Wpis z mikrobloga

Kiedyś mieszkała z nami babka i powiedziała, że będzie mi płacić za obcinanie i malowanie jej paznokci u stóp, bo ona się już nie schyli tak nisko, a trzeba wyglądać w kościele, bo ona jest wybitną chórzystką, a to zobowiązuje. Nigdy nie chciała moczyć nóg w wodzie przed, więc miała takie twarde i grube pazury, że musiałam użyć całej siły, żeby cążki dały radę je chociaż rozciąć. Rzadko spotykana twarda płytka, chyba tylko starzy skamieniali ludzie takie mają. Pamiętam, że starałam się wtedy jak najrzadziej oddychać i zaciskać zęby, ale i tak zawsze choć jeden odłamek pazura musiał mi wpaść do ust jak wytrzelił z impetem po odcięciu. I tak ostatecznie płaciła mniej niż umówiona kwota, bo ją gdzieś niechcący zadrapałam, tam lakier się rozlał na skórkę, a poza tym nie jestem godna, bo jestem dzikiem, co nie chodzi do kościoła i powinien przez to mieszkać w lesie i jeść żołędzie.
  • 18