Wpis z mikrobloga

Zawsze ciekawiła mnie psychika ludzi, którzy z własnego wyboru chcą zamieszkać w czymś takim, tzn. niedostępnym i dosłownie nad samą krawędzią - gdzie przypadkowe wypadnięcie po pijaku z okna ma "nieco" większe konsekwencje od wypadnięcia nawet w 10-piętrowcu. A od samego popatrzenia przez okno w dół robi się niedobrze...

Ok, jak najbardziej rozumiem "czasy rycerskie", gdzie się bawiono w budowę i zdobywanie zamków - tam to rzeczywiście mogło mieć sens. Ale dzisiaj?