Wpis z mikrobloga

Tym razem nie napisałem baitu z Sasinem, obiecuję : )

RANO

Kobieta westchnęła ciężko i spojrzała na wieżowce centrum Warszawy widoczne z okna. Myślała, że jeśli uda jej się skupić na detalach budynków i skoncentrować mocno, uda jej się także powstrzymać napływające do oczu łzy. Wiedziała, że jeśli pozwoli sobie chociaż na jedną, nie zatrzyma pozostałych, a następne kilkanaście minut upłyną pod znakiem płaczu i całkowicie rozmytego makijażu. Do obserwacji budynków dodała nerwowe skubanie rogu błękitnej koszuli, którą miała na sobie.

- Danuta? – ciszę przerwał spokojny i ciepły głos lekarki siedzącej naprzeciwko niej. Danuta przeniosła na nią spojrzenie i posłała jej delikatny i mocno zmęczony uśmiech.
- Możesz powtórzyć pytanie?
- Pytałam czy coś się zmieniło w ostatnich dwóch tygodniach.
- Wydaje mi się, że jest jeszcze gorzej. Przestałam sypiać. To znaczy, nie że w ogóle. Po prostu przestałam dobrze sypiać. Tłukę się w łóżku przez kilka godzin i odcina mnie dopiero wtedy, gdy za oknem szarzeje. A nawet, jeśli uda mi się przespać te 8 godzin, to i tak czuję się wykończona i całkowicie wyprana z energii.
- A wtedy, gdy nie masz dyżuru w pracy?
- To samo, bo gdy mam wolne, to myślę o tym, że to wolne się zaraz skończy i znów będę musiała iść do roboty.
- Pamiętasz o czym rozmawialiśmy?
- Nie, nie zmienię pracy. Raz, że mi nie pozwolą, a nawet jeśli, to nigdzie indziej mnie nie zatrudnią. Nie mam pojęcia, dlaczego pozwoliłam, aby doprowadzić do tego wszystkiego. Powinnam była to rzucić, gdy zaczęły się pierwsze przegięcia. Może gdybym była bardziej asertywna… - tu urwała i, przełknąwszy głośno ślinę, wbiła wzrok w lśniący i świeżo wypolerowany, ciemny parkiet. Jej podbródek zaczął niebezpiecznie drgać.
- Przerabialiśmy już to. Nie możesz się tak katować, ponieważ nie cofniesz czasu. Bierzesz ciągle te leki?
- Tak, ale nie czuję różnicy.
- Zwiększymy dawkę. Zaraz Ci napiszę wszystko, co i jak – kobieta sięgnęła po bloczek i długopis ze stolika obok sofy. Czas sesji kończył się.

POPOŁUDNIE

Już dawno nie czuła tak silnego rwania żołądka, co teraz. Klęcząc przy muszli, czuła z bólem jak wszystkie mięśnie napinają się tak, że miała wrażenie, że zaraz się przerwą niczym zbyt mocno naciągnięta żyłka. Po kolejnych torsjach i chwilowej uldze, oparła się bokiem o ścianę, przylegając gorącą i pokrytą potem twarzą do kojących chłodem kafelków.

- Może poproś dziś o zastępstwo. Michał albo Krzysiek nie mogą wziąć za Ciebie dyżuru? – usłyszała nagle za sobą głos męża.
- Nie ma szans, za późna godzina – powiedziała słabo. – Muszę wziąć się w garść, dam radę.
- Danka, to nie jest warte tego wszystkiego. Mamy trochę odłożonych pieniędzy, na jakiś czas wystarczy. Na spokojnie wymyślimy plan b.
- Nie ma, #!$%@?, żadnych szans na plan b, c, d i wszystkie inne!– warknęła, ocierając ślinę z wargi, podniosła się i zamknęła przed mężem drzwi od łazienki. Jeśli miała dać sobie radę, potrzebowała spokoju, ciszy i samotności. Zamknęła oczy, wzięła kilka głębokich wdechów, a następnie spuściła wodę w toalecie i odkręciła kran w umywalce.

WIECZÓR

Dasz radę, dasz radę. Dzisiaj też ci się uda. To jak z zastrzykiem. Chwila bólu i po kłopocie – tłumaczyła sobie w myślach, idąc firmowym korytarzem. Na jego końcu, tuż przy windach, minęła się z szefem. Spojrzał na nią z obojętnością i przeszedł obok niej bez słowa. Czuła, jak napina w sobie każdy mięsień i stara się wyglądać normalnie. Chwilę później drzwi windy rozsunęły się przed nią, a ona wybrała najwyższe piętro.

Na samej górze było już gwarno jak w ulu. Ludzie szybko kroczyli przed siebie pochłonięci swoimi obowiązkami. Kobieta udała się na swoje miejsce pracy i omiotła spojrzeniem na pomieszczenie. Jej ręce zaczęły delikatnie drżeć. Zacisnęła palce w pięści i odczekała kilka sekund. Drżenie ustało. Zobaczyła, że w jej stronę idzie Paweł – chyba jedyna osoba, która pałała do niej sympatią w tej firmie.

- Gotowa? – zapytał z uśmiechem.
- Jak zawsze – odpowiedziała, posyłając mu także uśmiech, perfekcyjnie wyćwiczony przez ostatnie lata.
- No to pełnia skupienia i zaczynamy – rzekł, a następnie odszedł na kilka metrów.

Danuta poprawiła kołnierzyk marynarki i kosmyk włosów, który w ostatniej sekundzie wypadł jej zza ucha. Spojrzała na Michała, który bezgłośnie machnął ręką w powietrzu, dając odpowiedni znak. Przed nią zapaliła się czerwona lampka. Danuta uśmiechnęła się promiennie i zaczęła:

- Jest 19:30, witam państwa i zapraszam na główne wydanie Wiadomości.

-------------------------------------------------------------

Miraski, jak już chyba zauważyliście, lubię krótkie formy pisarskie w formie takich opowiadanek, historyjek, esejów. Od kilku lat zajmuję się właśnie opowiadaniem historii - zarówno hobbystycznie w sieci, jak i zawodowo, zaprzedając duszę diabłu, pracując w agencjach reklamowych. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Jako że wykopek jest miejscem, w którym przekrój odbiorców jest największy, to pomyślałem sobie, że mogę tutaj wrzucać historie, które pojawiają się w mojej głowie i które potem rozpisuję. Zawsze jest to jakieś trenowanie warsztatu pisarskiego i wyobraźni, a "dzieła" przynajmniej nie będą trafiać do szuflady - tej rzeczywistej i elektronicznej.

Dlatego jeśli macie ochotę raz na jakiś czas (nie potrafię powiedzieć z jaką częstotliwością będą pojawiać się teksty - może raz na miesiąc, a może będzie taki tydzień, że codziennie będzie coś się działo) przeczytać sobie krótką historię do kawy czy papieroska - zapraszam serdecznie do obserwowania tagu #kucopowiada

Czasem będę pewnie baitować, czasem nie, czasem będzie na smutno, a czasem #heheszki - no wiadomo, jak to z humorkami i wenami bywa.
: )

#opowiadanie #pisanie #historie #blog
  • 4