Wpis z mikrobloga

MEDIALNY DETOKS - część I

wpis drugi
#nodop

“Digital detox” to sformułowanie odmieniane ostatnio przez przypadki w międzynarodowych mediach. Ironia? Według mnie bardziej zbiorowa potrzeba, która w końcu znajduje ujście w publicznej dyskusji. Zaczęłam moją przygodę z ograniczaniem mediów już 6 lat temu i pierwotnie byłam dość negatywnie nastawiona do wszelkich rozwiązań technologicznych czy aplikacji, które miałyby w tym pomóc. Po co, zamiast usunąć najbardziej czasochłonne aplikacje ze swojego smartfona, mielibyśmy dodawać kolejne tylko w celu ograniczania powyższych? Czy nie lepiej zamiast czytać bloga o tym, jak autorka znalazła czas na codzienny spacer za pomocą 5 prostych trików organizujących poranki, po prostu... iść na spacer?
Z czasem moje nastawienie zaczęło się zmieniać. Nie zmieniło się w pełni (nadal wysypką reaguję na każdą próbę sprzedania produktu / aplikacji / poradnika za zasłoną “tej jednej jedynej rzeczy, którą potrzebujesz, aby zorganizować swoje życie”), ale zaczęłam doceniać cegiełkę, którą technologia dokłada do pomocy w zarządzaniu czasem.

Czy rynek zwalcza problemy, które sam stwarza? Owszem.
Czy to znaczy, że należy założyć ręce i zamiast korzystać z technologii, które mogłyby nam pomóc - zagryźć zęby, wierzyć w swoją dyscyplinę i próbować “po swojemu”, zamiast na skróty? Być może.
Wydaje mi się, że znalazłam pośredni sposób.

Postanowiłam zrobić ten wpis (i następne) katalogując media społecznościowe i skupiając się na detalach, które pomogą ograniczyć rozpraszanie się i wyklarować w jakim naprawdę celu chcemy tych mediów używać. O Instagramie i Snapchacie nie mam kompetencji wypowiadania się, ponieważ usunęłam je całe lata temu. Co do reszty, dorobiłam się w życiu sporej kolekcji sposobów, nawyków czy technologicznych metod, których używałam w przeszłości albo używam do dziś i może pomogą również komuś z Was.
No to lecimy.

CZĘŚĆ PIERWSZA z (chyba) dwóch: FACEBOOK, YOUTUBE

FACEBOOK

Poza wykopem (o którym później) pozostawiłam sobie jedno główne konto w mediach społecznościowych - jest nim facebook. Źródło nieco odchodzące do lamusa, ale sprawdzające się, kiedy trzeba przypomnieć sobie, że koncert, na który pół roku temu kupiłeś bilet rozpocznie się za dwie godziny, albo że właśnie przegapiasz urodziny przyjaciela z liceum (któremu i tak po prostu napiszesz “sto” w wiadomości prywatnej, ale pamiętałeś, graba). Ja używam go również do spraw uczelnianych i bez tego źródła informacji studiowanie byłoby drogą przez mękę. Kiedyś myślałam, że usunę facebooka po studiach, ale teraz raczej wycofuję się z tego pomysłu - mam tu wszystko, czego mi potrzeba (rozmowy z rodziną i znajomymi, wydarzenia, przypomnienia), a jednocześnie nie rozprasza mnie praktycznie w żadnym stopniu, PONIEWAŻ:

1. Usunęłam większość znajomych
Plusy: Wiem, kim są ludzie, których mam na tablicy. Interesuje mnie to, co się u nich dzieje, więc nie marnuję czasu przeglądając nowości. I tak, zostawiłam sobie tylko ludzi, których lubię ( ͡° ͜ʖ ͡°) przez co gotowanie bigosu zdarza mi się czasem tylko po wejściu na wykop. I serio - usunięcie z facebooka ludzi, których nie lubisz jest ekstra, polecam. Kurczę, mamy jedno życie. Zróbmy je sobie fajnie, co nie?

Minusy: córka fryzjerki mojej mamy, którą ostatnio widziałam na oczy w roku 2004 może na mnie krzywo patrzeć.
(A tak serio, to tak, minusem jest to, że dla części ludzi usunięcie ze znajomych na facebooku jest dość dużą zniewagą, nawet jeśli nie robisz tego z czystej antypatii, a dlatego, że ograniczasz media społecznościowe. Pewnie i tak Ci o tym nie powiedzą, ale jeśli nie podoba Ci się myśl o sprawianiu komuś hipotetycznej przykrości - co również rozumiem - to rozwiązaniem może być usunięcie profilu i założenie go od nowa. Myślę, że gdybym decydowała się na ograniczenie facebooka w tym momencie, to właśnie tak bym zrobiła - oprócz większej ilości czasu i tych wszystkich zdecydowanie dobrych konsekwencji dostałam łatkę ekstrawagantki, kompletnie niepotrzebnie i nieintencjonalnie.)

2. Usunęłam większość obserwowanych stron
Nie trzeba “odlubiać”, wystarczy “odobserwować”. Zrobiłam tak ze zdecydowaną większością stron (na zmianę z używaniem opcji “nie pokazuj mi tego”, do której używania i nadużywania serdecznie namawiam) i swego czasu robiłam tak z ludźmi. Tak, chodziłam z profilu na profil i wyłączałam opcję obserwowania. Jednak wraz z doświadczeniem NIE POLECAM wyłączać obserwowania znajomych, ponieważ jeśli tych znajomych jest już 100 czy 200, to może warto czasem zerknąć, kto się ożenił, a kto wybrał na stopa do Azji. Oczywiście, jeśli lubisz ludzi - jeśli nie, to rób to śmiało.
Nie polecam natomiast wyłączania obserwowania ludzi, bo znalazłam nowy sposób, a mianowicie:

3. News Feed Eradicator
Jest to rozszerzenie do Chroma i mój przyjaciel, dzięki któremu przez większość czasu moja tablica na facebooku wygląda tak - klik.
Czy to będzie dobre dla początkujących? Szczerze mówiąc, zaczęłabym mimo wszystko od wyłączenia obserwowania większości stron i fanpejdży (protip: zostaw sobie 2 czy 3 lubiane strony, ale nie “uzależniająco” lubiane - odradzam memowe grupy z 5 postami na minutę. Tak wiem, że to boli. Ale jeśli ktoś czuje taką potrzebę, to znaczy, że warto to zrobić). Jeśli zaczniesz od takiego rozszerzenia, z dużym prawdopodobieństwem jutro wieczorem go wyłączysz, a za 3 dni zapomnisz włączyć go z powrotem i cała przygoda się skończy. Polecam za to jako dodatek do tego o czym pisałam wyżej, jako opcję na czas pracy (można to swobodnie włączać i wyłączać) oraz dla ludzi, którzy już trochę ochłonęli od tablicy i nie chcą się rozpraszać - ekstra rozwiązanie. I co najlepsze, po wyłączeniu raz dziennie lub raz na kilka dni można sobie bezkarnie i bezwysiłkowo włączyć tablicę i przescrollować nowości.

YOUTUBE

“Unfortunately it is impossible for one person to watch all the videos on YouTube.” ~ Google answers

Youtube, moje guilty pleasure… Nadal tutaj tkwi mój nawiększy zjadacz czasu. Pisząc ten wpis z ciekawości wyszukałam informację o tym, ile czasu spędziłam na yt w ciągu ostatnich 7 dni. Jest taka opcja, bardzo łatwo dostępna. Klikacie w wasze konto w aplikacji i jedna z pierwszych dostępnych opcji to właśnie “time watched”.
U mnie jest to około 12 godzin.
Ponad godzina dziennie.
Dla niektórych pewnie dużo. Dla niektórych być może zatrważająco dużo. Szkopuł jest jednak w tym, że około pół godziny dziennie spędzam rano przy spokojnym robieniu śniadanka, piciu kawki i słuchaniu sobie po cichu tej muzyczki. Już brzmi jakbym była nawiedzona, a jeszcze nie powiedziałam ani słowa o tym, że medytuję ( ͡° ͜ʖ ͡°). Kolejne minuty to znane i lubiane (a jeśli nie, to poznaj i polub, cudowne do nauki) lo-fi hiphop radio i filmiki edukacyjne związane z moją dziedziną. Na filmiki rozrywkowe, vlogi czy Ted-ed’y również znajduję czas, zdecydowanie codziennie, ale nieregularnie. Czy chcę z tego rezygnować? Absolutnie nie. Dla mnie to wspaniałe źródło niemal niekończącej się wiedzy.

1. Wybieram wartościowe kanały
Youtube jest jednym z miejsc, które bardzo bezpośrednio “karmią” nas tym, czym chcemy być karmieni. Algorytmy są bardzo prostolinijne i jeśli obejrzysz dzisiaj pięć kompilacji najlepszych walk żuli ulicznych, to możesz być niemal stuprocentowo pewien, że jutro z rana youtube uraczy cię kolejnymi, przypominając - hej, wczoraj Ci się podobało, więc wyselekcjonowaliśmy to specjalnie dla Ciebie.
To jednak sprawia, że bardzo łatwo można uświadomić sobie sposób działania strony głównej i zacząć go wykorzystywać. Jeśli chodzi o mnie - obserwuję trzy kanały - jeden popularnonaukowy, jeden naukowy z mojej działki i jeden rozrywkowy. Mam wyłączone powiadomienia, więc widzę tylko kropkę przy kanale i tylko wtedy, kiedy intencjonalnie zechcę ją zobaczyć.

No i kolejne, teraz pa na to - wejdź na youtube. Najedź na jakikolwiek filmik. Kliknij na trzy kropki po prawej stronie. Kliknij “nie polecaj kanału”. I zapomnij o wczorajszym maratonie walk żuli. I o każdym innym kanale, na którym obejrzałeś coś z przypływu ciekawości, ale wcale nie chcesz, aby youtube dalej Ci go polecał.
Robię tak z większością kanałów.
A jeśli już naprawdę musisz pracować, to…

2. Jakikolwiek bloker reklam.
Tak wygląda mój youtube, kiedy uczę się i raz na jakiś czas potrzebuję go odwiedzić dla celów naukowych.
Ściągasz uBlocka. Albo AdBlocka. Albo innego blocka. Klikasz prawym przyciskiem myszy na tło strony głównej youtuba. Klikasz “zablokuj element”. Cieszysz się pustą stroną główną z samym paskiem wyszukiwania. Uczysz się / pracujesz. A później klikasz w ikonę blokera i wyłączasz filtrowanie kosmetyczne. I, jeśli jesteś choć trochę z tej samej gliny co ja, cieszysz się pięknem całej reszty youtuba.

REASUMUJĄC WPIS
Mojego facebooka i youtuba łączy to, że są przede wszystkim… spokojne. Nie są dystrakcyjne, nie zawierają treści, które odrywają od spraw, którymi się zajmuję. Jeśli boisz się, że coś Cię ominie (o FOMO będę jeszcze pisać) - część informacji zawsze Cię znajdzie, wiem z doświadczenia. Do części będziesz mógł dotrzeć bardziej intencjonalnie, skupiając się na informacjach, a nie scrollując je wśród reklam i rzeczy, które średnio Cię interesują. A część ominiesz. Po prostu. Da się z tym żyć.
Takie usuwanie, oczyszczanie otoczenia wymaga czasu. Czasem jest to klikanie “nie interesuje mnie” przy kolejnej odmianie tej samej strony z obrazkami z Małą Mi (kiedy myślałeś, że wypleniłeś już je wszystkie). Kiedy indziej zastanawianie się, czy ta osoba, z którą dwa lata temu byłeś na piwie powinna zostać wśród twoich znajomych (niby nikt ważny, ale go polubiłeś). To wszystko jest procesem, ale prowadzi do miejsca, w którym jest ekstra. To też wiem z doświadczenia.
A poza tym jeśli doczytałeś mój wpis aż dotąd, to chyba jednak trochę tego potrzebujesz, co? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Buziaki!

PS.
Mam nadzieję, że komukolwiek powyższy wpis pomoże. Myślałam, że w takiej objętości wpisu załatwię cały digital detox, ale gdzieżby tam. Pewnie zrobię z tego dwa albo trzy wpisy. Mogą pojawiać się nieregularnie, ponieważ jestem w środku sesji, ale pamiętam i obmyślam. Jeśli macie jakieś sugestie co do stylu pisania, klarowności czy innych aspektów - śmiało.
PS2.
Jeśli czytają to jakieś #rozowepaski (do czego zachęcam przy okazji przemycając tag), przepraszam za używanie rodzaju męskiego, po prostu jest wygodniejszy niż obie formy z ukośnikami, a wolę pisać bezpośrednio do czytelnika.

#dopamina #technologia (no i jak różowe to i) #niebieskiepaski
  • 15
dopisek (bo nie mogę już edytować wpisu): jeśli chodzi o YT, to stosuję blokowanie na stronie głównej zarówno kanałów które są za mało interesujące, jak i takich, które są za bardzo interesujące(!) - wtedy albo trzymam je w subskrypcji, albo przypominam sobie o nich raz na jakiś czas, kiedy akurat mam czas i chęci. W każdym razie - intencjonalność.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@BytNiepokorny: NJE! Kolejna rzecz, która wywołuje u mnie raka z przerzutami to reklamy kolejnych gierek na fejsie. Co blokuję powiadomienia to zaraz wyskakują nowe. Fejsa śledzę głównie na android.
@BytNiepokorny:

Jeżeli chodzi o mnie i zarządzanie czasem, energią i dopaminą w kontekście korzystania z internetu, polecam takie dwie opcjonalne zasady:

1. Lista "na później" - jeżeli ilość newsów, ciekawostek czy postów do przeczytania, lub filmów do obejrzenia na naszej liście tylko się wydłuża, zamiast co jakiś czas spadać do zera, to należy się jej całkowicie pozbyć, bo powoduje efekt odwrotny do zamierzonego.

2. Jedna rzecz po kolei, czyli rezygnacja z
ad 1. Oczywiście mam na myśli wszystko to bez czego nasze codzienne życie się może obejść, bo jeżeli chodzi o materiały niezbędne do pracy czy nauki, to tu będą panować inne zasady.

ad. 2. Tu mam na myśli raczej czas, który traktujemy jako wolny, niż moment, kiedy akurat pracujemy nad czymś ważnym i robimy research, lub uczymy się czegoś co wymaga korzystania z wielu źródeł jednocześnie.
@Dobry_Ziemniak: dzięki za komentarz! () świetne punkty.
Jeśli chodzi o punkt drugi to będę jeszcze pisać o cyfrowym "porządku", ale jak najbardziej się zgadzam. Zarówno ograniczenie kart, jak i czysty pulpit oraz uporządkowane zakładki. Stosuję i też polecam.
A jeśli chodzi o punkt pierwszy, to o usuwaniu nigdy nie pomyślałam, choć na bieżąco przeglądam rzeczy zostawione sobie na później i mogę powiedzieć z pamięci,
@BytNiepokorny: na fb mam dosłownie 30 osób, gdyby nie to że administruje stronę firmową i używam messengera to w ogóle bym usunęła. Ogólnie polecam blokować osoby zamiast usuwać ze znajomych. Dla nich to wygląda jakbyś usunęła fb, po prostu nie istniejesz i nie ma dramy ani powtórnych zaproszeń.
@BytNiepokorny:

MEDIALNY DETOKS - część I

Kiedy kolejna?! ( ͠° °)

wpis drugi

Gdzie pierwszy? ( ͠° °)

Fajny wpis, część rzeczy od jakiegoś czasu uskuteczniam, część sam FB uskuteczna (nie pokazując wpisów od znajomych sam z siebie i tym samym zniechęcając mnie do siebie - na FB jestem dla postów od znajomych, nie fanpage'y). Wygląda na to, że Ty już