Wpis z mikrobloga

  • 256
Mireczki, siedzę na kwarantannie i powiem Wam, że to co się dzieje w sanepidzie to jest cyrk na kółkach. XD pisze ten tekst gdyby któryś z Was przypadkiem zaraził się koroną i też został objęty kwarantanną. Wybaczcie błędy, ale pisze z telefonu i słownik mi czasem świruje.

Tl;drSiedzę zamknięta w domu na kwarantannie dopiero od niedzieli, ale zacznijmy po kolei.

W zeszłą sobotę mój zakład pracy zgłosił mnie do sanepidu, że miałam kontakt z osobą zarażoną więc wiadomo muszą mi zrobić test oraz zostanę objęta kwarantanną. W niedzielę koło południa dzwoni do mnie Pani z sanepidu robi krótki wywiad, zbiera moje dane, kiedy byłam w pracy ostatni raz itp. Coś mi tutaj nie gra, bo przykładowo mój adres e-mail jest długi i skomplikowany, ale nie poprosiła o powtórzenie żadnych danych tylko zanotowała, powiedziała, że 7 sierpnia przyjedzie karetka zebrać wymaz oraz wysle mi maila z oficjalna decyzja sanepidu o nałożeniu kwarantanny na mnie i mojego niebieskiego. Co mnie zdziwiło, zero informacji jak taka kwarantanna ma wyglądać, jak mam ogarniać podstawowe potrzeby typu zakupy, wywóz śmieci, nic mi nie powiedziano o żadnej kontroli ani aplikacji. Czepiam się tego, bo jestem w takiej sytuacji po raz pierwszy i owszem jest internet, mam rodzinę, która mi pomaga, ale z racji tego, że zamykaja Cię w domu powinni jakieś te instrukcje przekazać.

Do dnia dzisiejszego nie dostalam maila z oficjalna decyzja sanepidu o nałożenie na mnie kwarantanny. Każdy ode mnie z pracy dostał, z tym, że decyzję jednego znajomego wysłali do innego. Próbowali się ze mną skontaktować, że mają błąd w danych, które im podałam (nic dziwnego) to zadzwonili to mojej współpracowniczki, bo myśleli, że to mój numer XD ja sama próbowałam się skontaktować z sanepidem i wyglądało to tak, że numer powiatowego gdy ktoś mnie przełącza do działu epideniologii automatycznie mnie odrzuca, spróbowałam parę razy cały czas to samo.

Dodzwoniłam się do wojewódzkiego, tam baaardzo miła Pani mi powiedziała, żebym kontaktowała się z powiatowym, bo to oni zajmują się nakladaniem kwarantanny, mówię jej, że nie mogę się dodzwonić i geberalnie dalej nie distalam oficjalnej decyzji sanepidu o kwarantannie - Jak ma Pani jakiś problem proszę sobie pisać bezpośrednio do ministra XD dzwonię jeszcze raz do powiatowego, wybieram wewnętrzny i cyk znowu odrzucone, czyżby głuchy telefon?

Skontaktowałam się z główna linią pomocy ludziom w kwarantannie, warszawski numer. Pan zebrał dane, przyjął moje zgłoszenie, powiedział, że na drugi dzień ktoś się ze mną skontaktuje. Na drugi dzień dzwoni do mnie znowu ktoś z Warszawy z zapytaniem czy skontaktował się ktoś z Panią, mówię, że jeszcze nie. - Dobrze, ustawiamy Pani status jako priorytet jutro ktoś do Pani zadzwoni. Miało to być wczoraj, do dzisiaj nikt nie zadzwonił.

Pomijając problem z danymi, wymieszanie ich i jeden wielki bałagan w sanepidzie, policja też spisuje się "wzorowo". Pierwsze trzy dni przyjeżdżali, kazali wychodzić na balkon mi i niebieskiemu i mówili, że ok. Równie dobrze mógłby to być kto inny, ale już tego nie sprawdzają. Następnego dnia tylko do mnie zadzwonili zapytać czy jestem w domu i nawet nie podjechali. Nie, nie korzystam w ogóle z aplikacji.

Do wszystkich znajomych z pracy na badania przyjeżdżają z jedno lub dwudniowym opóźnieniem. Jeden znajomy zrobił badania na własną rękę, wysłał im w zeszła niedzielę i dopiero wczoraj się zorientowali, że je mają i nałożyli na niego kwarantannę od dnia wczorajszego. Jedna osoba ma wynik pozytywny, badania przeslane, dalej brak kwarantanny.

Podsumowując zero kontaktu z sanepidem, jaja w papierach, zero organizacji, a to dopiero poczatek drugiej fali. Każdy z moich znajomych z pracy ma z nimi jakiś problem, zły adres wpisany, opóźnienia itp, przez te niejasności cała nasza kwarantanna prawdopodobnie się opóźni i zamiast siedzieć w domu 2 tygodnie coś czuję, że będzie to miesiąc. Jak Państwo ma się mną tak zajmować w czasie kryzysu to ja dziękuję.
Jeżeli chcecie mogę informować tutaj o ewentualnym rozwoju akcji XD

#koronawirus #kwarantanna #kwarantannadomowa
  • 45
@blntgr: Ja kwarantannę przechodziłem w połowie marca, kolega był jednym z pierwszych przypadków w Polsce, także dopiero kształtowały się wszystkie procedury. Podobnie było z testami, najpierw twierdzili, że żadnych testów nie będzie, nagle ni z gruchy ni z pietruchy przyjechali pobrać wymaz, a o wynik musiałem się prosić cztery dni. Tak samo sytuacja z innymi domownikami - mieszkam z rodzicami, pani z sanepidu powiedziała, żeby izolowali się ze mną w miarę
via Android
  • 0
@Kaziu546 z tymi wynikami testów też nie jest to takie oczywiste jeżeli sanepid je wykonuje. Do mojej koleżanki przyjechali pobrali wymaz i pojechali, ani słowa kiedy wyniki, gdzie odebrać itp
@blntgr: No u mnie dokładnie to samo, dopiero trafiłem w sanepidzie na jakiegoś kumatego gościa i sprawę załatwiłem w 5 minut. Wtedy był tez okres, że Szumowski wszędzie mówił, ze wyniki testów są znane w ciągu doby
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@blntgr: a ja mam całkowicie pozytywne odczucia co do sanepidu. Od poniedziałku byłem na kwarantannie (leciałem samolotem i jeden z pasażerów który siedział dwa rzędy ode mnie był chory, zadzwonili do mnie po tygodniu). W środę miałem testy, a w czwartek wynik i koniec kwarantanny.
To co jest bez sensu to to że jak już masz wyniki to i tak kwarantanna trwa jeszcze do końca dnia do północy xD
@szleest: Ja jak poznałem wynik, to milem jeszcze tydzień do odsiedzenia i nikt mi tego nie skrócił XD Kolega, który był chory zdążył wyzdrowieć, a ja dalej byłem uziemiony
@LewaRenkaBoga: Moi rodzice ta sama sytuacja, w sanepidzie mówią „niech siedzą w domu”, ale żadnego potwierdzenia dla pracodawcy nie było. Jedynie rozmowa telefoniczna z babką z sanepidu
Mi pomylili daty i zamiast 14 dni po powrocie do kraju wpisali 16 nie informując mnie o tym. 15 dnia przyjechała policja kiedy nie było mnie w domu i afera. 3 dni odkręcania żeby nie dostać kary. Dzwonienie raz do komendy raz do sanepidu.
Sanepid ogólnie dzwonił podczas kwarantanny 3 razy pytac o dane ...
Mało tego po tym wszystki afera z poczta Polska bo listonoszka sama z siebie stwierdziła ze wpisze