Wpis z mikrobloga

Od 1 stycznia 2018 r. działa w Polsce publiczny Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Znajdują się tam wizerunki gwałcicieli i pedofilów wraz z ich podstawowymi danymi, aktualnym miejscem pobytu i paragrafami, za które zostali skazani. Pod tagiem #rejestrzboczencow przedstawiam Wam sylwetki niektórych z nich, wraz z opisem zbrodni, linkami do artykułów na ich temat i wszelkimi ciekawostkami, które uda mi się wyszukać.



Tekst możecie przeczytać tutaj lub na moim blogu polskiepato.pl. Tam znajdziecie też więcej zdjęć.

Powiadomienia o nowych wpisach pojawiają się zawsze na fejsbukowym fanpejdżu Polskie Pato.

Jeżeli ktoś chciałby wesprzeć mnie w tym co robię, to zapraszam na mój Patronite. Prowadzę tam także miniblog z dodatkowymi informacjami, na który dziś wrzuciłam sporo skanów z wyroku dotyczącego tej zbrodni, m.in. zeznania Bogdana H. oraz te, które miały być wymuszone na Bronisławie G., dowody na jego niewinność.



BOGDAN H., rocznik '53

Wiosną 2011 roku Bogdan H. opuścił zakład karny, gdzie spędził kilka miesięcy za kradzież, a później jeszcze kilka za jazdę pod wpływem alkoholu. Powróciwszy do warmińsko-mazurskiego Buczyńca, 58-latek imał się prac dorywczych u okolicznych rolników. Zarobione pieniądze wolał wydawać na wódkę, niż łożyć na własną rodzinę, która tylko dzięki pomocy GOPS-u i licznym zasiłkom miała za co żyć. Czwórka z jego starszych dzieci opuściła już rodzinną wieś, a w mieszkaniu usytuowanym w czterorodzinnym domu, przy ojcu i matce pozostała jeszcze czwórka młodszego potomstwa.

Rankiem 20 maja Bogdan wsiadł na swój rower i udał się do pobliskiej wsi, gdzie miał pomagać w pracach polowych. Gdy robota zakończyła się wyjątkowo wcześnie, mężczyzna postanowił zajechać do znajomych, przed których domem ucięli sobie pogawędkę.

Dzień dobry


– ukłoniła się Ewelina mijająca zajętych rozmową dorosłych.

14-latka pochodziła z sąsiedniego Lepna i dobrze znała mieszkańców okolicznych wsi. Tego dnia po skończonych zajęciach w Gimnazjum w Rychlikach postanowiła nie wracać od razu do domu. Wysiadła z autobusu przystanek dalej i około godziny 13:00 zapukała do drzwi koleżanki, której niestety nie zastała. Na autobus powrotny musiałaby długo czekać, a że pogoda dopisywała, nastolatka postanowiła wrócić pieszo. Do pokonania miała zaledwie półtora kilometra. Tracąc z oczu debatujących, skręciła w drogę szutrową prowadzącą przez las. Trasa ta była często uczęszczana przez okolicznych mieszkańców. W tym samym czasie, Bogdan H. zakończył rozmowę z sąsiadami i pojechał do domu, gdzie nie zastał swojej żony. Wsiadł więc ponownie na rower i ruszył w stronę drogi prowadzącej do Lepna. W pobliżu leśniczówki dogonił idącą poboczem gimnazjalistkę. Oparł rower o drzewo i ruszył w jej stronę.

Czego pan chce?


– zapytała zdezorientowana.

Wtedy złapał ją wpół, przycisnął do siebie i silnym ruchem ściągnął z drogi.

Co pan chce mi zrobić?!


– podniosła głos.

Oprawca nie odpowiadał. Ewelina zaczęła krzyczeć, szamotała się i za wszelką cenę usiłowała wyrwać się rosłemu mężczyźnie.

Co ja panu winna?!


– wrzeszczała już przez łzy.

H. zatkał jej usta lewą dłonią, a drugą, otwartą, z całej siły uderzył ją w tył głowy. Gdy omdlała upadła na trawiaste pobocze, zdjął z jej szyi apaszkę i owinął wokół twarzy nastolatki, kneblując jej w ten sposób usta. Wziął na ręce wątłej postury dziewczynę i zaniósł w głąb lasu, gdzie ułożył ją twarzą do ziemi. Nieopodal stał strach na dziki, z którego H. rozplątał nylonowy sznurek i związał nadgarstki na plecach ofiary, a wolny koniec okręcił wokół jej szyi. Zdjął z niej bieliznę i dotykał w miejscach intymnych, jednak nie udało mu się odbyć stosunku. Wkładał jej palce w odbyt i ciągnął za sznurek, który ciasno oplatał jej szyję. Gdy była już najprawdopodobniej w agonii, z całej siły wepchnął w nią grubą gałąź. Nieżywej już dziewczynie podciągnął spodnie, przykrył chrustem i ruszył w stronę drogi. Wracając, znalazł bluzę, która zsunęła się, gdy niósł ofiarę przez zarośla. Spalił ubranie, po czym wsiadł na rower i odjechał.

. . .

Zapadał zmrok, a gęste burzowe chmury powoli przykrywały wiosenne niebo. Ojciec Eweliny nerwowo wychodził przed dom i wypatrywał córki na drodze. W poszukiwania zaangażowała się już cała rodzina i sąsiedzi. Matka zaginionej obdzwoniła koleżanki nastolatki, mieszkańców okolicy, nauczycieli i opiekunkę jeżdżącą z dziećmi szkolnym autobusem. Ewelina przepadła jak kamień w wodę. Ktoś z Buczyńca powiedział, że widział zaginioną po godzinie 13:00, gdy szła w kierunku domu. Najstarszy z braci gimnazjalistki krążył rowerem skrajem lasu, po drodze między Buczyńcem a Lepnem, niczego podejrzanego jednak nie zauważył. Tę samą trasę członkowie rodziny przejeżdżali jeszcze kilkukrotnie, lecz dopiero około godziny 18:00 jedna osoba zauważyła dziwnie wygniecioną trawę przy poboczu. Wysiadłszy z auta, znaleźli leżąca nieopodal torbę, a w niej zeszyty szkolne podpisane nazwiskiem zaginionej. Na miejscu natychmiast pojawiła się matka Eweliny. Po krótkim przeszukiwaniu okolicznych zarośli, nad kanałem Ostródzko-Elbląskim odnaleźli ciało nastolatki. Przybyły lekarz orzekł zgon.

Na miejsce został wezwany prokurator, zaroiło się od policji, psów tropiących i techników kryminalnych. Zaciekawieni mieszkańcy zaczęli zbierać się w pobliżu, jednak mundurowi trzymali gapiów na dystans. Gdy Bogdan H. wrócił z pola, gdzie zaraz po morderstwie sadził z żoną kapustę, sąsiadka oświadczyła mu, że jego dzieci pobiegły przyjrzeć się jakiemuś wypadkowi koło leśniczówki. Mężczyzna wyraźnie zdenerwował się tym faktem i mimo tego, że wcześniej niespecjalnie przejmował się ich wychowaniem, poszedł przyprowadzić je z powrotem do domu.

Technicy zabezpieczyli pod paznokciami Eweliny materiał biologiczny nieustalonego jeszcze mężczyzny. Ślady DNA odnaleźli także na nylonowym sznurku, pasku od spodni oraz na apaszce zamordowanej. Do wyjaśnienia tej sprawy powołano specjalną grupę składającą się z najbardziej doświadczonych policjantów z Elbląga, Pasłęka i komendy wojewódzkiej w Olsztynie.

23 maja śledczy zatrzymali Bronisława G. Na winę 64-latka z Surbajn wskazywały zeznania mieszkańców Buczyńca, którzy w dzień morderstwa Eweliny widzieli go kręcącego się po okolicy. Mężczyzna często zaczepiał kobiety, był wulgarny, napastował je słownie oraz łapał za intymne miejsca.

Zatrzymany podczas przesłuchań w elbląskiej prokuraturze kilkukrotnie przyznawał się do winy, ale zaraz odwoływał swoje wyjaśnienia.

Ja tego nie zrobiłem. Ja jej nie widziałem na oczy, jej ojca tylko znam. Ja do stosunków się nie nadaję, nie nadaję się do niczego


– mówił zatrzymany.

Mężczyzna opowiadał, że policjanci mieli go bić i gnębić, zmuszali do podpisywania zeznań. Gdy trafił do celi, zaczęli go głodzić, dawali zepsute jedzenie, a co pół godziny budzili i sprawdzali, czy się nie powiesił. Udało mu się jedynie wybłagać u strażników, by odizolowali go od mężczyzny, który w areszcie słynął ze zgwałceń na współwięźniach podejrzanych o przestępstwa na tle seksualnym. Mimo braku twardych dowodów, Bronisławowi G. postawiono zarzut zgwałcenia, zamordowania i zbezczeszczenia zwłok 14-latki.

25 maja na cmentarzu w Pasłęku odbył się pogrzeb Eweliny. W ostatniej drodze towarzyszyli jej rodzice, piątka rodzeństwa i mieszkańcy okolicy.

G. spędził w areszcie cztery miesiące, gdzie został wielokrotnie pobity zarówno przez innych więźniów, jak i mundurowych. Dopiero gdy znaleziony na zamordowanej materiał biologiczny został przekazany do Instytutu Genetyki Sądowej w Bydgoszczy, śledczy wykluczyli udział zatrzymanego mężczyzny w morderstwie i we wrześniu wypuścili na wolność. Próbki do badań zostały pobrane także od innych mężczyzn, którzy zdaniem policji mogli mieć związek z morderstwem. 29 września zatrzymano Bogdana H. Materiał genetyczny spod paznokci zamordowanej zgadzał się z profilem 58-latka. G. i H. minęli się jeszcze w więziennej celi, dobrze znali się z życia na wolności. Bronisław opowiadał później, że Bogdan przyznał mu się wtedy do zabójstwa dziewczynki, jednak jego zeznania nie pokrywały się z wersją współosadzonych z podejrzanymi o morderstwo Eweliny mężczyznami.

Podczas pierwszego z przesłuchań Bogdan H. nie przyznał się do winy, powiedział, że nie wie, jak jego materiał DNA znalazł się na miejscu odkrycia zwłok. Mówił, że nie znał Eweliny, choć nie było to prawdą – z rodzicami zamordowanej znał się od prawie 30 lat, a dziewczynkę właściwie od urodzenia. Widywali się na zakończeniach roku szkolnego, a jeden z synów H. chodził z Eweliną do klasy. Podczas dalszego składania wyjaśnień oświadczył, że powie prawdę, jeżeli nie będzie to nagrywane. Przesł#!$%@?ący przystali na jego warunek. Wtedy podejrzany przyznał, że feralnego dnia, widział tę dziewczynkę i stwierdził, że "ma na nią ochotę".

Była młodziutka, to była taka panienka


– wspominał.

Następnie przedstawił mundurowym przebieg feralnego dnia. Nie wiedział, dlaczego pastwił się nad nastolatką – zapewniał, że nie sprawiało mu to przyjemności oprócz momentu, gdy wkładał w nią palec i podduszał. Twierdził jednak, że nie wiedział, że może ją w ten sposób uśmiercić. W lesie był nie więcej jak godzinę. Zaprzeczył, by Bronisław G. dokonał zbrodni wspólnie z nim.

H. wziął udział w eksperymencie procesowym¹ na miejscu zbrodni (zdjęcie). Nie zgodził się jednak zademonstrować tego, co zrobił z 14-latką. Na końcowym etapie postępowania przygotowawczego, H. odwołał swoje wyjaśnienia i nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów.

Biegli psychiatrzy ustalili u podejrzanego objawy psychopatyczne i uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Jednak nie stwierdzono choroby psychicznej, a jego poziom intelektualny mieścił się w dolnych granicach normy. Lekarze bezspornie stwierdzili też zespół zależności alkoholowej. Ich zdaniem badany był w pełni poczytalny, a w momencie popełniania zbrodni nie znajdował się w patologicznym stanie upojenia alkoholowego. Według biegłych seksuologów u H. nie występują zaburzenia preferencji seksualnych, a czyn, jakiego się dopuścił, wynikał z jego nieprawidłowej osobowości i znacznie ograniczonej zdolności nad panowaniem nad swoimi popędem seksualnym.

. . .

23 kwietnia 2012 roku w Sądzie Okręgowym w Elblągu rozpoczął się proces. Prokuratura postawiła Bogdanowi H. zarzut zabójstwa połączonego ze zgwałceniem ze szczególnym okrucieństwem osoby poniżej 15 roku życia. Zdaniem Sądu jego działanie było umyślnie z zamiarem bezpośrednim. Nie znaleziono jednak podstaw, by przypisać mu czyn z art. 262 § 1 KK czyli zbezczeszczenia zwłok. Nie udało się ustalić jednoznacznie, czy w momencie wepchnięcia gałęzi w narządy rodne zamordowanej, ta nie żyła, czy znajdowała się w agonii (czyli w momencie poprzedzającym śmierć) ani czy H. celowo chciał pohańbić jej zwłoki.

Cały proces był niejawny, odtajniono tylko sam wyrok, który zapadł 18 września. Sąd skazał oskarżonego na karę dożywotniego pozbawienia wolności oraz karę w postaci zadośćuczynienia za doznaną krzywdę przez zapłatę na rzecz matki zamordowanej kwoty 150 tys. zł. W przypadku opuszczenia zakładu karnego, H. przez 15 lat ma zakaz opuszczania bez zgody Sądu miejscowości, w której by przebywał.

W uzasadnieniu czytamy, że Sąd postanowił wymierzyć Bogdanowi H. najwyższy wymiar kary ponieważ nie znalazł jakichkolwiek okoliczności łagodzących: "Z całą pewnością na korzyść oskarżonego nie można było także potraktować jego zachowania się po popełnieniu przestępstwa (...) jakby w jego życiu nic się nie wydarzyło i nie miał żadnych wyrzutów sumienia związanych z popełnioną zbrodnią, jak też z faktem, że osoba niewinna, podejrzana o to przestępstwo, niesłusznie przebywa w areszcie śledczym. Przez cały tok postępowania karnego oskarżony nie wyraził słowa skruchy, nie żałował żadnego swojego czynu, próbując jedynie nieudolnie usprawiedliwiać postępowanie rzekomo spożytym alkoholem. Oskarżony w żaden sposób nie zadośćuczynił popełnionej zbrodni, nie padło z jego ust słowo przepraszam".

W styczniu 2013 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał wyrok w mocy. Bogdan H. ma aktualnie 66 lat i nie przebywa na wolności.

. . .

Gdy Bronisław G. wrócił do rodzinnej wsi, okazało się, że został eksmitowany z mieszkania, które wcześniej wynajmował. Mężczyzna musiał zatrzymać się u kuzynki. Otrzymał także obowiązek zapłaty tysiąca złotych za własny samochód, który przed niespodziewanym aresztowaniem pozostawił.

Niesłusznie oskarżony zapowiadał, że będzie domagał się od Skarbu Państwa odszkodowania i zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Nie znalazłam informacji, czy potwierdziły się stawiane przez niego zarzuty, a mający się nad nim pastwić policjanci zostali ukarani. Wiem tylko, że G. otrzymał 40 tys. zł odszkodowania za niesłuszny areszt.

. . .

Gdyby Ewelina żyła, kończyłaby w tym roku 23 lata.

. . .

¹eksperyment procesowy – "czynność dowodowa przybierająca postać doświadczenia albo odtworzenia przebiegu, stanowiących przedmiot rozpoznania, zdarzeń lub ich fragmentów" (T. Grzegorczyk, J. Tylman "Polskie postępowanie karne")



Do napisania powyższego tekstu korzystałam zanonimizowanego wyroku i jego uzasadnienia, który dostałam od Sądu Okręgowego w Elblągu oraz wyroku i jego uzasadnienia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Informacje z prasy, które zawarłam w tym tekście, pochodzą stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd i stąd.

Nad poprawnością języka polskiego w moich tekstach czuwa @TerazMnieWidac, a nad językiem prawnym, prawniczym oraz służąc wiedzą z dziedziny prawa karnego – @IgorK.



#kryminalne #kryminalistyka #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #buczyniec #lepno #elblag
kvoka - Od 1 stycznia 2018 r. działa w Polsce publiczny Rejestr Sprawców Przestępstw ...

źródło: comment_k8n25zG9azivLEV1bO03TZDfxAZWVVtl.jpg

Pobierz
  • 43
@kvoka: co najlepsze to akurat ten materiał wywala błąd co jest dość dziwne - podejrzewam że mogły znaleźć się tam oskarżenia względem poprzedniego podejrzanego a usuwanie było chyba najszybszym rozwiązaniem (zwłaszcza że materiał YT różni się tylko 3-4 minuty względem standardowych materiałów z tej serii)
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@kvoka: Boże, co za zwyrol. Niech gnije w pierdlu, szkoda tylko tego niesłusznie oskarżonego, liczyłem na to, że więźniowie wymierzą sprawiedliwość komu trzeba.
No ale jak wszyscy wiemy, szczególnie na polskiej wsi, pić wolno na umór, bo to przecież nic złego. Ale nie daj Boże przypal sobie blanta, to już jesteś gorszy niż jakbyś 5 osób zabił i zgwałcił.