Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Będzie długo, ale może ktoś da radę.

TLDR:
mam chorego psychicznie sąsiada, który nagrywa moją sypialnię z balkonu, składa na mnie skargi i wyzywa od "#!$%@? #!$%@?", bo mu ptak nasrał na szybę.

Wynajmuję od 4 lat mieszkanie. Odkąd tylko się wprowadziłam zaczęłam mieć problemy z sąsiadami mieszkającymi tuż obok - jest to małżeństwo w średnim wieku. Zaznaczę, że nigdy nie urządzałam imprez, nie hałasowałam, nie prałam czy nie odkurzałam po nocach - mieszkam tutaj sama, przez pół tygodnia mieszkanie stoi puste ze względu na moją pracę.

Sąsiedzi nękali mnie od początku. Zaglądali w okna (wychylając się ze swojego balkonu mają na widoku dużą lustrzaną szafę, więc widzą cały mój pokój), hałasowali na balkonie o 6 rano, wychodzili od razu jak tylko usłyszeli, że jestem na balkonie. To jeszcze wydawało się niegroźne, aczkolwiek dziwne.

Po kilku miesiącach ci ludzie zaczęli pisać skargi do spółdzielni, że mam zanieczyszczony balkon ptasimi odchodami. Mieszkam w Krakowie, tutaj nie da się utrzymać czystości balkonu na 100% dłużej niż kilka chwil, zwłaszcza że mieszkam w bloku, w którym starsza pani je dokarmia, więc automatycznie gołębie latają pod balkonami. Nie dokarmiam ich, przepędzam, balkon sprzątam co najmniej raz w tygodniu, na sprzątanie codzienne nie mogę sobie pozwolić, poza tym zgaduję, że mało kto chciałby się taplać w ptasich odchodach codziennie.

Zaczęłam zatem sprzątać balkon jeszcze dokładniej, spryskiwałam powierzchnie sprayami zapachowymi, nakładałam na płytki tektury, żeby można je było łatwo ściągnąć i żeby sąsiadów nie raziło. Nic to nie dało - średnio co 2-3 tygodnie dzwonią do spółdzielni, że mam brudny balkon, dokarmiam gołębie, że "pchły, wszy i larwy pełzają". Nic takiego nie ma miejsca.

Oczywiście w międzyczasie mnie nachodzili, mężczyzna pokazał mi nagrania i zdjęcia mojego balkonu i jednocześnie sypialni - wszystko widać, cały pokój, całe łóżko. Nagrania i zdjęcia były z różnych dni. Powiedział, że mam "coś zrobić z gołębiami", bo inaczej on się tym zajmie. Po nerwowej dyskusji i próbie wytłumaczenia człowiekowi, że nie mam wpływu na ptaki, dostałam telefon ze spółdzielni, że sąsiedzi pomimo próśb nie mogą się ze mną porozumieć.

Codziennie widzę, jak zaglądają mi w okna, czasem z telefonami w ręce. Mężczyzna o 5 rano wychodzi na balkon i straszy gołębie, krzycząc. Proszę sobie wyobrazić taki widok - poranek, ludzie śpią, a 50-letni mężczyzna krzyczy "SZZ" na gołębie przez 15 minut i macha ścierkami. Nawet jeśli gołębi nie ma.

Dzisiaj absurdalność tych ludzi mnie przeraziła. Miałam pod opieką kuzynkę, dziecko 2-letnie. Siedziała przy balkonie. Wyszła sąsiadka, która zauważyła, że i ona ma ptasie odchody na szybie z zabudowania balkonowego - zawołała męża i poszła epopeja. Zaczął tak wyklinać, tak straszyć, że w pierwszej chwili byłam w szoku, dlaczego on gołębie wyzywa. Jednak nie - przypomnę, państwu gołąb oddał kał na szybę, a oni zaczęli wyzywać mnie. Nie wiem, czy to dopuszczalne, ale zacytuję - "Szmaty #!$%@? przyjechały ze wsi, #!$%@? #!$%@? brudasy pewnie mają wszy, pchły i inne syfy, #!$%@? brudactwo, wieśniaki nie umieją zadbać o higienę". I tak przez 15 minut owy pan wyzywał mnie, że gołębie oddały kał na jego balkon.

Kompletnie nie wiem co mam robić, ci ludzie zatruwają mi życie, nachodzą, podglądają, straszą, nagrywają okna, zaglądają w nie, krzyczą od samego rana, piszą skargi, męczą. Teraz jeszcze doszło do zniesławienia - nie dałam psychicznie rady zbliżyć się do balkonu, żeby to nagrać, zwyczajnie boję się tych ludzi. Boję się, do czego jeszcze się posuną, bo nie są zdrowi psychicznie.

Nie ma nic, czym mogłabym sobie zasłużyć na takie traktowanie. Nie przeszkadzam im, gołębi nie dokarmiam, nie hałasuję, nie poglądam ich tak, jak oni mnie. Nie skarżę się na nich. Prosiłam właścicielkę mieszkania o interwencję, ale usłyszałam "proszę posprzątać i nie histeryzować". Nie chcę zmieniać mieszkania z wielu względów - bliskości uczelni, rodziny, niskiego czynszu.

Co mogę zrobić w takiej sytuacji? Myślałam, żeby zablefować, iż mam nagrania tego, jak ten człowiek mnie wyzywał i zgłosić się o pomoc do spółdzielni z prośbą, aby ich upomnieli, w przeciwnym razie wytoczę im proces o zniesławienie i stalking. Nie mam zielonego pojęcia, jak zareagują, boję się, że pewnego dnia ci ludzie włamią mi się do mieszkania poprzez balkon, bo są nieobliczalni. Mireczki doradźcie bo zeświruję, nie chcę się stąd wynosić bo nic złego nie zrobiłam :(

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Dodatek wspierany przez: Przekaż darowiznę
  • 19
@AnonimoweMirkoWyznania: po 1 czemu od początku nie nagrywałaś ich i z wzajemnością informowałaś spółdzielnie/służby co robią? Dałaś sobie wejść na głowę i jest jeszcze gorzej.

Po 2 jesli są to naprawdę niebliczalne świry to nawet przy odpowiednich reakcjach nie ma co się szarpać bo tacy ludzie pokonają Ciebie uporem i doświadczeniem przed czym prawo nie chroni jak powinno (pomimo iż są stosowne przepisy, ale nie ma co liczyć). Wystarczy przypomnieć sobie
@PrzegrywWykopek: "nie ma co się szarpać bo tacy ludzie pokonają Ciebie uporem i doświadczeniem przed czym prawo nie chroni jak powinno (pomimo iż są stosowne przepisy, ale nie ma co liczyć). Wystarczy przypomnieć sobie słynną sprawę pewnej rodzinki K. która była we wszystkich Uwagach i Interwencjach tv oraz królowała na głównej wykopu, a dalej są nietykalni."
" i nie rozumiem czemu tak kurczowo się tego trzymasz. Przecież to idzie zwariować."

Czytanie
@AnonimoweMirkoWyznania: ja widzę 3 opcje, posortowane od najlepszej dla Ciebie:
1. Wyprowadzasz się gdzie indziej. Oszczędzasz nerwy, żyjesz po swojemu bez stresów.
2. Instalujesz na balkonie siatkę na gołębie a między sąsiadami ( nie wiem czy to możliwe) jakaś plytke/ ściankę przez którą nie mogą patrzeć. Oni teoretycznie nie mają na co narzekać ale mogą niszczyć krzyczeć stresować cie więc i tak możliwe że przejdziesz do punktu 3:
3. Nagrywasz wszystko,
@PrzegrywWykopek: no a jakie masz rozwiazanie ? XD nikt tu nie mowi o skazywaniu, jak chociaz mandat zgarnie albo sie dzielnicowy do nich przyczepi to moga sobie odpuscic. ja mialem starszych dziadow pietro nizej co o 4 walili po drzwiach zeby obudzic, wzywali po kilka razy policje nawet jak nikogo w mieszkaniu nie bylo, poszlo sie na policje i tera mowia grzecznie dzien dobry na klatce ( ͡° ͜ʖ