Wpis z mikrobloga

NASZE I INNE ZWIERZĘTA
Sławomir Mrożek

Po zwycięskiej rewolucji, w ramach upowszechniania kultury, założono w naszym miasteczku ogród zoologiczny. Był tygrys, małpa i wąż.
Tygrys dostawał do jedzenia wołowinę, wąż króliki, a małpa banany.
Wołowina była na miejscu, króliki również, ale banany dostawaliśmy z miasta wojewódzkiego.
W ramach gospodarki planowej zapanowały w naszym kraju przejściowe trudności. Teraz wołowinę dostawaliśmy z miasta wojewódzkiego, króliki były jeszcze na miejscu, ale banany przyjeżdżały ze stolicy pod specjalną eskortą.
My, pracownicy ogrodu zoologicznego, mieliśmy żony i dzieci na utrzymaniu. Więc tygrys przeszedł na kaszankę, wąż na żaby, a małpie dawaliśmy kiszone ogórki. Wołowina była na rosół w niedzielę, króliki na dzień powszedni, a za jedno kilo bananów można było kupić dwie pary bucików dla dziecka.
Tygrys się przyzwyczaił, chociaż wyłysiał, wężowi było wszystko jedno, ale małpa zdechła. Nie wiadomo dlaczego, bo kiszone ogórki to też jarska potrawa, bądź co bądź.
– Panowie – powiedział nasz dyrektor. – Z tygrysem nie ma problemu. Zmieni się tylko tabliczkę przed klatką, zamiast „Tygrys Bengalski” damy: „Tygrys Glaca Bengalska Pospolita”.
Ale z małpą niedobrze. Jak zgłosimy do Władzy, że zdechła – skończą się banany.
– Może przyślą nową?
– Też zdechnie.
Uradziliśmy, że zedrze się skórę z małpy i jeden z nas, przebrany za małpę będzie dyżurował w klatce. Wypadło na mnie, bo byłem najmłodszy.
Pierwszy dzień wypadł jako tako, choć męczyło mnie to wieczne wyłażenie na sztuczne drzewo i złażenie z niego z powrotem. Mógłbym się jednak przyzwyczaić, skoro tygrys mógł się przyzwyczaić do kaszanki. Ale ludzie, wiadomo, lubią drażnić zwierzęta, a szczególnie lubią drażnić małpy.
Więc kiedy jeden gruby śmiał się ze mnie i rzucał papierkami, nie wytrzymałem i odezwałem się głośno:
– #!$%@? się pan.
Zrobiła się sensacja, że małpa się odezwała ludzkim głosem. Dyrektor uratował jednak sytuację. Napisał do Stolicy, że potwierdziła się u nas teoria ewolucji, a przez to naukowy pogląd na świat w ogóle. Zasługę przypisał wyjątkowej dbałości personelu o zwierzęta i naukowym metodom nadzoru, które przyśpieszyły rozwój małpy, i zażądał dla zaewoluowanej małpy podwójnego przydziału bananów.
Przyszła odpowiedź, że małpą zajmie się Akademia Nauk, a co do bananów, to w ramach oszczędzania celem ulepszania likwiduje się przydział wołowiny dla tygrysa, królików dla węża i bananów dla małpy. Odtąd tygrys ma jeść kaszankę, wąż żaby, a małpa coś jarskiego, najlepiej ogórki. Te ogórki, czy coś, mieliśmy dostawać z miasta wojewódzkiego, o żaby postarać się na miejscu, a kaszanka miała przyjeżdżać ze Stolicy pod specjalną eskortą.
To się nam nie opłacało i zgłosiliśmy oficjalnie, że małpa zdechła. Ostatecznie tygrys może jeść ogórki, małpa żaby, ale co wtedy zostanie dla węża? Niech już wąż zostanie przy żabach, a małpę zlikwidujemy.
O żaby też jest coraz trudniej i dla dwojga by nie wystarczyło.

„Tygodnik Powszechny”, 45/1989
#mrozek #gruparatowaniapoziomu #kultura #literatura #ksiazki trochę #pasta i #heheszki
panidoktorod_arszeniku - NASZE I INNE ZWIERZĘTA
Sławomir Mrożek

Po zwycięskiej re...

źródło: comment_xZIE7crp39PBJEws6h4r8XisQXzgFE3j.jpg

Pobierz
  • 12
„Ja i cała załoga” — pisał — „zdajemy sobie sprawę, że słoń jest wielkim ciężarem na barkach polskiego górnika i hutnika. Pragnąc obniżyć koszty własne, proponuję zastąpić słonia wymienionego w odnośnym piśmie — słoniem własnym. Możemy wykonać słonia z gumy, w odpowiedniej wielkości, napełnić go powietrzem i wstawić za ogrodzenie. Starannie pomalowany, nie będzie się odróżniał od prawdziwego, nawet przy bliższych oględzinach. Pamiętajmy, że słoń jest zwierzęciem ociężałym, nie wykonuje więc żadnych