Wpis z mikrobloga

350528,17 - 18,28 = 350509,89

Ciemno i niezimno. Otwieramy sezon czołówkowy.

Dziś wstałem z mocnym postanowieniem, że wstanę wcześniej i pobiegnę dalej – dlatego gdy zegarek zawibrował o 4:37 nie naciskałem drzemki tylko od razu wstałem i ruszam do akcji. Oczywiście trzeba było nakarmić głodne sierście, ale nawet mimo tego w końcu wystartowałem o 5:02. Ach, tak niewiele zabrakło...

Było na tyle ciemno, że tym razem wziąłem czołówkę i założyłem pas odblaskowy. Better safe than sorry. Na termometrze zaledwie 13°C, ale w sumie nie było czuć zimna. Niebo było na tyle szczelnie zakryte chmurami, że nawet nie było widać czy zbliża się wschód Słońca…

Poleciałem na standardową, pod miejską trasę. Pierwsze dwa kilometry przebiegłem na luzaka, ale potem już skończył się chodnik i włączyłem oświetlenie. Co prawda o tej porze aut nie było za wiele, ale jest tam na tyle dużo zakrętów że wolałem mieć pewność. Już po opuszczeniu krakowa zaczął się fajny bieg z górki i tak było aż do jedenastego kilometra. Potem – tradycyjnie – straciłem trochę pary, ale powalczyłem nieco na podbiegach i dzięki temu udało się jeszcze lekko poprawić wczorajszą średnią – 5:25 min/km.

Chmury do końca biegu nie odpuściły, ale przynajmniej powstrzymałem się od deszczu ( ͡º ͜ʖ͡º)

Miłego!

źródło: comment_iRpauw3AaX8MH3E4hk0YSZpwfrkbH8sF.jpg
  • 4