Wpis z mikrobloga

Tej nocy leżąc w łóżku i próbując usnąć wyjątkowo nie męczyły mnie flashbacki z Ronde di Andora, lecz było mi bardzo niewygodnie. Próbując poprawić poduszkę w dogodnej pozycji poczułem wewnątrz twardy, cylindryczny obiekt, uginający się delikatnie pod naciskiem. „Co do k….” pomyślałem, klnąc w myślach współlokatora żartownisia, który zamiast ukryć coś w poszewce, fatygował się szyciem.

Ciemność rozświetlił błysk telefonu, który parę minut wcześniej wyłączałem, a na ekranie wyświetlił się komunikat: „Połączenie video z: Mikołaj Sokół”. Nie no, teraz to ktoś sobie robi jaja.

Przerywamy symulację. Rozpruj poduszkę, wewnątrz znajdziesz puszkę n-gine. Wypij ją i zaczniemy wszystko od początku”.

Telefon znów zgasł, a ja wciąż zakłopotany tym jak udało się komuś sporządzić tak wyborny żart, czym prędzej rozprułem poduszkę. O dziwo była tam puszka n-gine z serii z Robertem Kubicą. Taki skarb, czyżby to był spóźniony prezent urodzinowy? Nie powinienem go otwierać, lecz to było silniejsze ode mnie. Łyknąłem całego na raz, zastanawiając się czy zachce mi się chcieć sikać zaraz po uśnięciu, czy nad ranem. Smak był trochę zwietrzały, możliwe, że napój zepsuł się przez lata, ponieważ zwinąłem się w kłębek i z rodzącym się bólem brzucha usnąłem.

Las. Zimno. Mokro. Gdzie ja jestem?

Obudził mnie ryk samochodu rajdowego i dreszcze. Leżałem nago wśród roślin pod jakąś skarpą. Po minucie usłyszałem kolejny, narastający ryk silnika, a do świadomości zaczęło spływać co się dzieje. Spojrzałem w górę…barierka, a nad nią prześwitujący przez drzewa kościółek. Skąd ja go kojarzę?
Wtem zrozumiałem, jest 6 lutego 2011, a ja mam jedyną szansę zmienienia biegu historii. Niewiele myśląc zacząłem piąć się co sił, chwytając śliskich pnączy i i zjeżdżając nagim ciałem po ostrych kamieniach i błocie. Nadjeżdżało kolejne auto, muszę zdążyć, muszę przerwać rajd. Kiedy samochód był już naprawdę blisko, brakowało mi paru kroków do barierki. Kątem oka dostrzegłem, że zbliżający się z dużą prędkością kształt, to Skoda. Wyskoczyłem czym prędzej z krzaków, rzucając się w stronę drogi:
-Robert, stój!
Nagłe szarpnięcie samochodu, otarcie o murek kościoła, uślizg, potworny dźwięk giętej blachy i Skoda zawijająca się o barierę. To nie tak miało być!
Nikt nie wiedział co doprowadziło do takiego zachowania kierowcy, a on sam wyparł z pamięci barierę przecinającą mu rękę, moment uderzenia, odbicie od murka przy kościele, nagiego mężczyznę wybiegającego z krzaków, który go zdekoncentrował… . Zresztą, to nie było ważne, teraz Kubica musiał skupić się na rehabilitacji ręki i jak najszybszym powrocie do F1.

===
NIE, to nie może się tak skończyć! JESZCZE RAZ! DAJ MI JESZCZE JEDNĄ SZANSĘ!
===

Zimno, mokro, las. Udało się! Szybko otworzyłem oczy i nie czekając na nic zacząłem wspinać się do góry, znając już drogę i nie upadając tak często. Zbliżający się ryk rajdówki, taki sam jak poprzednio… O nie, Robert jest jeszcze bliżej niż ostatnim razem, dlaczego mam jeszcze mniej czasu?! Tym razem muszę upewnić się, że mnie zauważy wcześniej, wskoczę na ulicę, ROBERT STÓJ!

Śmierć na Ronde di Andora. Trauma Kubicy.
Jak donoszą naoczni świadkowie, nagi mężczyzna rzucił się pod samochód Roberta Kubicy na początku pierwszego odcinka specjalnego Ronde di Andora. Samobójca poniósł śmierć na miejscu, naszemu jedynakowi w F1 i jego pilotowi, Jakubowi Gerberowi nie stała się krzywda. Organizatorzy podjęli natychmiastową decyzję o przerwaniu rajdu, chociaż załoga nie miała zamiaru kontynuować zmagań. Auto rajdowe uległo poważnym uszkodzeniom. Sprawę bada miejscowa policja i prokuratura, sprawcy może nie udać się zidentyfikować z uwagi na rozległe obrażenia ciała po kontakcie z rozpędzonym samochodem.
Miejmy nadzieję, że ta tragiczna sytuacja nie będzie miała wpływu na stan psychiczny Roberta Kubicy tuż przed nadchodzącym sezonem…


Chociaż przez fora i opinię publiczną przetoczyła się fala hejtu wobec sprawcy wypadku, Robert odniósł się do sprawy jedynie raz, kategorycznie podkreślając, że jest to jego ostatni komentarz: „Nigdy nie wiesz, co skłania człowieka do takich decyzji i należy współczuć jemu samemu i jego bliskim. Szkoda, że nie udało pomóc wcześniej oraz że wybrał sposób, który mógł zagrozić życiu innym osób. Pozostawiam tę sprawę w przeszłości i z szacunku do ofiary, nie będę się na ten temat więcej wypowiadał”.

Kubica podkreślił swoją siłę psychiczną i odporność na tego typu sytuacje, wygrywając dwa pierwsze wyścigi sezonu, a gdy zdobywał tytuł z Ferrari, o przykrym incydencie nikt już nie chciał pamiętać. Wsiadając po latach z powrotem do rajdówki i zostając pierwszym kierowcą na świecie, który wygrał wyścig F1 i rajd WRC udowodnił, że żadne wyzwanie nie jest mu straszne.

==================
A ja leżałem sobie świadom fetoru odchodów, czekając na krzyk matki: „WSTAWAJ DEBILU, ZES*AŁEŚ SIĘ!”

#urojeniapsychofana #f1 #kubica #powrutcontent
  • 8
  • Odpowiedz