pierwsze pół godziny nie pokazuje z jakim popisem reżyserskim mamy do czynienia, ot zwykła drętwa i zerowa gra aktorska, schematyczne sceny i bohaterowie, dialogi płytkie jak kałuża...
natomiast potem jest już karuzela kiczu i żenady:
- efekty specjalne słabiutkie - dramatycznie złe sceny "straszenia" na których dosłownie ryczy się że śmiechu - postać Lizzie Borden, która przypomina Marysię z "Poszukiwany Poszukiwana" w makeupie z gładzi szpachlowej - postać policjanta, tego się nie da opisać, to musiały być narkotyki u scenarzysty - egzorcyzmy (festiwali żenady) - otwarte zakończenie
pierwsze pół godziny nie pokazuje z jakim popisem reżyserskim mamy do czynienia, ot zwykła drętwa i zerowa gra aktorska, schematyczne sceny i bohaterowie, dialogi płytkie jak kałuża...
natomiast potem jest już karuzela kiczu i żenady:
- efekty specjalne słabiutkie
- dramatycznie złe sceny "straszenia" na których dosłownie ryczy się że śmiechu
- postać Lizzie Borden, która przypomina Marysię z "Poszukiwany Poszukiwana" w makeupie z gładzi szpachlowej
- postać policjanta, tego się nie da opisać, to musiały być narkotyki u scenarzysty
- egzorcyzmy (festiwali żenady)
- otwarte zakończenie
ten film łączy gatunki jest to #dramat reżyserski #horror operatorski i #tragikomedia aktorska
odmóżdzacz i #pazdzierz jakich mało, zasłużonene 1/10
#chimeryczneseanse