Wpis z mikrobloga

@KontoZebyBlokowacSlabeTagi: niby niewolnictwo, ale w mojej poprzednim korpo, fabryki we Francji miały coś podobnego tylko w rodzaju telefonu. Obszar firmy był ogromny i często pracownik samemu musiał udać się w jakąś jego część i coś zrobić. Kiedyś gościu tak spadl z drabiny czy jakieś wysokości i w dyspozytorni pokazał się alarm, że telefon nagle zmienił pozycje i nie rusza się. Facet co spadł miał wstrząs i był nieprzytomny. Dzięki temu szybko
@AndzejGolara: no to wyobraź sobie inną sytuację. Idzie w takie odosobnione miejsce i zasłabnie, bo "coś" i pada. To co podałem to był tylko przypadek, który pamiętam, a kto wie ile innych się zdarzyło, ale ja się o tym po prostu nie dowiedziałem. Ten system nazywał się Lone Worker Protection System