Wpis z mikrobloga

  • 502
Jechałem sobie w sobotę w #gdansk z uczelni przy średnim ruchu - przed niedzielą niehandlową. I coś się dzieje na jednym ze środkowym pasów (z 4). Podjechałem bliżej świateł i okazało się, że jakiemuś facetowi zdechło auto i stał na awaryjnych. Mając na uwadze historie z wykopu (o zapchanym mieście przez taką sytuację), też włączyłem awaryjne i wyszedłem mu pomóc zepchnąć samochód. Wszystko odbyło się w ciągu jednego czerwonego światła. Może nie uratowałem miasta przed korkami, ale zwiększyłem płynność ruchu i ograniczyłem stres gościowi, który być może sam by sobie tak szybko nie poradził. Nie wiem czy #coolstory, ale po tym jak ja ruszyłem do pomocy, znaleźli się też inni chętni (już niepotrzebni, bo szybko poszło). No i w sumie tyle, kierowca autobusu nie bił mi braw ¯_(ツ)_/¯.
  • 24
@Berkas: Z tą pomocą to różnie z mojej strony, tzn. denerwuje mnie fakt zatrzymywania sie gdzies na krajówce na przystanku z włączonymi swiatlami awaryjnymi (zamiast dac ten kierunek w prawo), pare dni temu widze auto stojace wlasnie w zatoczce na awaryjnych, parkuje za nim, podchodze do niego a on ze zdziwieniem ze ktos do niego podszedł i pytam czy cos sie stało i w ogole czy w czymś pomoc, a on,
@Berkas aż mi przypomniałeś jak mi kiedyś zdechł samochód tuż po ruszeniu na jakimś niewielkim rondzie, stado wscieklych Januszy zaczęło trąbić bo nie mogą przejechać i nagle podbiega jakaś filigranowa dziewczyna (chyba akurat przechodziła po chodniku przy rondzie) i bez zbędnych pytań pomaga zepchnąć mi gruza do najbliższego miejsca w którym można się zatrzymać.

Mimo że miałem auto do naprawy to jakoś się cieplej na sercu zrobilo że ktoś był w stanie