Wpis z mikrobloga

#plkpl #koszykowka

Ostatnio dyskutowałem sobie na Twitterze z takim znanym w Polsce agentem koszykarskim Tarekiem Khreisem. Poruszył on temat dwóch graczy niemieckiego rywala Anwilu w Lidze Mistrzów: Steve Vasturia to taki mózg drużyny, biały Amerykanin który na parkiecie umie wszystko i Ish Wainright - niecałe 2m wzrostu, silny, szybki, skoczny, może grać pod koszem, a mimo to dobrze ułożona ręka i broni każdą pozycję na parkiecie.

Czemu o nich piszę? Trafili do eko-budżetowego zespołu, dają radę w Lidze Mistrzów (powoli pytają o nich kluby euroligowe), a poprzedni sezon spędzili odpowiednio w 2 lidze hiszpańskiej i 2 lidze niemieckiej. Obaj w lato byli oferowani klubom PLK podobno za 4000$ na miesiąc...

Dla jasności - 40tys$ w sezonie razy dwóch takich grajków to max 350-400tysPLN, gdzie budżety nawet najbiedniejszych zespołów przekraczają 2 miliony. Skauting w tej lidze to dno, skoro nie bierze się gości o których ludzie w Polsce hobbystycznie zajmujący się śledzeniem takich okazji pisali 2 lata temu (!), a ci koszykarze byli przez agencję podawani na talerzu przysłowiowym.

Mocniejszym klubom się nie dziwie, bo za 2x taką kasę można mieć pewniejszego gracza (stać ich), te biedniejsze które odgrzały "pewne" kotlety, np. Dominica Artisa, Camerona Ayersa, albo wzięły kogoś nowego i też pewnego (np. Ray Cowels) też są "rozgrzeszone". Ale cała reszta? Trafiają się rodzynki jak Lemar z Lublina czy Johnson z Dąbrowy jednak większość za takie pieniądze to jednak niewypały i potem mamy biura podróży.
  • 2