Wpis z mikrobloga

Dostałem pierwszą pracę mimo panującej sytuacji. W maju zeszłego roku kończyłem szkołę średnią. Matura ze wszystkiego minimum 80%. Średnia 5.3 także było całkiem ok. Długo szukałem fajnej pracy, aż w końcu trafił się staż na poczcie. Podekscytowany poszedłem na pierwszy, dzień. Czekałem w pokoiku na kogoś kto powie mi co dalej, aż nagle wchodzi mój kolega ze szkoły. Okazało się że też dostał robotę. Fajnie, zawsze raźniej razem.
Przyszedł szef, wytłumaczył co i jak, trochę poopowiadał i przeszliśmy do umowy. No i tutaj nadchodzi fakt który zmusił mnie do pisania tego wpisu. Ukradkiem rzuciłem okiem na umowę kolegi, a on dostał takie samo wynagrodzenie godzinowe jak ja (18zl). Problem w tym że miał średnią maksymalnie 3,5, nie wiem jak maturę ale pamiętam jego wynik z polskiego i miał około 55%, więc inne egzaminy też pewnie średnio. Spytałem się o co chodzi, że to chyba jakaś pomyłka po druknęła się dwa razy umowa dla kolegi. Szef mówi że przecież wszystko ok i dostajemy takie same umowy. Zagotowałem się jak nigdy i już nie mogłem przestać o tym myśleć.
To ja się pytam: po co są oceny w szkole? Po co jest matura? Po co są różne stopnie skoro uczeń piątkowy a nawet szostkowy jest zrownywany z trójkowym?
Polska - karton obsrany gownem

#zalesie #bekazpodludzi #szkola #pracbaza #licbaza
  • 48
@Glimpse0fTheFuture: #!$%@? mnie to, zycie z moim skromnym 105 jest duzo bardziej satysfakcjonujące i pelne dobrobytu niz wszelkich osob z IQ powyzej 120 ktore poznalem. A bylo ich kilkanascie ze wzgledu na studia.

Pewnie, ze kazdy by wolal w liceum jarac trawke i zaliczac malolatki anizeli zakuwac gowno ktore mozna zakuc potem na studiach ¯\_(ツ)_/¯
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Goronco: liczy się co kto umie, a nie 3 czy 6 na papierku.

Wyobrażasz sobie rozmowę z pracodawcą typu:
- no dobra, to co Pan potrafi w technologii/tematu X.
- Ale 6...
- ale co Pan potrafi?