Wpis z mikrobloga

Poniedziałkowa konferencja prasowa o 15

Poniedziałek, godzina 14:47, Coruscant

Mateo nerwowo przełknął ślinę. Godzina którą wyznaczył na konferencję prasową w sprawie zajść na Skarpetonie nieubłaganie się zbliżała. Ostatnie dni były ciężkie, nie tylko dla rodzin poległych pilotów, nie tylko dla Mateo który musiał odpowiadać na niewygodne pytania zadawane przez innych senatorów, ale przede wszystkim dla mieszkańców Skarpetonu. Honorowy pogrzeb lotników który przyciągnął tłumy był iskrą na beczce prochu. Hałastra zaczęła skandować antyrepublikańskie hasła co spowodowało zdecydowaną reakcję sił porządkowych. Oficjalne dane mówiły o 15 zabitych, 142 rannych oraz 678 zatrzymanych demonstrantów. Fala negatywnych emocji przelewała się po całej planecie.

- Już czas panie senatorze - stojący przy drzwiach pomocnik cicho przypomniał o tym co nieubłagane.
- Tak... Wiem, wiem.

Mateo w wyniku ostatnich dni stracił dużo ze swojej werwy. Praca senatora, wcześniej przez niego nie szanowana, teraz pokazywała swoje prawdziwe oblicze. Odstawił niedojedzony kawałek pizzy na bok. Znowu to poczuł. Dziwne uczucie w środku, tak jakby coś chciało z niego wyjść. Nerwowo próbował złapać oddech.
Nie teraz, nie teraz, błagam...

S p o k o j n i e . . .

Poniedziałek, godzina 14:52, jedno z miast na Skarpetonie

Gdzieś na powierzchni planety dwóch anarchistów zbierało się z opuszczonego magazynu w którym spędzili parę ostatnich godzin analizując plany miasta porozrzucane na stole. Oprócz nich uwagę zwracała szara kwadratowa torba robiąca wrażenie ciężkiej.
- Jesteś gotowy? - rzucił zamaskowany młodzieniec którego wyszczerzony uśmiech błyszczał się w ciemnej alejce.
- Oj tak, ale będą fajerwerki! - wyrechotał mniejszy zgarniając torbę ze stołu.

Ostrożnie wyjrzeli za winkla budynku. Ich cel znajdował się dwie przecznice dalej, ale musieli zachować ostrożność. W wyniku ostatnich zajść na ulicach znajdowało się o wiele więcej służb porządkowych niż zwykle. W oczy rzuciły im się ogromne wyświetlacze znajdujące się na ścianach. Zwykle pokazywały reklamy, teraz wszystkie były przygotowane do transmisji ze stolicy republiki. Młodzieńcy uśmiechnęli się do siebie.

Szybkim krokiem wmieszali się w tłum mieszkańców idących na główny plac w mieście. Zewsząd rozbrzmiewały przeróżne okrzyki. Od tych chwalących republikę, po te które skazywały Jedi na wieczną hańbę. Grupa w której się znaleźli przejawiała prorepublikański stosunek, więc aby się nie odróżnić wyciągnęli pięści w górę i wspólnie śpiewali radosne piosenki, takie jak: "Republika to najlepszy ustrój, a kto nie wierzy to #!$%@? mu w dziub!"

Służby porządkowe starały się chociaż pobieżnie sprawdzać zbliżających się mieszkańców, jednak liczba zbliżających się demonstrantów przerastała ich szacunki.
Po przejściu bramy oddzielającej ulicę od placu mężczyźni rozdzielili się, wyższy wszedł do wysokiego budynku sąsiadującego z rynkiem a niższy skierował się z powrotem w tłum.

Poniedziałek, godzina 14:58, Coruscant

Mateo znajdował się w pokoju do transmisji holograficznej. Dzięki wykorzystaniu najnowszych technologii mógł go zobaczyć każdy w każdym zakątku galaktyki. Zapewne też członkowie Galak Pizzy. Senator posmutniał na wspomnienie swoich byłych towarzyszy. Czuł, że przed nim było jeszcze wiele wspólnych przygód, które zostały już przekreślone na zawsze. Skarpeton nie mógł zostać zostawiony sam sobie.
N i e z o s t a n i e M a t e o

Prompter już wyświetlał wcześniej przygotowaną odezwę. Ostatnie wzdęchnięcie i Mateo mógł zaczynać. Pomocnik podał jeszcze na szybko przyciemniane okulary, tak na wszelki wypadek.

- Obywatele i obywatelki Skarpetonu!
Zwracam sie do was dziś jako żołnierz i jako senator układu...

Poniedziałek, godzina 15:05, jedno z miast na Skarpetonie

Zebrani mieszkańcy żywo reagowali na każde słowo senatora. Buczenie jednej strony placu było przerywane okrzykami "hańba!" drugiej strony. Mniejszy z wichrzycieli przecisnął się przez tłum skupiony wśród pomnika Jedności Republikańskiej upamiętniający dołączenie Skarpetonu do senatu.

- Możesz działać, nikt Cię nie obserwuje! - usłyszał wydobywający się głos swojego kompana obserwującego z wysoka plac.
Torba momentalnie wylądowała na ziemi. Rozemocjonowani ludzie wokół nawet nie zwrócili uwagę na to. Młodociany buntownik bezzwłocznie zaczął się przeciskać w kierunku wyjścia.

Poniedziałek, godzina 15:07, Coruscant

- ...ale zanim dojdę do tego, chciałbym oddać hołd poległym. Wykonywali swoje rozkazy najlepiej jak mogli, ale nikt nie mógł być przygotowany na agresję ze strony zakonu który miał stać na straży porządku. - pomocnik senatora ze zdziwieniem spojrzał się na prompter który nie wyświetlał słów wypowiedzianych przez Mateo - Republika straciła 14 doskonałych pilotów, którzy już więcej nie wzbiją się w niebo! Przypomnijmy ich imiona! - ostatnie słowa zostały wręcz wykrzyczane. Mateo zaczął recytować kolejne imiona poległych pilotów, po każdym z nich robiąc stosowną przerwę.

Dowódca eskadry, podpułkownik Vancrhet Wilchuc,
Major Chriale Dewbacc,
Pani major Anikai Dimleat,
Kapitan Michbenj Montmoll,
Pani kapitan Trinlind Womahaz,
Pani kapitan Shavale Pendset,
Pani porucznik Saieve Waugest,
Porucznik Lucshau Emmper,
Porucznik Brebra Grayar,
Podporucznik Jovacon Woldhal,
Podporucznik Jovabra Enloblo,
Oraz kadetki Linaest Passay, Ana'tha Kessala oraz Gerona Cunfa.

- Każdy z tych pilotów chronił nas wszystkich przed zagrożeniami płynącymi z galaktyki. Przed groźnymi przestępcami których podejrzewaliśmy o znajdowanie na naszej ziemi. Siły Planetarne Skarpetonu zostały wysłane po to aby ich zatrzymać. Nie wiedzieliśmy, że zakon Jedi wysłał swoich wysłanników, którzy zamiast poinformować nas o swojej akcji wtargnęli w trakcie ujęcia ściganego przez republikę niejakiego Spocka. Czy bez znaczenia jest fakt, że to uciekinier z zakonu? Czy nie jest to powód ogromnego wstydu wśród Rady Jedi, która nie potrafi sobie poradzić z własnym uczniem? Czy właśnie dlatego Rada nas nie poinformowała o swojej akcji? Myślę, że każdy z nas może sobie sam odpowiedzieć na to pytanie.
Wysłani rycerze nie chcieli kooperować z naszymi siłami, co skończyło się okropną tragedią. Nie dość, że straciliśmy nasze siostry i braci, to straciliśmy okazję do pojmania galaktycznych przestępców!

Poniedziałek, godzina 15:10, jedno z miast na Skarpetonie

Ogromny błysk na chwilę oświetlił cały plac. W ułamku sekundy później wybuch wstrząsnął centrem miasta. Rozerwane ciała osób stojących najbliżej epicentrum uderzały w zaszokowanych mieszkańców Skarpetonu, którzy chwilę później zostali obsypani kawałkami pomników i budynków okalających plac. Zewsząd spływała krew. Wybuch paniki nie mógł zostać powstrzymany przez niewystarczające siły porządkowe. Ludzie próbowali jak najszybciej uciec z rynku wzajemnie się tratując. Ci którzy tego nie robili stali w miejscu w szoku. Niektórzy z nich trzymali własne oderwane kończyny patrząc na nie z niedowierzaniem. Płacz i okrzyki bólu tworzyły upiorną symfonia rozpaczy.

Poniedziałek, godzina 15:11, Coruscant

- ...zatem powtórzę swój apel. Współpracujmy razem, dla wspólnego dobra! Nie pozwólmy na to, aby nasze partykularne interesy doprowadzały do takich sytuacji! Razem możemy więcej, razem... - Mateo przerwał coś czując. Coś głęboko ukryte w nim samym dotknęło jakiegoś wrażliwego punktu którego jeszcze nie miał sprzed paroma miesiącami. Coś mu dało do zrozumienia, że na jego rodzinnej planecie stało się coś złego. Skarpeton... Senator poczuł jak łezka spływa z jego oczu, jednak jego okulary dobrze to skryły. Zrozumiał, że musi to kończyć by dowiedzieć się co się stało.
- Oficjalnie informuję, że zgłaszam się jako kandydat na komisarza do spraw Zakonu. Myślę, że moje... Moje umiejętności pozwolą na odbudowę... Odbudowę dialogu pomiędzy... Pomiędzy senatem a zakonem...
Transmisja nagle została przerwana. Pomocnik senatora słysząc jego łamiący się głos postanowił zainterweniować i zatrzymać przepływ hologramu.

Tymczasem Mateo Walas'hk zaczął szybko oddychać nie mogąc złapać powietrza. Coś coraz bardziej go dusiło od środka. Coraz bardziej czuł się okropnie. Czuł, że zbliża się coś złego.

Na kolanach wywlókł się z sali do transmisji holograficznej.
- Połączcie mnie... ze... Skarpet... - ostatnim dźwiękiem który wydał z siebie był huk upadającej głowy na posadzkę.
Ś p i j

Poniedziałek, godzina 21:36, podziemia gdzieś na Skarpetonie

- Dobrze nam poszło, co?
- To dopiero początek... To dopiero początek...

-------------------
@lacuna @Kroomka
#lacunafabularniestarwars #lacunafabularnieczarnolisto #galakpizza
  • 1