Wpis z mikrobloga

Wir polarny, stratosfera i dziennikarze
Już od jakiegoś czasu dziennikarze z różnych portali publikują alarmujące artykuły o mającym nadejść za momencik "wirze polarnym" który wywoła "uderzenie zimy". Problem w tym, że tak na prawdę jest z tym trochę podobnie jak z zimą 30-lecia - może i coś na rzeczy, ale pismacy znów czegoś nie zrozumieli.

Zacznijmy może od podstaw - wir polarny to nie jest jakieś szczególne zjawisko. To w zasadzie norma w ziemskiej atmosferze. Różnica temperatur między terenami okołobiegunowymi a umiarkowanymi, wraz z dominującą zachodnią cyrkulacją, powodują powstanie strumieni wiatru wiejących wokół bieguna z zachodu na wschód. Najsilniejszy strumień znany jest jako Jet Stream, ma szerokość około 2 kilometrów i wieje na wysokościach od 9 do 12 km. Prędkość zwykle przekracza 90 km/h ale może dochodzić do 400. Potrafi silnie meandrować, generując w swych zakrętach niże i wyże, sprowadzając na dane tereny bądź przedłużający się chłód bądź przedłużające się ciepło.
Oprócz niego bliżej samego bieguna, na wysokości 24 kilometrów pojawia się "strumień polarnych nocy" napędzany różnicami temperatur w stratosferze w okresie występowania nocy polarnych. Jest to właśnie ów potocznie nazywany "wir polarny".

Na czym polega z nim problem? Zazwyczaj jest stabilny, niemal kolisty lub eliptyczny, i nie wpływa specjalnie na ruch powietrza poniżej. Czasem jednak następuje w nim specyficzne zaburzenie, powodujące jego osłabienie i zniekształcenie. Po raz pierwszy wykryto je w latach 50. podczas monitorowania temperatury atmosfery metodą radarową. Zaobserwowano nagłe, narastające w ciągu kilku dni, ocieplenie wysokich warstw stratosfery na wysokości około 40 km. Przy silnych ociepleniach temperatura może wzrosnąć nawet o 50 stopni (przy zwyczajowej około -90). Stąd nazwa: Nagłe Ocieplenie Stratosfery (SSW).
Ocieplenie nie jest jednak powodem, a skutkiem zmian w atmosferze. Następuje, gdy poziome fale w warstwach atmosfery wpadną w rezonans, który wzmacnia ich wielkość i zasięg. Bardzo duże zaburzenia falowe docierają aż tak wysoko i tu dopiero ulegają wygaszeniu. Ich energia zamienia się w ciepło oraz wyhamowuje normalną cyrkulację zachodnią. Powietrze może nawet zacząć krążyć w odwrotną stronę. Od tego momentu zaczyna się proces stopniowego hamowania coraz niższych warstw stratosfery. Gdy zahamowanie dociera do wiru polarnego, następują w nim duże zmiany.
Przy słabym SSW wir zostaje przesunięty na bok, przy mocnym ulega podziałowi na dwa lub więcej wirów, przez co nad częścią półkuli zawirowanie wieje w odwrotną stronę. Przedłużające się odwrócenie cyrkulacji powoli schodzi coraz niżej, aż wreszcie dociera do troposfery, w której dzieje się większość tego, co nazywany pogodą.
Gdy słabnie przepływ powietrza z zachodu na wschód, Jet Stream zaczyna szeroko meandrować, poszerza się, a za nim nad umiarkowane szerokości spływa nie zatrzymywany chłód z bieguna. Obserwujemy wtedy pojawienie się silniejszego chłodu i mrozów. Coś takiego na dużą skalę wystąpiło podczas zimy 2009/2010, gdy nad biegunem całkiem odwróciła się cyrkulacja, a więc powstał tam wyż, sprzyjający schładzaniu powietrza. Przy opcji z przesunięciem wiru polarnego na bok pojawia się bardziej lokalna blokada cyrkulacji. Nad częścią półkuli zatrzymuje się wyż lub niż, przez co część kontynentu nieustannie jest omywana zimnem z północy a inna część ciepłem z południa.
W ostatnich kilku latach zjawiska SSW ułożyły się tak, że wir przesunął się nad Amerykę i notowano tam wyjątkowo zimne miesiące, natomiast w Europie pojawiły się słotne, deszczowe i ciepłe zimy. Ostatnie SSW, które miało wpływ na Europę, wywołało u nas bardzo zimny marzec 2018.

Na czym polega problem z dziennikarzami? Znaleźli sobie kolejną okazję do straszenia zimą, na podstawie czegoś, co się jeszcze nie sprawdziło. Modele stratosfery sugerują pojawienia się silnego SSW na przełomie listopada i grudnia. Zresztą prawie co roku jest możliwość pojawienia się zjawiska, tylko zwykle jest słabe i wygasa zanim dotrze do ziemi. Co istotniejsze - zejście zaburzenia cyrkulacji z tych 40 km do warstw przyziemnych trochę trwa. Zwykle około 5-6 tygodni. Jest to dla meteorologów rzadka okazja aby na tak daleki termin prognozować z całkiem niezłą dokładnością.
Tymczasem dziennikarze straszą atakiem zimy praktycznie od razu, od początku grudnia. W rzeczywistości, jeśli zaburzenie pojawi się w stratosferze w pierwszym tygodniu grudnia (w modelach maksimum to 5 grudnia), to odczujemy to w pogodzie dopiero w drugiej połowie stycznia, kiedy to akurat mrozy i śnieg nie są niczym nadzwyczajnym. Co istotniejsze, trudno przewidzieć jak dokładnie rozłoży się przepływ powietrza. Czy wir polarny nasunie się kolejny raz nad Amerykę, czy może raczej nad Azję. A jeśli podzieli się na dwa, to w taki sposób, że będzie do nas wiało chłodem czy może ciepłem. Podczas silnego SSW na przełomie 1989/1990 odczuliśmy w Polsce najcieplejszą zimę XX wieku.
Na pewno więc może nas czekać mocne zaburzenie pogody, ale to dopiero po nowym roku.

Prognoza SSW na początku grudnia, z zastrzeżeniem, że na efekty trzeba czekać ponad miesiąc:
https://www.severe-weather.eu/global-weather/stratosphere-warming-watch-update-vortex-collapse-winter-fa/
Wniosek dziennikarzy powołujących się na to źródło, o mroźnej zimie od razu na początku grudnia:
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/wir-polarny-zwiastuje-mrozna-zime-prognoza-pogody-dlugoterminowej/ynh837p

Obrazek: Prognozowane temperatury na wysokości 30 km.

#ciekawostki #nauka #meteorologia #pogoda #zima #gruparatowaniapoziomu
KubaGrom - Wir polarny, stratosfera i dziennikarze
Już od jakiegoś czasu dziennikarz...

źródło: comment_gQ9RCdoVTd9sET41k3SjpQAiqfEajWAF.jpg

Pobierz
  • 7
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@hitherto:

Możemy z dość sporą dozą pewności powiedzieć, że SSW się pojawi. Nie wiemy jak silne i czy będzie propagować w dół, do troposfery.
@cumulus: Natomiast gdy ustali się już konkretny wzór przesunięcia lub podziału wiru polarnego i będzie widać na ile silne jest zaburzenie, to wtedy będzie można prognozować w których regionach jakie wzory cyrkulacji się pojawią na conajmniej miesiąc do przodu, może nie na 100% ale z lepszą sprawdzalnością niż zazwyczaj się da.