Wpis z mikrobloga

W jednym ze swoich poprzednich wpisów wspominałem o tym, że był okres kiedy używałem tindera przede wszystkim w celach seksualnych i pod względem skuteczności oceniam go w tej kwestii bardzo wysoko. A, że temat seksu się od zawsze świetnie sprzedaje w każdych okolicznościach to sporo wiadomości, które dostałem po tamtym wpisie dotyczyło właśnie tego aspektu seksualnego. No to dziś rozwinę temat i napiszę jak to faktycznie z tymi fwb i onsami z tindera jest. Tradycyjnie bez obrażania i negatywnego oceniania, głównie fakty.

Na początek podstawowa sprawa - okres łatwego seksu z tindera dostępnego w miarę dla wszystkich "w miarę" przyzwoicie wyglądających się skończył jakoś rok temu wraz z wprowadzeniem nowego algorytmu. Wcześniej wszystkie nowe profile były równo promowane, nie było za bardzo shadow banów jak i innych "dyskretnych" metod, które sprawiały, że twój profil wyświetlał się innym rzadziej niż teoretycznie powinien. Zasadniczo wystarczyło co jakiś czas restartować konto i miało sie stały napływ par wśród których zawsze były "konkretne" osoby. Dodatkowym aspektem było to, że zarówno tinder jak i cały ten klimat fwb i onsów był czymś nowym, ciekawym, żeby nie powiedzieć "modnym". Próbowały tego osoby, które się do tego kompletnie nie nadawały ale ciekawość brała górę. Na dobrą sprawę większość moich spotkań tego typu to były właśnie niepozorne dziewczyny. Tych rozkrzyczanych, wulgarnych, wyzwolonych nie było prawie wcale, a nawet jeśli się pojawiały to zupełnie się z nimi nie dogadywałem. Obecnie zarówno ciśnienie na tego typu rozrywki wśród kobiet jest znacznie mniejsze jak i algorytm skutecznie spycha w dół męskie profile, które dość jasno dają do zrozumienia po co tu są.

Zanim przejdę do omówienia relacji fwb i ons chciałem zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz. Z praktyki i obserwacji zauważylem, że wśród ogromnej liczby facetów istnieje złudzenie istnienia jakichś skutecznych metod "na seks". Sam dostawałem wiadomości z cyklu "możesz mi przekopiować jaki opis miałeś? chciałbym taki sam sobie ustawić" albo "uważasz, że lepiej wrzucić czarno-białe zdjęcie? podobno lepiej podkreślają mięśnie na zdjęciu". Albo nawet pytania o to co pisać w rozmowie, prośby o konkretne teksty do wysyłania co już było dla mnie totalnym absurdem.

Otóż nie, nie ma takich metod, jakby nie było działa się w pewnym sensie na żywym organizmie i na każdą kobietę zadziała co innego. Nie ma idealnej aparycji, która przyciąga wszystkie dziewczyny. Oczywiście umięśniony wysoki facet podoba się większości ale jednak wiele będzie się przy takim czuła zbyt onieśmielona i na spotkanie się nie zdecyduje. Nie ma również idealnego opisu, który można skądś skopiować bo potem i tak można polec na etapie rozmowy czy to pisanej, czy to tej na żywo i w rezultacie też do niczego cielesnego nie dojdzie. Seks to mimo wszystko efekt podobnego połączenia intelektualnego dwojga ludzi, tej słynnej "chemii". Jeśli tego nie będzie to i seksu nie będzie, jeśli w rozmowie ktoś udaje kogoś kim nie jest, żeby osiągnąć jakiś konkretny cel to dość szybko zostanie zdemaskowany
i w sumie dotyczy to każdego aspektu, a nie tylko seksu.

Dlatego jeśli ktoś nie wie jak taką rozmowę prowadzić to niech trenuje aż zacznie wychodzić ale niech pozostanie w tym wszystkim sobą, a nie liczy na jakieś złote metody z internetu. Na pewno mogę powiedzieć, że taka rozmowa musi być przede wszystkim konkretna, przeprowadzona przez dwójkę poważnych ludzi. Zapomnij więc o emotikonkach na końcu każdego zdania bo wyjdziesz na clowna. Zapomnij również o odgrażaniu się jak to wyruchasz dziewczynę, że nie będzie mogła chodzić, zapomnij o propozycjach wysyłania penisa. Dziewczyny doskonale znają seks i wiedzą, że prędzej spali się w blokach na starcie ten, kto się odgraża o tym jak to będzie niesamowicie niż ten kto obiektywnie mówi, że seks dwojga nieznajomych ludzi nie zawsze na początku idealnie wychodzi. Dobra, to tyle w kwestii coachingu.

Friends with benefits
Ogólnie w Polsce tak mamy, że zawsze kopiujemy Zachód tylko, że ze sporym opóźnieniem. W 2011 w Stanach wyszły dwa filmy "Friends with benefits" i "Sex Story" traktujące zasadniczo o tym samym. Tam te zjawisko już znali jako naród bardziej wyzwolony, mniej obawiający się tego "co ludzie powiedzą". U nas na rozwój tego było potrzeba tindera, dającego poczucie anonimowości, nastąpiło to dopiero koło 2015. Tinder dał możliwość dobierania sobie ludzi pod względem "zadaniowości" dlatego dziewczyny dość sprawnie budowały sobie za jego pomocą sieć kontaktów w których jedni faceci byli od adorowania miłymi pisanymi słówkami na odległość, inni faceci byli od realnych randkowych spotkań w celu znalezienia partnera, a inni byli po prostu od zaspokajania potrzeby seksualnej. Do zbudowania relacji FWB wystarcza wkleić się w te wymaganie, zapewnić dziewczynę o niemieszaniu w jej życiu prywatnym i pozostawić jej wolną wolę co do częstotliwości takich spotkań, jakiekolwiek nagabywanie i dopraszanie się częstszych spotkań prowadzi zawsze do tego, że dziewczyna zrywa znajomość. Sam miewałem sytuacje, że dziewczyna po randce z tindera przychodziła od razu do mnie na noc, opowiadała jak było, potem przechodziliśmy do seksu, szliśmy spać, a rano wychodziliśmy do swoich prac.

Największy problem z FWB jest jednak taki, że w praktyce to jest taki trochę okrojony związek, który z biegiem czasu zaczyna przypominać normalny związek. Spotykacie się częściej, częściej skupiacie się na rozmowach, na wspólnym oglądaniu filmów, na wybieraniu jedzenia, czasem ona przyjdzie z laptopem bo ma jakąś pracę jeszcze do zrobienia. Ludzie na podstawie samej swojej obecności zaczynają się co raz bardziej do siebie przywiązywać i w pewnym momencie trzeba zadać sobie pytanie czy to jest jeszcze FWB czy już coś innego. Dlatego wiele obecnych związków wywodzi się właśnie z FWB. W innym scenariuszu trzeba to jednak zakończyć bo taka relacja jest niezdrowa. A te zakończenia nie są przyjemne bo rozstanie "z musu" dwojga ludzi, którzy nić porozumienia jednak ze sobą złapali to nie jest fajna rzecz i zawsze jakąś tam rysę na psychice zostawi.

One-Night Stand
Dlatego wymyslono ONS. Założenie proste - spędzanie czasu na czymś innym niż seks ograniczamy do zera i spotykamy się tylko raz aby przypadkiem się do siebie nie przywiązać na zasadzie zwykłego przebywania ze sobą. Raczej znikome budowanie chemii seksualnej, w większości mechaniczny seks, traktowanie siebie jako kawałka mięsa i spelnianie przeróżnych fantazji rodem z porno o seksie z kimś nieznajomym. Wiele razy widziałem, że dziewczyna z którą jestem w czasie "akcji" na ONSie jest kompletnie mną niezainteresowana. Cytując klasyka: "zamknięcie oczu i myślenie o DiCaprio". ONSy to też pojedynek na to, kto więcej wyrwie przyjemności dla siebie, seks jest często bardzo samolubny, a poczucie bycia wykorzystanym częste. Oczywiście zdarzaja się też przyjemne ONSy gdzie jednak mimo krótkiej rozmowy jakieś wspólne porozumienie można odnaleźć, jest miło i obydwie strony dbają o siebie wzajemnie, jednak często świadomość z tyłu głowy, że w sumie i tak nigdy się już więcej nie spotkamy bierze górę.

Fantazje
Spotkania seksualne z tindera służą w głównej mierze do spełniania fantazji seksualnych. Źródło tych fantazji jest zawsze w tym co aktualnie jest na topie w popkulturze. Jeszcze kilka lat temu praktycznie każda rozmowa przed spotkaniem o ewentualnych fantazjach i o tym co dziewczyna chciałaby zrealizować na spotkaniu sprowadzały się do akcji znanych z Greya. Uległość, przeróżne akcesoria, wiązanie i słowo bezpieczeństwa. W pewnym momencie stało się to tak powszechne, że już nikt nie chciał klasycznego seksu. Potem jednak Grey się znudził, a otoczka tego, że to wszystko jest jednak na niby była trochę grotestkowa. Miejsce Greya zajęły chociażby "365 dni" gdzie ta dominacja już ma być bardziej na serio i opierać się na relacji psychologicznej. Popularną fantazją jest też po prostu uprawianie seksu z kimś totalnie nieznajomym, te wywoływanie dreszczyku emocji, niepewności kto tym razem się trafi i ryzyka z tym zwiazanym. Bo nie ma co ukrywać, że zapraszanie nieznajomej osoby do mieszkania lub przychodzenie do nieznajomej osoby jest jednak dość niebezpieczne. Ale adrenalina uzależnia.

Uzależnienia
A propo uzależnień. W poprzednim wpisie pisałem o dopaminie i układzie nagrody w kontekście samego użytkowania tindera. To teraz kilka słów jak to działa w czasie spotkań seksualnych. Przed samym spotkaniem główną rolę gra oczywiście wspomniana wcześniej adrenalina, jej działanie jest raczej krótkotrwałe ale bardzo intensywne przez co następuje zjawisko niebezpiecznych skoków samopoczucia (od zniechęcia do euforii). Takie skoki są wyjątkowo silnie uzależniające. Sam seks to po raz kolejny dopamina, która cały czas się leje na mózg w stabilnych ilościach bo jest po prostu przyjemnie. Orgazm to już totalna bomba złożona z seratoniny i endorfin, których działanie porównuje się do działania heroiny. Cały proces działa rónież w oparciu o układ nagrody a w mózgu dość szybko tworzy się łańcuch myślowy "Chcesz kolejnych dawek tych substacji? - umawiaj się na seks z tindera jeszcze częściej". Także generalnie jak ktoś chce wejść trochę bardziej na serio w spotkania seksualne tindera to musi być świadom, że jest to poniekąd świadome wchodzenie w świat substancji działających na zasadzie narkotyków. Zmiany w mózgu będą, zmiany w psychice i postrzeganiu ludzi jako obiekty seksualne również się pojawią. Droga powrotna będzie trudna i niekoniecznie skuteczna, ale psycholodzy tylko na to zacierają ręce.

Tradycyjnie dzięki za przeczytanie wszystkim, którzy dotarli do końca :)

#tinder #sympatia #podrywajzwykopem #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #randkujzwykopem #zwiazki
  • 10
Sam miewałem sytuacje, że dziewczyna po randce z tindera przychodziła od razu do mnie na noc, opowiadała jak było, potem przechodziliśmy do seksu, szliśmy spać, a rano wychodziliśmy do swoich prac.


@aaddaamm: a typek pewnie nic nie wiedział nawet xd
@aaddaamm:
Szanuje bardzo za ta opinie ( ͡ ͜ʖ ͡)

I podzielam zdanie co do tego ze:
- takie zabawy(ONS, FwB) nie prowadzą do szczęścia - szczególnie u Kobiet prowadzą totalnego braku zdecydowania kogo wybrać na stałego partnera - i potem taki problem ciągnie się latami - taka klęska urodzaju
- rzeczywiście coś się na Tinder zmieniło - kiedyś na 10 dziewczyn przynajmniej jedna chętnie podejmowała