Wpis z mikrobloga

Zamiast meczu, moje małe grafomaństowo do tagu #piszzwykopem ;)

Kraina Wykopu nie zajmowała zbyt wiele przestrzeni na kontynencie Internetu. Od zachodu ograniczało ją Bezkresne Morze (ponoć to gdzieś za nim znajdował się niezbadany Ocean Explorera, a tamże bezduszna kraina barbarzyńców Forczana). Od północy ciągnęły się Góry Komentarzy, przechodzące w Pasmo Plusów oraz, zaraz za Zakopaną Kotliną, Pasmo Minusów. Na Od południowo zachodniej strony stały Wiecznie Zielone Lasy, a na samym południu niewielkie Trollowe Wzgórza i wiecznie szara kraina Karaczanów, pomiędzy którymi rozciągała się równina, na której stoczono jedną z największych bitew w historii tej niewielkiej krainy. Od tamtego czasu zwana też była Martwymi Polami (ewentualnie Polami Jak Z Plagiatu, ale nikt do końca nie wiedział dlaczego). W samym centrum stała stolica - Wielka Serwerownia, w której rządził od wielu lat Król Michał I.

Tak, piękna była Wykopowa Kraina, czy to na północy, na południu, czy na zachodzie. A na wschodzie? Na wschodzie...

- #!$%@?... - pomyślał Khaine patrząc poprzez bezkresną, kamienistą równinę w stronę wschodzącego powoli księżyca - "idź na wschód" mówili, "tam musi być jakaś cywilizacja" mówili... - wziął łyk z przybocznego bukłaka. Jeszcze raz rzucił okiem na wystające tu i ówdzie skały z piaskowca. Nic póki co nie przemawiało za jakąkolwiek cywilizacją. Khaine zawrócił swojego konia i wrócił do grupy, która rozbiła obóz po wzgórzem, z którego starał się dostrzec ich punkt docelowy. To już czwarty dzień od czasu gdy opuścili Bramę Stekelenburga i wyjechali z Wykopu.

Khaine dołączył do swoich, zeskoczył z konia i usiadł przy rozpalonym ognisku. Skąd ognisko na równinie bez drzew? Oczywiście od magów. Konkretnie zaś od dość tajemniczego Blaskuna, niewysokiego, chudego czarodzieja, noszącego dziwne szaty i jeszcze dziwniejsze nakrycia głowy. Teraz akurat miał wysoką czapkę z wyszytymi gwiazdkami... tak, dość tandetnie. Jakby tego było mało, dość często rozmawiał z chomikiem. Ale kto by tam zrozumiał magów.

Dalej siedział Destr0 - oczytany karzeł, który jak sam przyznawał wybrał się w podróż, bo w całym Wykopie nie było już żadnej nowej lektury dla niego. "Umysł potrzebuje książek, tak jak miecz potrzebuje kamienia do ostrzenia" powtarzał.

Następny był już trochę doświadczony życiem, wojownik i bard Jester Raiin. "Ciało potrzebuje piwa" mówił "tak jak...yyy" - jakoś nigdy nie potrafił znaleźć równie dobrego porównania. Zwykle wtedy sięgał do swojej podręcznej butelki.

Khaine rzucił okiem na obóz i dostrzegł ostatnią postać - najlepszą swego czasu łuczniczkę z zachodniego wybrzeża - Kicioch, która właśnie... malowała paznokcie.

- No i co tam słychać w wielkim świecie? - zagaił do rozmowy Destr0

- Gówno... - Khaine jakoś nigdy nie potrafił zdobyć się na wielką erudycję.

- No cóż... - Destr0 zauważył, że chyba nie porozmawia sobie z towarzyszem podróży, więc swoją uwagę przerzucił na gapiącego się w gwiazdy maga - ej, Blaskun, doceniam że tak się dla nas starasz, ale w sumie to ten twój ogień nie parzy za mocno - zagaił z ciekawością

- Ty pewnie nie rozumiesz na czym polega magia, co? - Blaskun popatrzył z wyrzutem

- Pewnie nie... może nam wytłumaczysz?

- Nie można wyczarować czegoś z niczego! A biorąc pod uwagę fakt, gdzie się aktualnie znajdujemy i co mam do dyspozycji, to i tak dużo, że ten ogień tak jasno świeci...

- Aha... a gdybym tak cię ładnie poprosił, dałoby radę... wyczarować nam jakieś miłe towarzystwo? - zmienił lekko temat karzeł

- Jakbyś ładnie poprosił to i może... ale biorąc pod uwagę...

- fakt gdzie się aktualnie znajdujemy - przerwał mu Destr0

- biorąc pod uwagę ten fakt, lepiej będzie jak sobie wykopiesz dziurę w ziemi... a poza tym, daj mi spokój... mam na głowie daleko bardziej poważne sprawy. - mały chomik wyskoczył nagle z połów jego płaszcza (równie tandetnego co kapelusz) i wskoczył mu na ramię. - O ile się nie mylę... a nie mylę się na pewno - oczy Blaskuna zaczęły dziwnie świecić z podniecenia - niedługo zbliżymy się do magicznego środka naszego świata... a wtedy nic już nie powstrzyma mnie przed powołaniem do życia wielkiej armii korzystającej z energii całego naszego kontynentu... i wkrótce zdobędę władzę nad światem!! - wykrzyknął ostatnie słowa.

- Co?! - odezwali się jednocześnie Khaine, Destr0 i Jester, który zaczął już z lekka brzdękolić na swojej lutni.

- Nie nic... - otrząsnął się nagle Blaskun, odwrócił się do wszystkich plecami, wziął chomika do ręki i szepnął - musimy zachować więcej ostrożności!

Khaine przyłożył palec wskazujący do skroni i zatoczył kilka znaczących kółek. I tylko Kicioch wydawała się jakby niczym nie wzruszona. - Skończyłam! - krzyknęła - Podoba wam się? - pokazała kolor swoich paznokci w nikłym świetle magicznego ogniska. - Co się stało? - zdziwionym wzrokiem rzuciła na wszystkich dookoła.

- nie, nic... - odezwali się jak na zawołanie.

Jester, który od jakiegoś czasu starał się dostroić swój instrument zapytał:

- ej, znacie historię o smoku Ryu? Wiecie, że napisałem o nim balladę?

- Czy to ten smok, który porywał dziewice, a oddawał... niedziewice? - zachichotała Kicioch

- Nie, to inny smok... ale o nim też znam balladę... chcecie...

- Nie! - wykrzyknął Khaine, który doskonale znał sprośny humor Jestera - może o tym Ryu.

- Jak jaśnie pan sobie życzy - Jester puścił oczko do Kiciocha, łyknął sążny łyk z bukłaku i zaczął śpiewać swoim ochrypłym od alkoholu głosem.

To ballada o Ryu

co miał być uczciwy

a wyszło jak zwykle

czy temu się dziwisz

pradawny to smok

co wykluł się z jaja

i przybył na Wykop

i tak zaczął bajać

że każdy jest równy

i każdy jak brat

i nie ma już bogactw

że po co ten bat

i mamił tak mamił

że o tym tak marzy

a potem się zaszył

wśród gór komentarzy

a ludzie mawiali

ża racja, że tak

ża nie ma już panów

że każdy jest brat

A Ryu wciąż czekał

bo nowy plan miał

bo pomoc, bo socjal

rozdawać wciąż chciał

I refren!

Ryu, smoku czerwony

Ryu, tak wymarzony

Ryu, źródło wielu nadziej

Ryu... TY GADZIE!!!

Wyruszył nasz Ryu

na podróż przez kraj

by zbierać bogactwa

"na pomoc nam daj"

Na pomoc, na biednych

na szansy równanie

"no podziel się złotem

no co, nie dasz panie"

więc ludzie dawali

i cel taki zbożny

by dzielić, by równać

więc dawał kto możny

oddali mu złoto

i srebro domowe

oddali i nawet

długoterminowe obligacje skarbowe

diamenty, agaty

opale, bursztyny

niektórzy dawali też

brzydkie dziewczyny (ale tych Ryu nie chciał)

I Ryu pozbierał

królewskie klejnoty

i zaniósł na skrzydłach

do swej ciemnej groty

gdzie zebrał bogactwach o jakich nie wyśnił

zebrał, popatrzył, a potem się rozmyślił

I refren

Ryu, smoku czerwony

Ryu, socjalisto pieprzony

Ryu, zakało gada

BIAADAAA CI BIAAADAAAA!!!!

"Taaaak... jak zwykle musiał skończyć wyjąc jak niewydojona krowa na pastwisku" pomyślał Blaskun. "Co to są długoterminowe obligacje skarbowe?" zastanawiała się Kicioch. A Destr0 zastanwawiał się w jaki sposób chciałby te obligacje spieniężyć, skoro i tak obrobił wszystkie banki w tym kraju. I tylko Khaine nic nie myślał, bo już w połowie zasnął... przecież czekają ich kolejne długie dni podróży. A jego towarzysze go tak męczyli...

@Khaine @Destr0 @JesterRaiin @kicioch @Blaskun

I mam nadzieję, że @Ryu przyjmie to z przymrużeniem oka ;)

#spokojnemysli #albo #i #nie
  • 20
@bardzospokojnyczlowiek:

Jester puścił oczko do Kiciocha


On mnie ma na czarnej liście i mnie nie lubi :<

"Co to są długoterminowe obligacje skarbowe?" zastanawiała się Kicioch.


Jak Ty mnie znasz... :D (naprawdę nie wiem co to jest :P)

Popłakałam się przy balladzie o Ryu, geeeniaaalne opowiadanie i chcemy wiecej! :)
@kicioch: Ja będę gwałcił za ciebie, Ty będziesz za mnie palić, albo jeszcze lepiej. Ja będę gwałcił, Ty w tym czasie będziesz rabować, a potem podzielimy się łupem. :]