Wpis z mikrobloga

Milton S. J. Wright i jego niezwykłe spotkanie z Hitlerem

Spośród wszystkich cudzoziemców, którzy studiowali na uniwersytecie w Heidelbergu w 1932 roku, żaden nie wyróżniał się bardziej od Miltona S.J Wrighta - z tego prostego powodu, że był Afroamerykaninem. Stanowił, jak sam przyznał, "pewną osobliwość". Niemcy przywykli do widoku ciemnoskórych bokserów, jazzmanów i śpiewaków, lecz niewielu mieszkańców Heidelbergu miało kiedykolwiek do czynienia z czarnym. Jak zauważył Wright, idea "Murzynów jako kulturalnych pań oraz panów" była dla wielu całkowitą nowością. Wspominał, że ludzie często stawali na ulicy i wlepiali w niego wzrok, jakby w oczekiwaniu, ze ruszy w tany. Niekiedy pytano go, czy jest afrykańskim księciem. Tymczasem Wright, absolwent Uniwersytetu Columbia, przyjechał do Heidelbergu pisać doktorat z ekonomii. 10 lat później, tuż po Pearl Harbor, udzielił wywiadu dziennikowi "Pittsburgh Courier", w którym odpowiedział o niezwykłym spotkaniu z Hitlerem.

Każdego lata w Heidelbergu odbywało się spektakularne widowisko son et lumiere. Zamek, położony wysoko ponad rzeką Neckar, był skąpany w czerwonych "płomieniach" na pamiątkę zniszczenia przez Francuzów w XVII wieku. Następnie, kiedy światła gasły, niebo rozjaśniały fajerwerki. W 1932 roku Milton wraz z innymi członkami swojego bractwa obserwował ów spektakl z obwieszonej latarniami łodzi na rzece. Na koniec tłum odśpiewał Deutschland uber Alles i wysłuchał pełnego emocji wystąpienia Hitlera.

Następnie Wright wraz z kolegami przenieśli się do hotelu Europaischer, gdzie zamierzał zjeść kolacje i przenocować Fuhrer. Co nie powinno dziwić, Milton szybko został zauważony. Gdy wchodził do jadalni podeszło do niego dwóch strażników SS i poinformowali, że Fuhrer życzy sobie go widzieć. Wright zgodził się, chociaż przed wejściem do pokoju oddał jednemu ze swych przyjaciół paszport, z prośbą o zawiadomienie amerykańskiego konsulatu, w razie gdyby już nie wrócił. Jego obawy okazały się bezpodstawne. "Hitler przez większość czasu wypytywał mnie o Murzynów w Stanach", wspomina Wright. "Oczywiście nie miałem zbyt często sposobności mu odpowiadać, gdyż niezwłocznie robił to sam". Mimo to wydał się Wrightowi nadspodziewanie uprzejmy. "Zdziwiło mnie trochę", opowiadał Wright dziennikarzowi, że "Hitler tyle wie o Murzynach w Ameryce", chociaż jedynymi, o których wypowiadał się z uznaniem byli Booker T. Washington i Paul Robeson. Hitler oznajmił Wrightowi, że uważa Murzynów za ludzi trzeciej kategorii, skazanych na bycie niewolnikami, gdyż - jak przekonywał - gdyby mieli kręgosłup, nie pozwoliliby bezkarnie ciemiężyć się białym. Zapytał Wrighta dlaczego zależy mu na "wykształceniu białego człowieka", skoro wie, że nigdy nie nie będzie mieć okazji, aby w pełni wykorzystać go tak, jak biały. Stwierdził również, że studia Wrighta tylko go unieszczęśliwią, gdy wróci do Ameryki.

Wrightowi schlebiło, gdy Hitler pochwalił jego niemiecki, dodając, iż włada nim lepiej od wszystkich poznanych Anglików i Amerykanów. Swoją opowieść o niecodziennym spotkaniu podsumował wspomnieniem, że Hitler był niezwykle opanowany i sprawiał wrażenie szczerze zainteresowanym wszystkim tym, co Wright ma mu do powiedzenia. "Mimo, że mówił dobitnie i głośno, nigdy nie tracił nad sobą panowania". Zanim się rozstali, Fuhrer polecił SS-manowi, by wręczył Wrightowi jego zdjęcie z autografem, i zaproponował, aby spotkali się ponownie w Monachium.

Niezwykła historia posiada zadziwiającą puentę. Rozprawa doktorska Wrighta nosiła tytuł "Rozwój gospodarczy i narodowa polityka w dawnych niemieckich koloniach, 1884-1919". Po powrocie do Ameryki przełożono ją z niemieckiego na francuski i angielski, po czym odesłano do Niemiec. Naziści rozpowszechniali ją w całej Europie w ramach kampanii na rzecz odzyskania utraconych afrykańskich kolonii.

#ocieplaniewizerunkuadolfahitlera #gruparatowaniapoziomu #hitler #usa #ciekawostkihistoryczne
M.....e - Milton S. J. Wright i jego niezwykłe spotkanie z Hitlerem

Spośród wszyst...

źródło: comment_1598866135kJD16KDTzHmSrT47kt75JW.jpg

Pobierz
  • 1