrodusznej nauczycielki (mimo, że z zewnątrz starała się zachowywać wizerunek żylety) i bycia gnojem który to wykorzystuje (czyli mną). Patent ów mianowicie polegał na tym, że po wykorzystaniu dostępnych kropek na kolejnych lekcjach kiedy było