Wpis z mikrobloga

  • 1930
tl;dr
Jakiś szczyl mnie okradł - z otwartego auta podczas rozładunku wziął sobie moją komórkę.
Mając #!$%@? szczęście po godzinie była spowrotem w moich rękach xD

Dawno nie miałem większego fartucha Mirki, minął jeden dzień a mi dalej chce się z tego śmiać bo sytuacja jest absurdalna - ale do rzeczy:

Ostatnio firmowo niewiele się dzieje, złapałem dodatkowe zlecenie na ciężarowy choć już nie jezdzę od ponad roku, no ale zawsze to parę stówek łatwego zarobku.

Godzina 7, pierwsze z 4 miejsc, małą miejscowość sklep spożywczy. Otwieram auto, wyciągam dwie palety, podpisuję papiery, chwilę heheszkuję i po 5 minutach jestem spowrotem w kabinie gdzie zauważam brak telefonu.
Pierwszy odruch - zgubiłeś idioto. Szukam, ale nie ma więc proszę babeczki ze sklepu żeby do mnie zadzwoniła bo chyba ukradziono mi telefon.

Brak sygnału tylko to potwierdza a ja w tym momencie wpadam w ciąg setek myśli na sekundę od "#!$%@? nie wierzę" po "witaj w XXI wieku idioto, nie wiesz jak dojechać do poszczególnych ulic bez navi"

Miła pani sprawdza monitoring, ja jeszcze dla pewności przeszukuje kabinę ale jest. 7.08 pojawia się gość na jednej klatce filmu. Na drugiej wybiega, trzeciej nie było - dowód żaden, szczególnie że widać mało szczegółów.

Ale miła Pani (cholera gdyby nie ona to nie miałbym telefonu) zadzwoniła do znajomego który zajmuje się monitoringiem w całej miejscowości. Dosłownie 6 minut i podjeżdża, na komórce (!) sprawdzamy kamery w pobliżu i w ciągu 20 minut mamy jego całą drogę którą przeszedł. Na 3 kamerach tylko nam miga 15-16 latek o cwaniakowatym chodzie, na jednej widać całą jego sylwetkę ale bez twarzy bo jest w czapce. Jak na złość na najważniejszej dla mnie kamerze, tej która była blisko sklepu nie widać mojego auta - widać tylko moment jak chłopaczek idzie, chyba zauważa mój telefon bo patrzy cały czas w stronę rampy i zaczyna iść szybciej. TYLE. Więc dowodów nie ma, ostatnia kamera pokazuje że kieruje się poza miasto.

#!$%@?, zrezygnowany dziękuję straszliwie miłej Pani za pomoc, zostawiam wizytówkę gościowi od monitoringu któremu tak samo dziękuję za całą pomoc (bo jakby nie spojrzeć tracili tylko czas żeby pomóc idiocie który zostawił telefon na widoku nie zamykając go xD)

Wyjeżdżam z wiochy i analizuje jak mam jechać i gdzie, co zrobić żeby trafić w poszczególne punkty w całym województwie. Oczywiście przegapiam znak i nadrabiam kilometr, muszę nawrócić - dobry początek.

Gdy już wróciłem na trasę na wiadukcie jakieś 2km od miejsca gdzie mnie okradziono widzę autostopowicza z palcem w górze.

WIDZĘ SWOJEGO ZŁODZIEJA.

Nie jestem pewien ale od razu dość gwałtownie zjeżdżam na przystanek obok niego i widzę w lusterku jak on zaczyna ostro #!$%@?ć.

Ooooooo Ty #!$%@?. Kluczyki rzucone za siedzenia, awaryjne i zaczynam biec.

Kurde Mirki dawno tak szybko nie biegłem. Serio, zapierdałem jak wściekły!
... Przez pierwsze 50 metrów xD Następne 100m zacząłem sukcesywnie zwalniać, uświadamiając sobie, że jestem łysawym 30 latkiem, totalnie bez formy, nasz dystans zaczyna się powiększać, ja z wielkiej nadziei zaczynam przechodzić w tryb umierania i sapania i jak ostatnia sierota krzyczę

CHUUUUJUUUU
ZŁO-pufPUFPuf-DZIEEEEEJ!

Zasapany widzę że pomimo tego, że czuje się młodo, to ja młody nie jestem już. Szczyl zaczyna powiększać dystans a ja dalej krzyczę

MAMYufCIEpufNApufpufMONITORIIIINGUUU!

MA-MY TWO-JĄ MORDEEEE!

Serio walczyłem o życie. Dla ludzi którzy tego nie rozumieją i nigdy nie biegali zbyt dużo:
Zacznijcie teraz biec na 110% najszybciej jak pozwalają Wam nogi i krzyczcie coś pokroju
LUBIE PLAAAACKIII

#!$%@?, nie polecam, idę na siłownię bo jestem fizycznym dnem.

Tak czy tak wykrzyczany monitoring musiał podziałać. Nie wiem czy się przestraszył, ani co się działo w jego głowie, na pewno nie wiedział że ja już od 50m wiem że nie jestem w stanie biec ale zwalnia trochę i patrzy do tyłu na mnie.

WIEMY JAK WYGLĄDASZ MAMY WSZYTSTKO NA KAMERACH!

dalej biegnie ale się ogląda.

WYRZUC TELEFON I PO SPRAWIE

Mirki. On mógł bez problemu uciec. Ale wyrzucił ręce do góry na chwilę, ja biegłem i krzyczałem dalej WYRZUC TELEFON

Wyrzucił. ( _)

Ale tego się nie spodziewałem. Coś tam jeszcze krzyczałem ale nie pamiętam co, bo miałem wbitego gwoździa - on #!$%@? wyrzucił mój telefon. Odzyskałem go?!

Pomijam fakt że w tym momencie autentycznie walczyłem o życie - zero tchu do tego mój niedowierzający śmiech.

Telefon leżał ekranem do ziemi, ale cholera prócz dwóch rys nic się nie stało. Fartuch, no jestem cholernym fartuchem.

Gdyby nie moje szukanie po kabinie 5 minut. Gdyby nie stanie przez następne pół godziny i przeglądanie monitoringu.
Gdyby nie to, że pomyliłem drogi i musiałem nawracać, co oznaczało znowu jakieś 5-8 minut straty, mógłbym cholera w ogóle na niego nie trafić. No fartuch :D

Strasznie #!$%@? akcja a ja mam z tego śmiechawę cały czas. I serio idę na siłownię. Może nie biegać ale czas na powrót do formy bo jestem fizycznym dnem.
Puszczę sobie jakiś filmik instruktarzowy bo mam telefon xD

#opowiadanie #dziendobry #rozkminkrzaka
bkwas - tl;dr 
Jakiś szczyl mnie okradł - z otwartego auta podczas rozładunku wziął s...

źródło: comment_15815784463SGVNp5o2S18sv1AIsgcLz.jpg

Pobierz
  • 81
  • Odpowiedz
@bkwas: Kto w tych czasach jeszcze telefony kradnie. Przecież to jest totalnie bez sensu. Ale.
Podaj mi numery na lotto. Na dużego lotka i euro. Takiego farta trzeba mądrze wykorzystać ( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
@bkwas: o stary, całkiem fortunny zbieg okoliczności jednak szkoda, że nie miałeś okazji #!$%@?ć złodziejowi ogłuszacza i wezwać psy. Jaki idiota kradnie smartfona?
Ps. relacja będzie w gorących:]
  • Odpowiedz