Jechałem sobie w sobotę w #gdansk z uczelni przy średnim ruchu - przed niedzielą niehandlową. I coś się dzieje na jednym ze środkowym pasów (z 4). Podjechałem bliżej świateł i okazało się, że jakiemuś facetowi zdechło auto i stał na awaryjnych. Mając na uwadze historie z wykopu (o zapchanym mieście przez taką sytuację), też włączyłem awaryjne i wyszedłem mu pomóc zepchnąć samochód. Wszystko odbyło się w ciągu jednego czerwonego światła. Może nie uratowałem miasta przed korkami, ale zwiększyłem płynność ruchu i ograniczyłem stres gościowi, który być może sam by sobie tak szybko nie poradził. Nie wiem czy #coolstory, ale po tym jak ja ruszyłem do pomocy, znaleźli się też inni chętni (już niepotrzebni, bo szybko poszło). No i w sumie tyle, kierowca autobusu nie bił mi braw ¯_(ツ)_/¯.
@Berkas: Gdybym mógł, dałbym 2 plusy. Tak powinno być zawsze i wszędzie, a nie tak, że jak komuś zgaśnie/zdechnie auto na skrzyżowaniu, to jedyne co robią pozostali kierowcy, to napierdzielają klaksonami...
@Berkas: ładnie bardzo, tak trzeba żyć, ponad miesiąc temu miałem podobną sytuację - młoda dziewczyna stała na awaryjnych na wjeździe do dużego miasta, samochód jakiś Opel, tamowała ruch - wyprzedziłem ją bokiem, zaparkowałem na awaryjnym pasie, podbiegłem do niej i przepchałem jej samochód do przodu na pas awaryjny, nikt się nie zatrzymał, wszyscy przeciskali się bokiem, a korki były coraz większe
dziewczyna szczęśliwa, bo zestresowana była mega, przez telefon prosiła
@Berkas: to ja opowiem Ci inna historię. Jadę pasem do skrętu w lewo, zatrzymuje się na światłach,a na prawym awaryjne i jakaś baba (taka spokojnie po 60) pcha samochód, a przy drzwiach dziadek też próbuje. Auto ani drgnie, pewnie na ręcznym albo na biegu
"Pomogę", pomyślałem, ale stwierdziłem, że wyjątkowo dziś się spieszę, zawsze pomagam, dziś oleje, może mnie karma nie zje
Jako, że dopiero co na czerwone się zmienilo, to było sporo czasu do obserwowania i zdarzyło się coś, czego się nie spodziewałem i do teraz nie
@Berkas: też zawsze pomagam, ale nie rozumiem czemu ludzie w takich sytuacjach głupieją i nie potrafią wyjść i poprosić przechodniów o pomoc. Zazwyczaj siedzą w samochodzie i czekają
@Bonetti jeśli to możliwe, to dlaczego sami nie próbują spychac? No, rozumiem jesli to suv, ale mnie k-----a strzela jak ktoś Punto nie przepchnie na bok tylko stoi na środku...
@Berkas: ja raz tak chciałem udrożnić skrzyżowanie, to dopiero jak na typa wskazałem palcem, to mi pomógł z wielką łaską. Sam bym nie dał rady, bo pod górkę musiałem go lekką wtoczyc, a kierowca kobieta, więc jeszcze ja musiałem kierownicą kręcić, bo nie dała rady xD
@Berkas: kiedys jechaliśmy w 5 osób autem i podczas silnej burzy gdzieś miedzy wioskami na drogę spadła duża gałąź, taka ze 100-200kg blokując dwa pasy, korek na 20 samochodów, ludzie przez deszcz bali się z auta wyjść, wiec my ja przesunęliśmy, pare osób machnęło „dzięki”
To pytanie praktyczne - co zrobić, jeśli nas spotka taka sytuacja, a jesteśmy np. na trzecim pasie od pobocza? Próba przepchania samochodu przez cała szerokość jezdni może się wtedy skończyć tragicznie, jeśli jesteśmy sami.
@Berkas: ja tak przepchałem gościowi auto, które zdechło na wlocie do ronda. Zadyszki dostałem takiej, że w sumie dzięki temu wróciłem do chodzenia na basen. Ale pełna kulturka, mimo że finalnie to mój samochód tarasował wjazd, nie było ani jednego klaksonu.
@Berkas: to może chociaż piloci wznieśli toast za bohatera na którego nie zasłużyliśmy ? :))
dziewczyna szczęśliwa, bo zestresowana była mega, przez telefon prosiła
@JagodoweMango: czyta twoje posty? Potwierdzam że to Uczciwy i prawdziwie kochający swoją oblubienicę Mirek.
"Pomogę", pomyślałem, ale stwierdziłem, że wyjątkowo dziś się spieszę, zawsze pomagam, dziś oleje, może mnie karma nie zje
Jako, że dopiero co na czerwone się zmienilo, to było sporo czasu do obserwowania i zdarzyło się coś, czego się nie spodziewałem i do teraz nie
Komentarz usunięty przez autora
Zadyszki dostałem takiej, że w sumie dzięki temu wróciłem do chodzenia na basen.
Ale pełna kulturka, mimo że finalnie to mój samochód tarasował wjazd, nie było ani jednego klaksonu.